PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1286}

Amadeusz

Amadeus
8,1 123 285
ocen
8,1 10 1 123285
8,6 40
ocen krytyków
Amadeusz
powrót do forum filmu Amadeusz

Poza tym nigdy szczególnie za nim nie przepadałem, ale jeśli to, co w tym filmie przedstawiono to sama prawda, to tym bardziej nie cierpię tego kompozytora! Wstrętny arogancki nadęty bufon!
Co do samego filmu, to był naprawdę świetnie zrealizowany, ale momentami potrafił być nudnawy.

ocenił(a) film na 9
aethersis

Co? Nie przepadasz za kompozytorem? Znałeś go, czy co? Możesz nie przepadać co najwyżej za muzyką, którą komponuje! A muzyki Mozarta nie da się nie kochać <3

ocenił(a) film na 7
Condic

Właśnie nie przepadam za jego muzyką! A tym bardziej nie cierpię postaci tego kompozytora, jaką przedstawiono w tym filmie. Wizerunek Mozarta, jaki przedstawiono w tym filmie jest całkowitym zaprzeczeniem mojego ideału kompozytora, do którego najbliżej chyba Bachowi.

ocenił(a) film na 9
aethersis

Teraz to już brzmi tak, jakbyś nie przepadał za jego muzyką właśnie dlatego, ponieważ nie cierpisz kompozytora.

ocenił(a) film na 7
Condic

Tak jak mówię - nigdy nie przepadałem za jego muzyką, a ten film sprawił że poczułem sporą niechęć do jego osoby, co tym bardziej mnie odwodzi od słuchania twórczości Mozarta.

ocenił(a) film na 9
Condic

Ten człowiek ma problem aby zrozumieć sam siebie,nie dziwmy się więc że nie rozumie i "nie lubi" MUZYKI Mozarta...

ocenił(a) film na 9
aethersis

Cóż,Mozart nie był ideałem...ale duszę artysty miał idealną i nieskazitelną...

ocenił(a) film na 10
aethersis

Ojej... naprawdę utożsamiasz prawdziwego Mozarta z tym filmowym? Mozart nie został otruty przez Salieriego. BYł chory. prawdopodobnie miał gorączkę reumatyczną i to przez większosć zycia. Nie nakorzystał się więc z niego za bardzo nawet choćby dlatego ze wbrew pozorom nie był jakoś specjalnie rozrywkowy. Nie miał tez dworskich manier ani lekkiego żartu. Starczy poczytać jego listy by stwierdzić że miał raczej chłopskie poczucie humoru. A bach to raczej w ogóle by cie zawiódł. Gburowaty jegomość trudny w obejściu i z szorstką ręką oraz językiem. To tyle. Ten film to bajka po prostu. Takiego człowieka nigdy nie było

