PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1286}

Amadeusz

Amadeus
8,1 123 285
ocen
8,1 10 1 123285
8,6 40
ocen krytyków
Amadeusz
powrót do forum filmu Amadeusz

ROZCZAROWANIE

ocenił(a) film na 3

Film jest zwyczajnie nudny. Ucinając połowę z jego ujęć byłby dalej tylko zwykły. Przerost formy nad treścią, został zepsuty przez zbyt wielkie ambicje i zapędy reżyserskie. Los chyba zakpił tym filmem z ambicji reżysera, można by powiedzieć, że sam mógłby naturalnie odegrać w nim role Salieriego. Jest męczący i duszący. Jedno wielkie zło wygrywające z dobrem, oczywiście interpretować można na setki sposobów jak kto woli. Przyjemnym sprawia go jedynie piękny śmiech Wolfiego. Nie polecam, przypomina mi równie ciężką historię Wokulskiego - wiecznie nie kończąca się opowieść, tyle, że on odczuwał miłość, a ten film to nienawiść. Istny hołd ku cwanym ludziom zawiści. No chyba, że ktoś lubi maltretować się przez 3 godziny historią, w której aby nie zasnąć z nudy trzeba dopisywać sobie dziesiątki symboli. Jestem bardzo rozczarowana, tym bardziej, że w filmach z takim pięknymi kostiumami nie wiele już trzeba zrobić, aby przynajmniej mnie uszczęśliwić.

ocenił(a) film na 10
agata_matkowska

hołd ku cwanym ludziom zawiści?... ja tutaj widze bardziej krytykę takich osób. Jak zawiść potrafi zniszczyć prawdziwy talent..

ocenił(a) film na 3
Szmaciarz

Hołd w znaczeniu, że zostało w tym filmie poświęconego tyle czasu na te złe emocję, na pokazywanie tej strasznej strony życia w takim długotrwałym stanie, że zwykły szary człowiek nie znosi przebywać tyle w takiej atmosferze, bo ona także obciąża i się udziela, a że dominowało w niej zło, była jego ona jego hołdem. Karty trzymał i grę prowadził, nie dobry a zawistny człowiek. A więc w jest to krytyka, ale zrobiona w formie hołdu. ALE chodzi tu chyba bardziej o samo słowo "hołd". Nie definiuje go jako słowa o pozytywnym, chwalebnym znaczeniu. Jest dla mnie neutralne, ponieważ świat jest na tyle względny i ludzie rozmaici, że hołd jednego, może być wojną milionów. W moim rozumieniu jeśli ktoś jest głównym bohaterem, a jego motywy to wieczna nienawiść, a cały film z kolei jest o tej nienawiści, to jest to wówczas hołd ku jej ludziom. :)

ocenił(a) film na 10
agata_matkowska

w filmie jest bardzo wiele emocji. Od farsy po tragedię. Skala jest baaaardzo szeroka, a jednak wszystko do wszystkiego pasuje, co moim zdaniem świadczy o wyjątkowości filmu. Piszesz o złych emocjach...one też są, ale nie tylko. Jest uwielbienie-wręcz obsesyjne-Salierego dla muzyki Mozarta, jest radosny Mozart, piękno muzyki.

Czym są wielkie dzieła literatury? Komedyjkami? Farsą? Nie-dtramatem. Widać te złe (choć nie aż tak jak myślisz, bo nie tylko one w filmie występują) emocje mają największy potencjał twórczy-to z nich człowiek budował i buduje rzeczy wielkie

ocenił(a) film na 10
Szmaciarz

A ja jeszcze oc innego-jak zawiść nie może talentu pokonać i jak niszczy dary od Boga. Bo Salieri otrzymał taki dar, choć nie ten, o który prosił. Nienawidzi Mozarta, ale uwielbia jego muzykę. W filmie-jako jedyny. To także jest ponadprzeciętność. Może nawet również-swego rodziaju-geniusz.

ocenił(a) film na 10
agata_matkowska

I w tym filmie dużą rolę odgrywa muzyka.. założe się że nie lubisz muzyki klasycznej

ocenił(a) film na 3
Szmaciarz

może nie jestem koneserem muzyki klasycznej, ale nigdy nie mogłabym o sobie powiedzieć, że jej nie lubię. Może bardziej kwestia, że jeśli już decyduję się oglądać jakiś film, oczekuje, że możliwie najbardziej kompleksowo będzie on oddziaływał na moje zmysły. Jeśli jest piękna muzyka, to nie oznacza, cała reszta może być przeciętna albo słaba. Lubie być brutalnie porwana i przeniesiona w świat jaki jest prezentowany.

ocenił(a) film na 10
agata_matkowska

Nie wiem teraz czy śmiać się, czy współczuć, po przeczytaniu tak krzywdzącej opinii... Wyszukiwanie symboli z nudy, hołd nienawiści? Nic dziwnego, że narzekasz, skoro aż tak popłynęłaś z własną interpretacją. To historia upadku muzycznego geniusza napisana samymi praktycznie emocjami, z muzyką, która przesyca całą filmową akcję, dotyka głębi człowieka, zachwyca by potem rozerwać go na strzępy. Długo nie mogłam się po niej pozbierać, hołdując nienawiści, owszem, ale do tych, którzy wykorzystują cudze słabości, by samemu znaleźć się na szczycie. Chciałabym się z Tobą nie zgodzić, ale nie mam jak, bo dla mnie Salieri był postacią drugorzędną, zawistnym, gryzącym ziemię człowieczkiem, wg Ciebie zaś odgrywał główną rolę... ehhhh

ocenił(a) film na 3
colorblind789

Kochaniutka masz prawo do swojej opinii, tak jak każdy, jednak jeśli chcesz komuś współczuć do w pierwszej kolejności samej sobie - to Ty odważnie mnie krytykujesz zza anonimowej postaci jaką nazwałaś adekwatnie do swojego filmowego gustu. Musisz być strasznie nie szczęśliwa skoro nie potrafisz wiedzieć kolorów. Ponieważ w moim życiu jest ich pełno nie lubię i męczą mnie filmy tego rodzaju, w których moim zdaniem jest zwyczajnie przerost formy nad treścią w dodatku wpleciony w bardzo frustrującą historię. Jednak nie oceniłabym go na bardzo kiepski, ponieważ jestem nim zwyczajnie rozczarowana, oczekiwałam lepiej i więcej, ale jak wiadomo, to wszystko względne. Może był stworzony dla ludzi podobnych do Ciebie i pewnie nie przypadkowo tak silnie go odczuwających.

ocenił(a) film na 10
agata_matkowska

Nie masz zielonego pojęcia, o czym piszesz. Zwyczajna tępota, czy brak inteligencji? Wybór należy do ciebie.

ocenił(a) film na 3
taxipompey

O proszę, cóż za płytki i bezpłciowy komentarz. Widzę, że Ty masz najlepsze pojęcie, o tym co JA mam na myśli. Gratuluje.
Widzę, że dolega Ci syndrom polaczka na zmywaku w Anglii, - kompleksy i pseudo mądrości. Może zajmij się lepiej dokształcaniem jak nie masz co robić, a swoje głupio mądre gadki wykorzystaj w cowieczornej masturbacji.

ocenił(a) film na 10
agata_matkowska

Myślę, że dwa fakultety wystarczą, nawet na pracę na taksówce w Anglii. Krew cię zalewa, kiedy ktoś wytknie ci głupotę, w którą lubisz brnąć. Wiem, że nie masz pojęcia o Amadeuszu, albo go nawet nie obejrzałaś. :D

ocenił(a) film na 3
taxipompey

Na szczęście istnieją tacy zbawiciele i prorocy wielkiej prawdy, którzy wszystko wiedzą najlepiej. Pewnie byłeś najmądrzejszy z całej Twojej wsi...

