W sumie kupa potworna ale można rzucić okiem ku uciesze. Broń Boże nie próbujcie niczego analizować.
Kolego, gdybym nie analizował moje życie straciło by sens. Zatem: film jakimś cudem sprawia, że Femke Jenssen słabo gra(Tak, to możliwe), Treat Williams daje podręcznikowy przekład aktorstwa "Potrzebowałem kasy", postacie są tak jednowymiarowe, że właściwie można tu mówić o łamani praw fizyki płaskością ich charakteru, co gorsze bohaterowie to same szumowiny więc nie da się nikogo polubić, film kompletnie nie rozumie jak funkcjonowała ottoia, dialogi to ciągłe one linery i ekspozycja(a mimo to, że one linerów jest od cholery to przez cały ilm plaskałem się w czoło nad ich głupotą) postacie pozytywne mają najwyraźniej mensowe IQ bo żeby posunąć fabułe do przodu wykazują się wiedzą, której pozbawiony jest nawet scenarzysta, główna para schodzi się wbrew całej możliwej logice a śmierć postaci pobcznych jest traktowana mrugnięciem oka i żarcikiem oczywiście muszę wspomnieć o fancie jakim jest legendarnie kiepski Cliffhanger zamiast końca
Najlepsze, że każdy z tych ich karabinów wystrzelił KILKASET naboi, a żaden z bohaterów nie zmieniał magazynka. W dodatku karabiny były szybkostrzelne, kilkulufowe.