użytkownik usunięty
Condic

Mozart jest moim ulubieńcem wśród kompozytorów i odczucia mam zupełnie odmienne od aethersis. Po filmie tym jeszcze bardziej pokochałam tego człowieka za Jego geniusz i za tę właśnie niepozorność, która czyniła Go takim wyjątkowym. U mnie budzi to właśnie sympatię, a nie niechęć. Lubię ludzi wyróżniających się, będących zaprzeczeniem jakiejś teorii czy wizji. Kto powiedział, że wielki kompozytor musi być taki, jak Salieri - wiecznie kulturalny, ściśle przestrzegający zasad bez względu na to, czy się z nimi zgadza czy też nie. Zawsze doskonały i poprawny - czy to nie jest nudne? A Wolfgang to był po prostu taki szalony, pełen pasji gość, który w filmie Formana na pewno jawi się nam jako osoba kochająca muzykę, ale też kochająca życie w ogóle. Mozart, jeśli rzeczywiście był takim, jakim go przedstawiono w filmie, musiał mieć przekichane w swoich czasach. Ambitny człowiek, któremu wciąż coś staje na drodze i którego próbują pouczać jakieś szaraczki. Tego nie wolno, tamtego nie wolno, to jest zakazane, tego nie wypada. Człowiek-artysta ma wizję, ale nie może się spełnić, bo "nie ma daru przekonywania". Widać to dobrze podczas sceny wizyty u Cesarza, gdy padają słowa "Jesteś żarliwy". Ale przecież żarliwość nie jest wadą. Na pewno nie u artysty. Fakt, z ust Mozarta padają też słowa co najmniej śmieszne ("But I'm the best!"), ale czy to aż takie straszne? Osobiście uważam, że ma to swój urok i jest w jakiś szczególny sposób ujmujące. Mały-wielki zdenerwowany człowiek, szaleniec, artysta, zapalczywy, zuchwały, wielki, inspirujący. A do tego śmiały i zdeterminowany w działaniu. A jako osoba? Na pewno barwna postać. Szczególnie dla kobiety taki mężczyzna z pewnością będzie pociągający i nie można się tu dziwić Cavalieri, że była o wiele bardziej zainteresowana Nim niż Salierim. Wątpię żeby chodziło tylko o popularność, bo, jak wiemy, Mozart wcale nie był za życia aż tak wielbiony jak mogłoby się wydawać, a w forsie również nie tonął. Kto nie lubi ludzi wesołych, żartujących? A że akurat kpił z innych to nie jest nic nadzwyczajnego. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - Każdy z nas to robi. Gdyby ktokolwiek inny się tak zachowywał, nawet by na to nie zwrócono zbytniej uwagi, ale gdy mamy do czynienia z osobą, którą większość ludzi pewnie sobie wyobraża jako nadzwyczajną istotę, jakiś ideał, to uważa się to za złe. Czyli właśnie tak, jak napisałam - stereotyp. Mozart powinien być taki a taki, bo był wielkim kompozytorem i powinien się zachowywać tak, jak się zachowuje wielki kompozytor. Czyli jak? A to przecież bzdura. Był przede wszystkim człowiekiem. Nigdy nie rozumiem takich oburzeń. "Znienawidziłem go kiedy przeczytałem, że...", "Przestałem go szanować po takim a takim filmie." Dlatego, że ludzie mają ogromne wymagania i myślą, że idol to ktoś święty, nieomylny, doskonały. Nikt nie jest doskonały, każdy jakieś wady ma, ale żeby za to kogoś znienawidzić albo znienawidzić tak piękną muzykę? Czy to czasem nie jest brak tolerancji? Trzeba akceptować ludzi jakimi są łącznie z ich wadami, bo przecież wszyscy je mamy. A już w przypadku takiej osobowości jak Mozart na pewno można przymknąć oko na pewne sprawy skoro pod wieloma (tak wieloma!) innymi względami był...po prostu cudowny! A przynajmniej tak słyszałam (kończę wypowiedź słowami z reklamy Somersby). ;-)
A już co do samego filmu - dla mnie nie było tam nawet jednej minuty nudy. Cudowne kostiumy, najpiękniejsza na świecie muzyka, wspaniałe sceny operowe, świetna obsada, aktorstwo, rewelacyjny humor i historia, którą w ostateczności raczej określiłabym jako przykrą. Film-arcydzieło. Jedyny jak do tej pory, któremu chciałabym wystawić ocenę 11 gdyby taka istniała. ;)
Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 10

Mozart był jak ówczesna gwiazda rocka :)

użytkownik usunięty
Stilnes

Współczesna chyba ;) "Ówczesny" oznacza "występujący w owym czasie", a za czasów Mozarta rocka jeszcze nie było. ;))

ocenił(a) film na 8

no właśnie dobrego słowa użył. Nie było gwiazd rocka, więc on był jak ówczesna gwiazda.

użytkownik usunięty
veronicoletta

Skoro nie było gwiazd rocka to nie mógł być jak ówczesna gwiazda. Był WTEDY taki, jak są gwiazdy rocka DZISIAJ, więc był jak współczesna gwiazda rocka. Kapujesz?

