Bardzo podobał mi się początek. Szczególnie podobała mi się scena gdy Jacq odkrył wypolerowana
szafkę w kopalni, która służyła jako lustro i robot mógł obserwować co się dzieje na korytarzu. Szkoda,
że to ostatnia taka scena. Myślałem, że akcja potoczy się właśnie w taki zagadkowym kierunku, gdy ten
agent będzie odkrywał co te roboty knują. Z tego mógłby być niezły dreszczowiec. No ale zakończenie
w standardowym stylu.
Dokładniej. Im dalej w las tym gorzej. Ale smaku mi narobiła scena którą wymieniłeś aż do momentu podpalenia się spawacza numer 206. To był dobry czas aby wejść w świat skomplikowanej filozoficznej intrygi - niestety twórcy filmu go przegapili.
Całkowita zgoda, dobre s-f po pewnym czasie zmienia się w przeciętny film akcji...
IMO dlatego, że plan robotów nie był zanadto inteligentny.
O tym że są dobre byłem przekonany od początku, ale spodziewałem się jednak, że będą chciały stworzyć coś innego, bardziej ambitnego i w trochę większej gromadzie.
Popieram. Początek obiecujący, dawał nadzieję na jakiś metafizyczny clash na linii roboty - ludzie, ale jak Antonio wylądował na tej pustyni, to powiało nudą. Im dalej, tym bardziej wiało.
Trudno się nie zgodzić. Pierwsza połowa filmu umiejscowiona w mieście miała specyficzny klimat nawet zbliżony do Blade Runner. Wielka szkoda, że nie wykorzystano potencjału takiej lokalizacji, bo sekwencje na pustynnych pustkowiach obniżają już wartość tego filmu, przez co staje się on nużący. Przez to obraz staje się nie równy, a końcówka wcale nie zaskakuje. Automata zdecydowanie nie wykorzystuje potencjału, na który byłoby go stać.
Ot i prawdę powiedział. Dla mnie dość mocna była też scena z wykorzystaniem małolatów do unieszkodliwienia pani doktor. Mało kto by się odważył pokazać w filmie taki numer. Szkoda, że zmarnowano to na taki sobie filmik. Tak na marginesie jeszcze to patent z "protokołami" zapożyczony nieco z prozy Isaaca Asimova. Choć tam były bodajże trzy, nie dwa. Pytanie też czemu tak zaawansowane roboty mówiły w takim tempie, że dowolny jąkała zdążyłby wcześniej opowiedzieć historię swojego życia, niż one abecadło. Aaa jakoś mnie to irytowało...