Dno. I tylko tyle. Nie ma to nic wspólnego z historią Ani. Gdzie właściciele praw autorskich do książek, że zgodzili się na takie badziewie?
A nawet, jak ktoś proponował na forum, jakby film opisywałby historie innej dziewczynki też byłby słabym filmem.
Nie polecam.
Ktoś mi kiedyś mówił, że właściciele praw autorskich ponoć żądali zbyt wysokich sum i dlatego już film "Ania z Zielonego Wzgórza: Dalsze losy" nie opiera się na książkach.
Ale nadal Ania z Zielonego Wzgórza: Dalsze losy miał klimat i dobrą obsadę .
Ta wersja to natomiast totalnie nierozumienie .