ocenił(a) film na 8

No właśnie nie tak. Nie było gwiazd rocka, więc gdyby były on byłby jak ówczesna gwiazda. Gdyby powiedzieć, że jest jak współczesna gwiazda, to znaczyłoby,że jest taki jak gwiazdy rocka dzisiaj. Ale on nie grał na gitarze, lecz na klawesyniem.in. czyli był ówczesną wersją dzisiejszych gwiazd rocka, czyli inaczej był jak ówczesna gwiazda rocka.Ówczesna, gdyż zamiast piosenek i gitary były symfonie i orkiestra, ale popularność ta sama.

użytkownik usunięty
veronicoletta

W sumie, chyba masz rację.

ocenił(a) film na 8

:)

użytkownik usunięty

Więc sam widzisz...daj sobie spokój. Ludziom nie wytłumaczysz w czym tkwi błąd jeśli się nie potrafią do niego przyznać. Koleżanka po prostu inaczej rozumuje. Ale najważniejsze jest, że On grał na "klawesyniem".

użytkownik usunięty

Ale właśnie doszedłem do wniosku, że koleżanka ma jednak rację:)

użytkownik usunięty

Dlatego napisałam, że inaczej rozumuje, ale chyba dalej nie wie o co nam chodziło, chociaż zarzuca nam błąd w rozumowaniu. ;) Każdy ma rację, bo każdy patrzy na to z innej strony. Ale zaprzeczyć się nie da, że wtedy gwiazd rocka nie było.;)

użytkownik usunięty

Wychodzi na to, że obie wersje są poprawne. On zawsze był ówczesny i po prostu dodajesz do jego ówczesności coś współczesnego, właśnie typu, że był w swoich czasach jak dzisiejsze gwiazdy rocka - więc był jak ówczesna gwiazda rocka.

użytkownik usunięty

Tu już się zaczyna filozofia. ;D

ocenił(a) film na 8

Co?? Właśnie,że jeśli logicznie przemyślisz, to racja jest jednak moja. Może się zastanów, zanim coś napiszesz? Najłatwiej obrazić, a czy ja Ciebie w jakiś sposób obraziłam? grał na KLAWESYNIE M.IN.! Między innymi! Brak spacji, no rzeczywiście, straszne.

użytkownik usunięty
veronicoletta

Prawda jest taka, że racja jest po każdej stronie tylko zależy jak będziesz to rozpatrywać. Ja wiem, że wtedy rocka nie było. A czy ja Ciebie w jakiś sposób obraziłam? Też mi się nie wydaje. ;) Widzisz, jednak straszne, bo równie dobrze to mógł nie być tylko brak spacji. Znasz osoby, które robią chore, wołające o pomstę do nieba błędy? Bo ja znam. ;) W każdym razie teraz wszystko jest już jasne. Tak, niewątpliwie grał między innymi na klawesynie.

ocenił(a) film na 8

"Więc sam widzisz...daj sobie spokój. Ludziom nie wytłumaczysz w czym tkwi błąd jeśli się nie potrafią do niego przyznać. Koleżanka po prostu inaczej rozumuje. Ale najważniejsze jest, że On grał na "klawesyniem"."

Nie chcę się kłócić, to bez sensu, ale gwoli wyjaśnienia. To, co napisałaś brzmi, jakbyś chciała pokazać, że nie umiem myśleć logicznie. Zarzuciłaś mi, że nie potrafię się przyznać się do błędu, którego nie popełniłam. Wy też mieliście rację, ale Ty poprawiłaś użytkownika przed Tobą, choć miał on rację również. Oraz wytknęłaś mi literówkę, która nawet gdyby była czymś innym jak brak spacji nie byłaby wołającym o pomstę do nieba błędem, to nie "uwczesny" czy "zażóca". Zresztą czyjegoś błędu, jak poważny był on nie był, nie należy traktować jako argumentu w dyskusji ( "Ale najważniejsze jest, że On grał na "klawesyniem").

I, owszem,wiem, o co Wam chodziło.

