Pomijając to, że w filmie powielają typowy schemat filmów gangsterskich to jak na film z 70 miejsca w rankingu spodziewałem się czegoś więcej. Płaskie postacie, nawet postać grana przez Pacino jest taka bezbarwna, że było mi naprawdę obojętne czy go zabiją czy nie. Syn bossa mafii wyglądający jakby go co dopiero ktoś odciągnął go od programowania w Linuxie. Zero klimatu lat przełomu 70/80 tak jak ktoś niżej pisał gdyby nie wspomniano w filmie który jest rok spokojnie bym mógł uwierzyć, że akcja dzieje się w latach 90. W takim Scarface klimat wylewał się z ekranu, a tutaj tworzy go kilka hawajskich koszul i kokaina. Dziać zaczyna się dopiero coś w drugiej połowie filmu chociaż i tak widać, że nie mieli pomysłu na ciekawy film. Ta kiczowata scena pościgu w metrze, cholera przecież to było pokazywane tysiące razy. Bohater wpada do wagonu metra już się wydaje, że jest bezpieczny, ale nie pech murzyni wstrzymali odjazd metra i gangsterzy odnajdują naszego rycerza. W Scarfejsie Al grał Kubańczyka i jakoś sie postarali w charakteryzacji żeby go upodobnić. A tutaj cała sprawę z tym, że wciela się w latynosa, a wygląda jak typowy amerykański włoch załatwili stwierdzeniem jego przyjaciela, że wygląda bardzo włosko jak na Portorykańczyka. Kilka dobrych scen, dobra rola Penna to według mnie za mało na top 100, typowy gangsterski średniak.
film bardzo dobry, ale ja uwielbiam Pacino więc moja ocena pewnie nie jest zbyt wiarygodna ;) i mimo że ostatnia scena na dworcu była dość oklepana to oglądałam ją z zapartym tchem ;) :D
Spory zawód i ocena 7/10? Porąbało Cię, punktacji nie znasz?! 7/10 oznacza, że film jest DOBRY w dosłownym tego słowa znaczeniu. Jest to druga najwieksza ocena jaką możesz dać, wyższa jest tylko 8/10 (BARDZO DOBRY), oczywiście pomijam wyższe bo one do arcydzieł się odnoszą...
zaskakujecie mnie łatwością dyskredytowania tak dobrych filmów i oceniania gry tak świetnych aktorów. to co zrobił Pacino ale w szczególności Penn zasługuje na pochwałę nie niekonstruktywną krytykę
Koleś nie zrozumiałeś przesłania tego filmu, dostrzegłeś tylko powierzchowną warstwę. Szczerze współczuję, bo takich filmów jest niewiele, a takiego kina już się nie robi. Obejrzyj jeszcze raz, spokojnie i w skupieniu.
przeslanie modzio bylo m in takie ze nawet jak naprawde chcesz zerwac z calym tym gownem w ktorym siedziales cale zycie to niestety niezalezy tylko od ciebie czy to ci sie uda . takze reasumujac nawet gdy chcesz stac sie lepszy i dazysz do tego nieoznacza z e bedzie ci to dane . zresztaa ty musisz jeszce troche dorosnac skoro rain man tez tylko dobry i noz w wodzie tez tylko dobry. pozdrawiam
''Zero klimatu lat przełomu 70/80 tak jak ktoś niżej pisał gdyby nie wspomniano w filmie który jest rok spokojnie bym mógł uwierzyć, że akcja dzieje się w latach 90.''
Klimat lat 70. jest idealny. Widać, ze jesteś młody i nie kojarzysz początku lat 90. Klimatem, strojami w ogóle nie przypominał tego co w filmie. Idealnie nakręcono film w realiach lat 70. gdzie klimat epoki est jak w Taksówkarzu, Serpico, Pieskim Popołudniu czy Ulicach Nędzy.
Zgadzam się z twoją ogólną oceną tego filmu. Po filmie, który jest tak wysoko w rankingu, i który tak wszyscy zachwalają, spodziewałem się dużo więcej. Film nie jest zły - ale rewelacyjny też nie jest.
Owszem - jest kilka takich (może i nawet "sporo"). Co nie zmienia faktu, że ten film również jest przereklamowany.
Pokusiłbym się o stwierdzenie, że ten film nie miał być z natury filmem gangsterskim. Tam raczej nie miało być 'dziwek, koksu i strzelaniny', błysku lat 70/80 wylewającego się z ekranu, to nie był główny temat... Bardziej poszedłbym w kierunku: skupiamy się na głównym bohaterze, na jego psychice(!) i swego rodzaju dramacie odbywającym się na jego oczach. Myślę, że przemowa w sądzie, mimo tego, że Carlito mógł zdawać sobie sprawę, że jest naiwna, on bardzo głęboko w to wierzył. Po czym wyszedł z więzienia i widział bardzo 'ostro', że lód, po którym stąpa jest kruchy a on poprzez niekoniecznie jego winę, ale w wyniku pewnych okoliczności, może się pod niego zapaść. On natomiast przez cały film, próbuje pozostać delikatnym i niewidzialnym jak tylko można... niestety. Z pewnością można się do czegoś przyczepić, zawsze można, ale mnie osobiście urzeka cały ten klimat, kocham Ala, Sean penn też na kozaku, kino lat 90, jest jakiś pierwiastek, który podbija mi notę... "no matter what".