Najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie powinno rosnąć.Każdy zna to powiedzenie, dotyczące kręcenia thrillerów. Tu reżyser zastosował dość nowatorską metodę-najpierw zszokować widza, a potem to pociągnąć, łagodząc szok dziecięcym bohaterem.
Czekam na następne dokonania scenarzystki, która również zagrała Bridget, oraz reżysera,który łyknął temat.Najbardziej czekam na "trzęsienie widzem" na początku następnego filmu.
PS. Pewnie ten film jest komuś potrzebny. Ja osobiście nie znam nikogo, kto miałby krew menstruacyną na twarzy.A Wy?