Mozart to genialny debil, a Salieri to psychopatyczny, zawistny głupek - super, podoba mi się taka wizja! ;-) Właściwie, jakby się tak zastanowić, to każda postać w tym filmie jest nieco nierozgarnięta (no może z wyjątkiem ojca Amadeusza ;-)), a to z kolei skłania do refleksji, czy aby Forman nie ma jakichś "psychiatrycznych" upodobań (tu "Lot nad kukułczym gniazdem" ewidentnie przychodzi na myśl i może nawet "Odlot", nie?) - będę musiał mu się baczniej przyjrzeć. ;-D Generalnie odniosłem wrażenie, że "Amadeusz" to taki trochę "czeski film", dziwaczny... No, ale jeśli komuś odpowiada taki wizerunek Mozarta i jeśli ktoś lubi - a wygląda na to, że wiele osób tak - swoją komedię... Oops! ...komedio-dramat (?) podany w takim artystycznym sosie (tu: muzyka Mozarta) to proszę bardzo! Ja jednak zostaję przy swoich Griswoldach. ;-)