Świetny film. Bardzo często wracam do niektórych scen z dzieła Formana, ale teraz chciałbym zapytać o jedną ze scen. Chodzi mi o bal maskowy i moment parodiowania znanych kompozytorów. Jest tam chłopiec, który zupełnie inaczej patrzy na grę Mozarta. Inni dobrze się bawią, a jego spojrzenie jest inteligentne; widać, że cechuje go zmysł krytyczny i umiejętność oceny popisów kompozytora. Już przy pierwszym seansie narzuciła mi się myśl, że Forman chce nam przez to coś powiedzieć. Odebrałem to jako zapowiedź przyszłego wielkiego kompozytora - Ludwiga van Beethovena. Wprawdzie, Beethoven przybył do Wiednia wieku bodajże 17 lat, a chłopiec jest młodszy, to jednak ta interpretacja strasznie mnie kusi. Być może Ameryki nie odkryłem, ale jestem ciekaw, czy komuś jeszcze tak się skojarzyła postać tego chłopca.
Scena parodiowania: 5:35 - 7:00 - http://www.youtube.com/watch?v=j2hAhagsmxM&feature=related
Cóż za o umiłowanie szczegółu :-) To zaledwie sekunda. Kto wie, w tak wielkich dziełach każda sekunda może mieć swoje znaczenie. Po ponownym obejrzeniu tej sceny jeszcze raz muszę stwierdzić, że ten film jest doskonały!
Za pierwszym razem to dosłownie mignięcie ale przy drugiej sytuacji zatrzymuje się ,dokładnie na nim, chwilę dłużej. On zaś nadal nie zmienia wyrazu twarzy podczas, gdy ludzie wokół bawią się najlepsze.
Bardzo ciekawe spostrzeżenie, gratuluje ;)
Popieram przedmówcę.
beethoven poznal mozarta osobiscie. mlody beethoven przyszedl do mozarta i wyznal ze chce aby ten go uczyl. dal probke swoich mozliwosci lecz mozart odmowil przy czym stwierdzil ze 'ten mlodzieniec w przyszlosci zadziwi swiat'.
Chapeau bas! Ja, który uwielbiam ten film, nie zwróciłem na to uwagi. Ale nie będę jak Salieri. Tylko podziwiam! :)
Jeśli uważasz, że jesteś inny od wszystkich, to się mylisz. Takich jak Ty samozwańców zrobiło się tak dużo, że już nie jesteś jedyny. Nie cierpię jak jakaś głupia nastolatka mówi, że jest inna od wszystkich, bo słucha non-mainstreamowej muzyki i robi zdjęcia.
PS
Nie jesteś inny, jesteś tylko w tej grupie samozwańczej.
Przykro mi ale raczej nie rozumiem. Zrozumiałem tylko, że nie jestem inny. Czyli jestem klonem, bratem bliźniakiem? Hah, nie. Chociaż spotkałem na forum kogoś, kto miał tego samego avatara, co ja.
Jeśli przymierzasz się do obrzucenia mnie hipsterami, to nie radzę - byłoby pudło.
:edit:
Zerknąłem na Twój profil, Pagderic. W kontekście wyszczególnionej w ciekawy sposób, szeroko pojętej muzyki poważnej i reszty drobiazgów Twoje słowa są nawet śmieszne.
Gdybym próbował prezentować światu moją bogatą osobowość, to faktycznie, nie różniłbym się od Ciebie.
"Czyli jestem klonem, bratem bliźniakiem?"
Miałem na myśli to, że różnisz się bardzo usposobieniem, poglądami i zainteresowaniami od innych (oczywiście możesz być jednym z mniejszości, ale w niej są również Tobie podobni).
"Gdybym próbował prezentować światu moją bogatą osobowość, to faktycznie, nie różniłbym się od Ciebie."
Nie obnoszę się z tym. Zrobiłem krótką listę niektórych ulubionych kawałków, które mogą się podobać ludziom. Lubię, kiedy wchodzę na czyjś profil (gdziekolwiek) i znajduję coś (jakąś listę etc.), czego nie znałem, a spodobało mi się.
"W kontekście wyszczególnionej w ciekawy sposób, szeroko pojętej muzyki poważnej"
Cóż to za ciekawy sposób wyszczególnienia owej muzyki?
Cóż, dziwią mnie ludzie, którzy zamiast normalnie oglądać film, przyglądają się najdrobniejszym bzdurom. Szczerze mówiąc, wątpię, żeby sam reżyser wpadł na to, że ten koleś to jakaś konkretna postać. Wy naprawdę myślicie, że przy kręceniu filmu zastanawiają się nad takimi jednosekundowymi bzdurami? Wątpię.
Ja oglądam filmy normalnie, więc nie zwracam uwagi na to co gadające głowy mówią. Nie lubię wdawać się w szczegóły.
Tarantino wcale nie zastanawiał się nad żółtym motocyklowym wdziankiem Turman w Kill Bill. Tak im zwyczajnie wyszło.
Myślę, że reżysera, a szczególnie Formana, nie zajmują kilkunasto sekundowe, powtórzone dwukrotnie ujęcia jakiegoś chłystka.
Nie przyglądam się szczegółom, ten chłopiec sam się rzucił w oczy, bo istotnie kamera dwa razy się na nim zatrzymała, tylko na nim, jedynym statycznym bohaterze tej wariackiej sceny. I skłaniam się do interpretacji, że to mógł być Beethoven, bez powodu się takich ujęć nie powtarza, zwłaszcza w filmach zrobionych z takim pietyzmem.
Myślę, że Twój brak spostrzegawczości może Ci się wydawać za coś nienormalnego.
Oglądamy normalnie film jednak ja na przykład widziałem go kilka razy i wówczas większą uwagę się zwraca na szczegóły - to oczywiste ;)
Uważam, że spokojnie możemy przypuszczac, że to był celowy zabieg Formana. Jest świetnym reżyserem i myślę, że mógłby zastanawiac się nad taką "jednosekundową bzdurą".