Spoko, nie czuję się urażona:)

użytkownik usunięty
veronicoletta

Sorki, zapomniałam, że niektórzy są bardzo wrażliwi na swoim punkcie i boli ich to, co nie powinno. W takim razie mnie bardzo cieszy, że wiesz o co nam chodziło, bo z początku sądziłam, że widzisz tylko swoje.;) No wiesz...inny punkt widzenia, jakaś alternatywa. To bardzo ważne w życiu żeby dostrzegać drugą stronę.

ocenił(a) film na 8

nie, nie o to chodzi,że jestem wrażliwa i że mnie to boli, tylko że ta akurat Twoja wypowiedź była nieuzasadniona.Nie mogłam zrozumieć, czemu tak napisałaś. Pomijając fakt, czy to kogoś zaboli czy nie, to nie ma żadnego znaczenia, trzeba pisać pamietając, że to forum i należy być uprzejmym. O to mi chodziło.

użytkownik usunięty
veronicoletta

Nie wiem, do której konkretnie wypowiedzi się to ma odnosić, bo było ich już kilka tutaj, ale chyba nie jest to ważne skoro już się wszyscy ze swoich grzechów zwierzyli. Najbardziej nieuzasadniona jest tutaj opinia załozyciela tematu, który pisze, że do Jego ideału najbliżej jest Bachowi, ale nie pisze właściwie dlaczego. Może Mu się znudził temat za szybko. A co do gwiazd rocka, to zastanawiam się czy by to było dobre czy złe. Porównanie Mozarta do takiej gwiazdy. Bo jedni gwiazdy rocka mają za bóstwa, a inni za najgorsze ścierwa.

ocenił(a) film na 8

Myślę, że to dobre porównanie i że było zamierzone jako pozytywne. Zresztą, nawet jeśli nie, to jest słuszne - Mozart był popularny, charyzmatyczny, był ikoną. Jak wiele gwiazd rocka dziś lub w XX wieku. Cóż, ma prawo nie lubić Mozarta, wyraził swoją opinię. Mnie po filmie Mozart wydał się jeszcze bardziej "pociągający", ale rozumiem,że kogoś mogło od niego odrzucić.

( chodziło o tę pierwszą wypowiedź:

Więc sam widzisz...daj sobie spokój. Ludziom nie wytłumaczysz w czym tkwi błąd jeśli się nie potrafią do niego przyznać. Koleżanka po prostu inaczej rozumuje. Ale najważniejsze jest, że On grał na "klawesyniem".)

użytkownik usunięty
veronicoletta

Bo sądziłam, że to Ty nie rozumiesz naszego punktu widzenia, a jednak mocno mu przeczysz, ale napisałam przecież, że inaczej rozumujesz i już. A co do klawesynu - wzięłam to za błąd, bo tak wyglądało, więc miałam pełne prawo;) Dobra, czy to takie ważne? Nie wiem czy zauważyłaś, ale próbuję to zostawić za sobą, czy raczej za nami, a Ty mi nie pozwalasz. ;) Ja i tak mimo wszystko w dalszym ciągu patrzę na to po swojemu i nie powiedziałabym, że był jak ówczesna gwiazda, tylko jak współczesna.
O tak, ze strony Stilnes na pewno było pozytywne (zwłaszcza, że ma Mansona w avatarze, co wiele tu mówi), ale jakby to inni widzieli...o to mi chodzi. Bo jak widać np założyciel tematu widzi to chyba przeciwnie. Ale porównanie na pewno dobre. Mozart jako mały buntownik - widzę to bardzo żywo. To oczywiste, że Ciebie to pociąga. Jesteś kobietą. Kobiety to lubią.

ocenił(a) film na 8

Dokładnie, o to chodziło mi z Mozartem:)
Specjalnie dałam tę wypowiedź w nawias,która zaś dałam na sam koniec, bo nie chcę wcale ciągnąc tamtej dyskusji, tylko,że napisałaś, że nie wiesz, o którą chodzi, rozumiesz. Zrozumiałyśmy się już, wiem, wiem:)

użytkownik usunięty
veronicoletta

O buntownika?

ocenił(a) film na 8

tak.

ocenił(a) film na 10

Piękny komentarz :) Zgadzam się w stu procentach, po tym filmie kocham Mozarta jeszcze bardziej.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones