PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=3877}

Aniołowie o brudnych twarzach

Angels with Dirty Faces
7,9 3 781
ocen
7,9 10 1 3781
7,0 9
ocen krytyków
Aniołowie o brudnych twarzach
powrót do forum filmu Aniołowie o brudnych twarzach

Gorąco polecam

użytkownik usunięty

Ten film to dla mnie przede wszystkim znakomita,ba, genialna rola Jamesa Cagneya. Gra gangstera,ale przez charyzmę aktora ciężko czuć stuprocentową antypatię do postaci Rocky'ego. Jest to niejednoznaczny i trudny do oceny bohater. W pewnym sensie odnosi moralne zwycięstwo,ale czy jego końcowe "nawrócenie" było spowodowane prośbami księdza Connely'ego, którego szanował,a może skrywanemu strachowi przed śmiercią,któremu pozwolił eksplodować czy trosce o przyszłość chłopaków wpatrzonych w niego jak w ikonę,trudno powiedzieć. Postać jest naprawdę nieprzenikniona w kilku momentach, zachowuje się wbrew oczekiwaniom. Bez wątpienia Rocky Sullivan w wykonaniu Jamesa Cagneya to postać zasługująca na potępienie. Doskonała jest scena końcowa: w czasie wykonywania kary śmierci i przeraźliwych krzyków skazańca twarze członków rodzin poszkodowanych przez Rocky,ego przedstawiają wszelkie możliwe reakcje na akt kary śmerci do zadowolenia akcentowanego spokojnym usmieszkiem jednego z widzów do kompletnego oszołomienia innego ze spuszczoną głową i wzrokiem: "I po co to komu?".
Jeżeli chodzi o sam film to życzyłbym sobie, że również dzisiaj powstawały filmy na takim poziomie. O aktorstwie, roli Cagneya już się wypowiedziałem, więc napiszę trochę o młodocianych aktorach: ujęły mnie ich role. Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale role członków młodocianego gangu odebrałem jako bardzo autentyczne. Dzieciaki zagrały rewelacyjnie. Co do oponenta Rocky'ego: księdza Colenny'ego to postać ta była trochę irytująca, bo moralizatorstwo "Aniołów o brudnych twarzach" opiera się głownie na monologach tego kapłana-twardziela,który poszedł by na pakt z samym diabłem,gdyby miało to przynieść zbawienie chłopcom.
"Aniołowie o brudnych twarzach" mają niepowtarzalny klimat, bo po pierwsze jest to film czarnobiały i trudno mi go sobie wyobrazić w kolorze. Mam nadzieję, że nikt nie wpadnie na tak głupi pomysł.Druga sprawa to cienie rzucane na ściany przez bohaterów filmu, nie wiem czy to efekt jakiegoś specjalnego oświetlenia, ale robi to bardzo dobre wrażenie.
Fabuła trzyma się kupy, nie jest raczej wyjęta z kapeluszy,choć sama historia nieraz była i będzie opowiadana, bo trzyma się schematu: dwaj najlepsi przyjeciele poszli dwoma przeciwnymi drogami życiowymi i po latach się spotykają.
Zastanawiająca jest w tym filmie podatność człowieka na zło, Rocky,chłopacy z gangu i dziewczyna Rocky'ego prawie bez oporów schodzą na nieodpowiednią scieżkę, jednynym niezłomnym pozostaje ksiądz. Zadziwiające jest to, że zwycięstwo moralne odnosi Rocky, gangster-morderca. Zadziwiające jest również to, że Rocky, a następnie ksiądz muszą posunąć się do oszustwa aby sprowadzić chłopaków na odpowiednie tory. Na pewno nie jest to zgodne z nauką "Zło dobrem zwyciężaj". Choć ksiądz wypiera się wprowadzania reguły, że cel uświęca środki (przy próbie przekupienia) to jednak nie zawaha się zastosować do tej reguły, gdy zaszła taka konieczność. Mniejsze zło, które służy dobru, jest w tym filmie usprawiedliwiane.

użytkownik usunięty

trochę nieskaładne jest to wszystko co napisałem, ale późna pora...

ocenił(a) film na 9

Ja przeczytałem i myślę ze to co napisałaś jest dobrze odpowiedzże , do tego co widzimy mnie to zastanawia że owy ksiądz chodził w kapeluszu co dawało też klimat tego filmu jak by gangsterskiego :), tak klimat się snuje niesamowicie no i koniec łapie za duszę a sam aktor też pięknie gra lecz nie wiem czy było by sens to przekładać na nowe myślę ze tak jak jest najlepej :)

Pozdrawaim.

użytkownik usunięty

Bardzo trafny komentarz.
Aktorstow faktycznie świetne - Ann Sheridan jest bardzo niedocenianą aktorką.

