Całe szczęście, że nie ma jej za wiele w filmie, bo jej obecność jest co najmniej irytująca. Nigdy nie pojmę tworzenia postaci pokroju Supermen'a/Kapitan Marvel... Po co superbohater, który jest praktycznie niezniszczalny i ma praktycznie każdą możliwą moc? Tak naprawdę w pojedynkę mogła by sobie dać radę z Thanosem ale na szczęście wymyślili, że oberwie kamieniem, bo byłoby trochę słabo. Swoją drogą miło by było gdyby kamień zabił jej postać (bo obawiam się, że będą ją często wykorzystywać w uniwersum) ale już w końcowej scenie było widać, że niestety przeżyła. Przez takie postacie moim zdaniem zabija się heroizm tych właściwych słabszych bohaterów jak CA, IM czy Thor, bo przecież ona może zrobić, to wszystko sama i w dodatku lepiej.
Przez takie postacie heroizm gości typu Rogers działa jeszcze lepiej. A siła superbohaterów, w komiskach to widać, ma bardzo niewielkie znaczenie. Dobry scenarzysta potrafi napisać rewelacyjne komiksy dla każdego - np "Allstar Supermen" - rewelacyjny i kameralny komiks o Clarku, czy ostatnie "Life of Captain Marvel" - również bardzo przyziemny i "ludzki" tytuł o Danvers.
Hulk to przede wszystkim bezmyślna i pełna furii maszyna do niszczenia, a nie super-hiper-duper-ultra potężny i bezskazitelny człowiek o wielkiej inteligencji. Więc daruj sobie takie porównania.