ocenił(a) film na 10
agata_matkowska

Składnia się kłania, o treści i formie przez litość zamilczę. :D

ocenił(a) film na 3
taxipompey

No na pewno masz duże doświadczenie w korygowaniu tekstów jako taksówkarz z dwoma fakultetami.
Przez współczucie co do beznadziejnej sytuacji finansowej oraz braku życiowej zaradności - zamilczę. :D

ocenił(a) film na 10
agata_matkowska

Taksówkarzem się bywa, filologiem się jest :).

ocenił(a) film na 3
taxipompey

W zasadzie, to po co Ci filologia, jeśli nie posiadasz do niej talentu? ;]

ocenił(a) film na 10
agata_matkowska

Składnia się kłania, o treści i formie przez litość zamilczę. :D - w tym zdaniu też składnia wzorcowa nie jest ;D

ocenił(a) film na 3
Bernard23

pierwszy raz chciałabym kliknąć "like", a nie mogę :P

ocenił(a) film na 10
agata_matkowska

"Przerost formy nad treścią, został zepsuty przez zbyt wielkie ambicje i zapędy reżyserskie. "

Chyba Anonimus Emmericha....

"Jedno wielkie zło wygrywające z dobrem, oczywiście interpretować można na setki sposobów jak kto woli."

Dokładnie na odwrót. Bez urazy, ale moim zdaniem kompletnie nie zrozumiałaś tego filmu. Salieri, który nienawidzi Mozarta i znienawidził Boga, za to, że to nie jego obdarował takim geniuszem (geniusz ten Salieri jako jedyny na filmie rozumie i docenia) umiera widząc przed śmiercią zanik swej muzyki, a dzieła Mozarta przebiły się już do powszechnej świadomości są docenione i znane, kojarzy je-w przeciwieństwie do dzieł Salierego-również jako-tako /bez rewelacji w tym zakresie/ wykształcony muzycznie ksiądz. Muzycznie Salieri pod koniec życia dostrzega, że muzycznie to on (jego dzieła) umiera, a Mozart z biegiem lat żyje coraz bardziej. Wymowna w tym kontekście jest końcówka filmu-śmiech Amadeusza słyszany zza kadru.

ocenił(a) film na 10
agata_matkowska

Dla ciebie ten film miał zbyt wiele nut. Jeśli w tak prostym w interpretacji filmie jak Amadeus Milosa Formana widzisz tylko zawiść i nudę, która cię przerasta to dla własnego dobra naprawdę powinnaś przerzucić się na jakąś lżejszą filmografię. Może polskie telenowele?

"Jedno wielkie zło wygrywające z dobrem, oczywiście interpretować można na setki sposobów jak kto woli."
Nie. Wierutna bzdura.
Ten film można interpretować góra na 10 sposobów, istotniejsze są w nim jednak symbole ale je także należy umieć znaleźć między wierszami. Bez wiedzy ogólnej o Wolfgangu i Salierim się nie da. Skoro tak w miarę proste w odbiorze dzieło sprawia tobie tyle problemów to np. Odyseja kosmiczna: 2001 byłaby dla ciebie barierą nie do przekroczenia. Zakładanie takich wątków jest niepoważne, bo istnieje spore ryzyko ośmieszenia się.