"Good morning, gentlemans. Nice day for a murder". Genialny tekst (wypowiedziany przez Cagneya).

Obawiałam się sceny końcowej, gdyż spodziewałam się wydumanego patosu, na który jestem bardzo wrażliwa. Jednak w przypadku tego filmu wyszło to tak naturalnie, że uroniłam kilka łez.

ocenił(a) film na 9

Nie pierwsza nie ostania :) właśnie koniec był taki jaki powinien być bez żadnych cudów zwykła niby decyzja by pozostać takim jaki się było :)

Lap

moim zdaniem to ciezko sie wypowiadac o moralnosci w tym filmie ze wzgledu na amerykanska cenzure. curtiz i warnerowie musieli przepchnac ten film jakos, stad to przeciwstawianie dobro-zlo, i naciagane zakonczenie. wystarczy porownac ten film z troche wczesniejszymi filmami gangsterskimi jak scarface czy little caesar. te filmy unikaja etycznych ocen. w AWDF cagney gra postac jednoznaczna, ktora musi zostac ukarana. zgodne jest to z kodeksem amerykanskiej cenzury, ktory zabranial sympatyzowania z negatywna postacia i domagal sie jej ukarania. dlatego mozna pogratulowac curtizowi, warnerom i cagneyowi, ze udalo sie im wycisnac tyle z tego filmu. osiagneli to dzieki realizmowi oraz ujeciu zla jako czegos nabytego, a nie wrodzonego. dlatego postac rockyego jest taka niejednoznaczna i wymyka sie manichejskiemu dualizmowi. w dodatku jest umiejestnie zmotywowana, co czyni ja jeszcze bardziej przekonywujaca.
troche gorzej jest z motywacja jego oponenta, ktorego wybrory moralne sa czesto mocno dwuznaczne. nie sa one rowniez wystarczajaco usprawieliwione badz sa podparte marna argumentacja. dlatego jego osoba jest malo przekonywujaca i troche trąci.
co do dzieciakow, to z tego co pamietam, to pochodzily z tego samego rejonu ny co cagney - lower east side, ktory nie cieszyl sie zbyt pochlebna opinia. podobno sprawiali sporo klopotow na planie i cagney byl jedynym, ktory dawal sobie z nimi rade. czytalem pare dobrych anegdot o tych dzieciakach i cagneyu. zreszta to nie jest jedyny film, w ktorym dzieciaki sie pojawily.
teraz ten film odbiera sie troche inaczej, stad smieszy nieco restrykcyjnosc cenzury. ale w tamtych czasach zawod gangstera cieszyl sie duza estyma, a sami gangsterzy byli nie mniej popularni niz chocby aktorzy. oczywiscie niektorzy.

ocenił(a) film na 9
lukaslondon

hmmm, chyba gangsterska się nie nudzi Ojciec Chrzestny na 1 miejscu ciągle na Filmweb.Ja tu tylko skontruje słowa scen erotycznych dla mnie w takich filmach nie powiano być w ogolę on by dużo stracił gdy się pojawiły po prostu poczuj ten klimat jest dla mnie bezcenny :).

Lap

a kto tu mowil o scenach erotycznych? production code zabranial przedstawiania negatywnych bohaterow w sposob, ktory mogl zachecac widownie do sympatyzowania z nim. w dodatku jezeli taka postac popelnila zbrodnie musiala zostac za nia ukarana. zakazane bylo np. pokazywanie umierajacego stroza prawa. oczywiscie odnosil sie tez do erotyki, ale nie tylko.
warto porownac filmy amerykanskie z przed 1934 do tych z lat pozniejszych, zdaje sie production code obowiazywal do lat 60. produkcje z przed 34. sa znacznie odwazniejsze. potem producenci i rezyserzy musieli sie niezle naglowic zeby ominac cenzure. jest mnostwo slawnych anegdot z tym zwiazanych np. piersi jane russell z outlaw, pocalunek jean arthur z rayem millandem z easy living etc.

ocenił(a) film na 9
lukaslondon

A o to chodzi , no tak etyczny z erotyczny pomyliłem nie wie wiem czemu (: ,chcę przeprosić ale widzie się Pan zna na sprawie i tu nawet nie chcę wchodzi w politykę ale nie wiedziałem że była taka ostra cezura.Dobrze wiedzieć... cóż teraz też cezura jeszcze obowiązuje ;) choć w minimalnym stopiwu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones