Film poruszył mnie w szczególności mocno ze względu na moje prywatne relacje z ojcem ale nie o tym chcę napisać. Chciałbym zachęcić wszystkich którzy wymagają od kina SF czegoś więcej niż ostatnio serwuje nam wytwórnia Marvela czy Lucas Arts aby zdecydowanie poszli na ten film do kina. Ktoś słusznie zauważył, że jest tutaj nieco podobny motyw podrózy jak w czasie apokalipsy jednak tutaj nie chodzi o podróż do jądra ciemności lecz wgłąb samego siebie. Świat przedstawiony (swoją drogą bardzo realistycznie) i sceny akcji są raczej tłem na podstawie którego można puścić wodze fantazji i poszukać odpowiedzi na wiele pytań oraz na moment przystanąć w miejscu i popatrzeć jak wspaniały i rozległy jest nasz świat... ile tajemnic skrywa które tylko czekają na nas by je odkryć. Mamy tutaj naprawde pierwszorzędne ujęcia, efekty specjalne, kompozycje wizualne, udźwiękowenie (lub jego brak w prózni jak na porządne kino SF przystało!), doskonałe aktorstwo B.P. który w zasadzie sam dźwiga cały film na swoich barkach (wg. mnie lepszego aktora nie mogli dobrać do tej roli) - nie miałem żadnego problemu by się z nim utożsamiać. Nie jest to jednak film dla każdego ponieważ akcja nie jest tutaj środkiem przekazu lecz tłem tak jak wspomniałem wcześniej. Więc jeśli szukacie przedewszystkim akcji to możecie się zawieść - idźcie na swoje Marvele czy inne odgrzewane kotlety po 10x. Ad Astra to nie "hamburger". Polecam pójść na ten film z otwartą głową i sercem. Będzie ciężko, będzie smutno, będzie samotnie ale to tylko warstwy przez które będzie się przebijać by na końcu wyjść z kina oczyszczonym i dogłębnie poruszonym. Film skłania do refleksji ale nie daje żadnych jasnych odpowiedzi... nie będzie tu moralizowania ani puenty. Ten obraz jest jak gorzka czekolada - coś raczej dla smakoszy ale jeśli umiecie ją smakować z umiarem i delektować się nią to napewno docenicie jej smak. Ja spróbowałem i jestem oczarowany! Dla mnie czołóweczka dobrego kina i wręcz modelowy przykład jak robi się dobre kino SF!!! Coś czuje, że będą jakieś Oscary ;)
SPOILER
Mam bardzo podobne refleksje do Twoich. Dla mnie film wyprzedził nawet moje ukochane AI artificial Intelligence - w Ad Astra każda scena była w jaki sposób metaforyczna albo alegoryczna. Już pierwsza scena to mistrzostwo i jestem ciekawa ile osób dostrzegło jej symbolizm.
Film tak jak mówisz nie kończy się happy endem, BP moim zdaniem nigdy nie opuścił stacji swojego ojca i nie spotkał się ze swoją dziewczyną, ponieważ ostatnim słowem filmu jest Wyślij, ostatnia scena to przekaz.
mam również co to tego wątpliwości, dla mnie było pokazane to tak że przez jego drogę poznawaliśmy stopniowo jego ojca i dramat którego doświadczył, swoje przemyślenia wyraziłem tutaj: https://www.filmweb.pl/film/Ad+Astra-2019-792557/discussion/Odyseja+kosmiczna+i+ rodzinna+psychodrama+w+jednym,3111983
były to odpowiedzi, ale nie chce mi się zakładać nowego wątku
No ja zdecydowanie szukam i wymagam od kina więcej niż tylko zwykłej rozrywki. O Marvelach Disneya i innych takich mam wyrobione zdanie od dawna i ci, którzy mnie znają, wiedzą o czym mowa. Właśnie takie filmy będą zapamiętane na długo i dla takich obrazów warto poświęcić czas i pieniądze. Co mogę więcej dodać do tego, co napisałeś? Kapitalne efekty, zdjęcia (jak Hoyte van Hoytema nie dostanie Oscara, to chyba złożę zażalenie!) i muzyka Maxa Richtera. Brad w tej roli jest po prostu świetny! Dawno go nie widziałem w takiej formie. Przypomina mi Amy Adams w Arrival. Tak w ogóle to po Arrival i Interstellar najlepszy kosmiczny film sf ostatnich lat (moim zdaniem). Ode mnie 9/10.
Możemy zacząć od uściślenia? MCU to nie jest SF, nie było i nigdy nie będzie. Więc Twoje porównanie i odsyłanie miłośników Marvela do kąta jest nieuprawnione.
Film jest bardzo słaby scenariuszowo. Wyjątkowo rozsierdził mnie wątek piratów na Księżycu. W tak odizolowanym środowisku, całkowicie uzależnionym od zewnętrznych dostaw dosłownie wszystkiego, spacyfikowanie ewentualnych buntowników zajęłoby władzom dosłownie kilka dni.
Przy scenie z nieudanym dokowaniem przewróciłam oczami z irytacji, bo w Interstellar było to pod każdym względem wykorzystane lepiej. No i końcówka z lotem przez pierścienie Saturna z kawałkiem blachy. No jakbym oglądała James Bonda serfującego na tsunami z pomocą kawałka dachu samochodu. No i bohater miał naprawdę niezłego cela, skoro był w stanie prawidłowo przewidzieć swoją trajektorię lotu przez pierścień, który ma tak ze trzy kilometry grubości.
A czym żywiła się i co piła ta oszalała małpa na pokładzie statku wysyłającego sygnał SOS, skoro cała załoga była ewidentnie martwa i nie było komu jej pomagać?
Ten film nawet nie stał obok dobrego sf. Jest jedynie pretensjonalny. A ludzie, którzy się lubią samodzielnie głaskać po zwojach mózgowych i czuć wyjątkowo, nie są w stanie tego dostrzec.
E to nie byli piraci tylko najemnicy wykorzystywani przez drugą stronę, czytałem ostatnio jakie powoli konflikty wywołuje Arktyka, a np Księżyc starają się zawłaszczyć Chiny - tzn terytoria na Księżycu - są to bardzo łakome kąski ze względów strategicznych i może to prowadzić do konfliktów interesów, no chyba znane Tobie jest pojęcie wojny hybrydowej. Także to z tymi piratami to bardzo poważny świetnie pokazany temat. Sam film świetny opowiadający o tym jak ciężka i pełna wyrzeczeń może być kariera astronauty naukowca, jaki to ma wpływ na rodzinę oraz jego samego (mówię oczywiście o ojcu).
co do pozostałych niejasności - nie wiadomo czy on wrócił, poza tym odległości duże, ale czasy lotów już nie - z tego co pamiętam lot na Neptuna z Marsa wyznaczony był na 90h, zaledwie!!, także zapewne te małpy nie przebywały same za długo - biorąc pod uwagę zerwaną komunilkacje dopiero przez udar
"z tego co pamiętam lot na Neptuna z Marsa wyznaczony był na 90h, zaledwie!!"
Ja pamiętam, że było to 79 dni z ułamkiem.
i oczywiście nie jest to nierealne, przy rozwoju napędów, budowie rakiet , powiedziałbym że jak najbardziej realne
jest NIEREALNE pojazd musiałby się poruszać z prędkością ponad 600 km/s, żadne znany, nawet z tego co wiem teoretycznie, napęd nie jest w stanie wygenerować takiej prędkości (chemiczne to ok 30-50 km/s przy asystach grawitacyjnych)
ponadto - być może wykorzystają asyste słońca i później jowisza, być może zbliżą się na ekstremalnie małą odległość
Film jest kapitalny, mi przywodzi na mysl niektore powiesci Lema. "Człowiek wyruszył na spotkanie innych światów, innych cywilizacji, nie poznawszy do końca własnych zakamarków, ślepych dróg, studni, zabarykadowanych, ciemnych drzwi."
I chociaz puenta z glownymi jego postulatami sie rozmija, to chcialbym obejzec tak zekranizowana ktoras z powiesci mistrza gatunku. Tak wlasie, w takim tempie, klimacie i dopracowaniu wymarzylbym sobie ekranizacje "Obloku Magellana".
Ci co czepiaja sie scenariusza raczej nie byliby w stanie zrozumiec relacji o ktorych piszesz. Do tego chyba potrzeba wlasnych doswiadczen niestety. To mocno obniza ocene filmu.
zgadza się jest to twarde SF, BR2049 oceniam wyżej, jednak dla mnie BR2049 to po prostu arcydzieło...
Mialem na mysli to, ze Lem postulowal jednak istnienie zycia wsrod gwiazd...
Nowszy Blade Runner w/g mnie bedzie klasyka jak ten starszy.
Tutaj swiat zarysowany w filmie jest takze dopracowany i spojny.
ponadto jedna z nich mówi o znanym kosmosie, różnie to można interpretować, ja jednak dopuszczam ten najbliższy rzędu kilkudziesięciu lat świetlnych
Ja bardzo lubie Lema. Są świetne audiobooki do posluchania na audotece: Golem XIV (gdzie moim zdaniem LEM przyznał, że nie jest ateistą), Solaris - klasyk również dotykający kwestii boskości oraz tego czym mogłaby być świadomość, Niezwycięzony - po prostu dobry SF, zdaje się, że ostatnio dodali nawet Głos Pana... to są grube filozoficzne-egzystencjalne rozkminy ;)
"Ateistą jestem z powodów moralnych. Uważam, że twórcę rozpoznajemy poprzez jego dzieło. W moim odczuciu świat jest skonstruowany tak fatalnie, że wolę wierzyć, iż nikt go nie stworzył!" - Lem.
Dlatego ten film przypomina mi poniekad powiesci Lema.
"Wcale nie chcemy zdobywać kosmosu, chcemy tylko rozszerzyć Ziemię do jego granic. Jedne planety mają być pustynne jak Sahara, inne lodowate jak biegun albo tropikalne jak dżungla brazylijska. Jesteśmy humanitarni i szlachetni, nie chcemy podbijać innych ras, chcemy tylko przekazać im nasze wartości i w zamian przejąć ich dziedzictwo. Mamy się za rycerzy świętego Kontaktu. To drugi fałsz. Nie szukamy nikogo oprócz ludzi. Nie potrzeba nam innych światów. Potrzeba nam luster. Nie wiemy, co począć z innymi światami. Wystarczy ten jeden, a już się nim dławimy."