ocenił(a) film na 3
unnamed_gunman

Zanim Ja zacznę interpretować telenowele, Ty będziesz musiał nauczyć się czytać ze zrozumieniem. Jeśli mój komentarz jest dla Ciebie nie do zrozumienia, zapytaj nim zaczniesz wylewać w internecie swoje emocjonalne frustracje i niekontrolowaną chęć puszenia kogucich korali. To dziecinne. Dorośli i dojrzali ludzie wymieniają poglądy. Rozumiesz to co napisałam? bo staram się pisać bardzo czytelnie nadając ten komunikat do tak prostego i przeciętnego człowieka. Reasumując moje emocje co do filmu, najbanalniej jak to możliwe napiszę: Film w MOIM odczuciu jest ZA DŁUGI, poprzez to MĘCZĄCY, a z kolei poprzez to odnosi się swoiste wrażenie stałego niezadowolenia i niechęci do ciągu znęcania się Salierego nad Mozartem oraz znęcania się Salierego nad samym sobą. Nie uważam, że jest zły, a jedynie uważam, że mógłby być dużo lepszy. 15 minut akcji, w której konający Mozart dyktuje nuty nie jest dla mnie w żaden sposób ciekawy. Może, TY potrzebowałeś tego rozłożenia w czasie, aby nadążać za akcją. Mnie to zwyczajnie nuży.
"Ten film można interpretować góra na 10 sposobów", widzę, że masz do tego bardzo ograniczoną wyobraźnie, i nie wiesz na czym polega interpretacja oraz pod jak wieloma aspektami można jej dokonywać. Potrzebujesz pokory i skromności, może zwróć się z prośbą o nią do Twojego Boga. Jakkolwiek odnoszę wrażenie, że Twoje poczucie świętej, jedynej prawdy wypływającej z Ciebie jest jednak tak pyszne, że potrzebujesz jeszcze wiele przeżyć w życiu aby to zrozumieć. W życiu już tak jest, że ludzie puści wewnątrz lubią być despotami i dyktatorami swoich poglądów. A ponieważ z natury jestem uprzejma dodam dla pocieszenia, że nie wydajesz się mimo wszystko głupi. Jedynie dziecinny. Życzę powodzenia w dorastaniu i serdecznie pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 10
agata_matkowska

Terefere, nie zachowuj się jak dewotka. W twoim mniemaniu każdy użytkownik portalu, który się z tobą nie zgodził jest pustym i pysznym gówniarzem, któremu nie wolno wymyślać dorosłym? Naprawdę każdego tak traktujesz po pierwszym wpisie? Jeśli tak, to wcale nie jesteś lepsza od tych, którzy cię negatywnie oceniają (nie bez powodu). Sam nie zamierzam studiować wnikliwie twojej persony, bo po co mam pisać i wymyślać kolejne głupoty niestworzone jakimi to mnie obdarzyłaś. Jedynie w taki sposób mógłbym być dziecinny. Tak się składa, że do gimnazjum nie chodziłem, a dyplom szkoły wyższej mam, więc dorosłem już dosyć dawno. Pokory i skromności nie potrzebuję, ponieważ mam ich w sobie aż nadmiar tylko co ty możesz wiedzieć. Nigdzie tobie nie napisałem, że tylko ja mam rację, dlatego kolejny raz jestem zdziwiony chybionymi oskarżeniami.

Film nie był za długi i nie był poprzez to męczący (cóż to w ogóle za tłumaczenie, wg mnie nie ma znaczenia jak długi jest film liczy się jego jakość), nie dostrzegłaś w nim autentycznie ukrytej artystycznej wartości stąd też masz takie o nim mniemanie. Nietrafione skądinąd. Widziałem wiele dłuższych filmów (dla przykładu podam Das Boot, Fanny i Alexander), które także mnie nie znudziły, a były jeszcze uboższe w akcję niż Amadeus. Może trzeba było obejrzeć zwykłą wersję i wtedy napisałabyś, że się tobie nie podobał i już, bez zbędnych herezji (tylko czy skrócenie go wpłynęłoby na twoją uparcie powtarzaną ocenę?). Za zbędną scenę mogę uznać jedynie przyjście zapijaczonego Mozarta do bogacza z prośbą o szmal. Przy tak fantastycznej muzyce ja nie odczułem ani chwili nudy, ba pożerałem ten film minutę po minucie.

10 sposobów interpretacji to max ilość dla tego filmu, i nie widzę tu żadnego powodu by wyobrażać sobie coś ponad tą wspomnianą dychę (zresztą stanowczo odradzałbym komukolwiek zabaw z wyobraźnią na maturze z polskiego, gdzie trzeba trafić w klucz, a nie bredzić co mu się podoba, no chyba że coś się już znów zmieniło w tej materii). Sądzę, że skoro już twierdzisz inaczej to wypadałoby się bardziej wysilić niż wypisanie sztampowego hasła walki dobra ze złem, które słyszało się wiele razy w szkole podczas omawiania lektur. W dodatku błędnie uznajesz, że to Salieri tryumfował na końcu ("jedno wielkie zło wygrywające z dobrem"). Zastanów się nad tym raz jeszcze, bo to kompletna bzdura. Zresztą film bazuje na sztuce teatralnej, a fakty historyczne mocno przeplatają się z fikcją dlatego nie należy tego dzieła traktować dosłownie wyrabiając sobie przy tym jednostronne i stereotypowe opinie na temat bohaterów.

Gdzie, na litość, Salieri znęca się nad Mozartem? Zapytam wprost jak mam to rozumieć? Piszesz jakby go co najmniej przypalał żywcem przez 1 godzinę filmu, a pozostały czas roztrwonił na krzyżowaniu naszego bohatera. Skąd tak błędne mniemanie? Sama intryga Salierego spłynęła po mnie jak po kaczce, zbyt wiele tragiczniejszych w skutkach już widziałem w kinematografii.

Te 15 minut akcji z konającym Mozartem dyktującym nuty, które cię tak znudziły to jedna z najlepszych scen w całej kinematografii. Requiem, którego Mozart nie zdążył dokończyć (umierał ze świadomością tworzenia kompozycji na własny pogrzeb) to najbardziej znana i rozpoznawana kompozycja żałobna jakiej człowiekowi udało się do tej pory stworzyć. Confutatis maledictis, to jedna z najlepszych części tego genialnego utworu, część którą mamy okazję poznać w trakcie tej odsłony. I tu reżyser w genialny sposób rozłożył partię instrumentalną na czynniki pierwsze, tak aby każdy widz zamiast słuchania suchych pojęć muzycznych miał możliwość wysłuchania tej niezwykłej muzyki. Co więcej, Wolfgang rozmawiając z Salierim owymi skomplikowanymi terminami sprawia, że ów go rozumie, na potwierdzenie czego słyszymy kolejne fragmenty Confutatis. Na tym polega doskonałość tej sceny, pełna napięcia, w tle której możemy wyczuć zbliżającą się śmierć geniusza. I ten paradoks rozdartej duszy włoskiego kompozytora. Nienawidził Mozarta, za to że ten przewyższa go talentem chociaż nie jest człowiekiem tak cnotliwym jak on, a w głębi duszy uwielbiał, wręcz kochał jego muzykę. A tej w filmie jest sporo, aczkolwiek dla mnie odrobinę za mało. Fantastycznie choć może z lekką przesadą jak na tamte czasy odwzorowano arię królowej nocy.

Masz dziwne pojęcie frustracji, ja jestem od niej oddalony lata świetlne. Na koniec dodam, że powinnaś się cieszyć, iż nie zostałaś zbesztana bardziej za swoje pomysły na temat Amadeusa, w szkole dostałabyś za to po łapach. Ale widocznie po wcześniejszych temu podobnych tematach dyskusji, ludzie, którzy już kiedyś się wypowiedzieli zaczęli zwyczajnie ignorować podobne rewelacje. Nie odmawiam tobie wyboru między film podobał się/nie podobał się, tylko wypisywania banalnych i nietrafnych osądów. Jeśli czegoś w filmie nie rozumiesz, a tak może bywać gdy coś się dłuży, to radzę obejrzeć film tyle razy, aż zrozumiesz. Nie ma na to innej rady. Wartość artystyczna tego dzieła jest znacznie wyższa, aniżeli się tobie wydaje (Za coś tam chyba dostał tyle tych oscarów tak? Choć osobiście te statuetki nie mają dla mnie żadnego znaczenia i żadnej wartości). Jedyne co musisz zrobić to mocno się skupić i czytać między wierszami. To chyba nie trudne dla tak rozumnego człowieka za jakiego się pewnie uważasz, prawda?

ocenił(a) film na 9
agata_matkowska

jezu...wychowałam sie na tym filmie. w zyciu bym nie pomyslała ze ktos az tak to skrytykuje. dla mnie to zdecydowanie 9/10, film na miare lotu nad kukułczym

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones