Nie odkryję Ameryki jak napiszę, że film jest po prostu wybitny. Już otwierająca scena marszu konkwistadorów przez Andy (w tle muzyka Popol Vuh)to dla mnie mistrzostwo świata. Zdjęcia + język niemiecki + Kinski + kilka mocnych scen + patetyczna (ale w dobrym tego słowa znaczeniu) końcówka = najlepszy obraz Wernera Herzoga.