Wenders czerpiąc wzorce z amerykańskiego kina, tworzy coś na kształt antythrillera. Niby mamy tu hitchockowską atmosferę, pełną napięcia muzykę oraz krwawe sceny, ale efekt jest... komiczny. Sceny akcji są zrealizowane w sposób niezdarny i zupełnie pozbawiony gracji. Czego nie uznaję wcale za wadę. Myślę że taki właśnie był zamysł reżysera. Jak najbardziej zdeformowac zachodnie dreszczowce, tworząc nową jakośc.
Efektem tych zabaw stylistyką jest niepowtarzalna atmosfera. Ale także miejscami bzdurny scenariusz. O ile nawet to drugie miało również byc z założenia nieprawdopodobne, to przyznam że trochę przeszkadza mi w odbiorze całości fakt, iż postaci niewiele myślą nad tym co robią. Szczypta autentyzmu wcale nie zaszkodziłaby tej produkcji.
Poza tym zobaczyc warto.