PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=469509}

Bazyl. Człowiek z kulą w głowie

Micmacs à tire-larigot
6,8 15 207
ocen
6,8 10 1 15207
6,2 8
ocen krytyków
Bazyl. Człowiek z kulą w głowie
powrót do forum filmu Bazyl. Człowiek z kulą w głowie

Francuski nadrealizm

użytkownik usunięty

Kolejna historyjka z serii filmów typu"Miasto zaginionych Dzieci"czy "Amelia".D.Boon kreując postać głównego bohatera bez wątpienia wzorował się na Ch.Chaplinie.Film miły łatwy i przyjemny.Bez rewelacji

ocenił(a) film na 6

Jakiej serii?

użytkownik usunięty
_Garret_Reza_

Dodaj do tego jeszcze "Delikatessen" i będzie to serie konwencji francuskiego surrealizmu.

ocenił(a) film na 6

To nie jest formalnie seria.

użytkownik usunięty
_Garret_Reza_

Wiedziałem,że tak będzie,no wiedziałem...coś mnie podkusiło no i mam.Ale do rzeczy:Jasne że nie jest to "formalnie seria".jednak chodzi o konwencję,która zdominowała francuskie kino.Zdjęcia,montaż,fabuła,postaci...to wszystko mieści się w ramach jednego,dość interesującego,spojrzenia na kino.Francuzi wypracowali sobie ten niepowtarzalny styl,stąd określenie "seria".Nie uważam tego za nadużycie,ponieważ wystarczy aby kilka podmiotów artystycznych miało ze sobą ścisły związek i to daje prawo do nazwania ich "serią".Wspomniane filmy mają bardzo dużo elementów wspólnych dlatego pozwoliłem sobie na taką terminologię.
Swoją drogą dobrze że ktoś czuwa na FW i zmusza innych do precyzowania swoich myśli.Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 6

Ała, nie bij.;d

"Francuzi wypracowali sobie ten niepowtarzalny styl"

Chyba przesadziłeś, bo w kinie francuskim z ostatniej dekady tylko Jeunet kręci tak filmy, to nie jest jakiś ruch narodowy czy coś.

użytkownik usunięty
_Garret_Reza_

Rzeczywiście potrzebny jest słownik "z waszego na mój".Kim jest Jeunet-chyba nie Chińczykiem.

ocenił(a) film na 6

Jednym francuzem, a nie całym narodem, lol.

użytkownik usunięty
_Garret_Reza_

Cały naród nie kręci filmów.Kiedy świat zobaczył filmy Wajdy,mówiono o "polskiej szkole".Kiedy Kieślowski kręcił swoje dzieła,mówiono o "polskim kinie".Jeunet nie jest zawieszony w próżni i sam filmów nie robi.W procesie tworzenia jego obrazów uczestniczą operatorzy,technicy,styliści itp.Wnoszą swój wkład ,a końcowy rezultat widzimy na ekranie,Nikt na świecie podobnych obrazów nie tworzy.Wykreował własną konwencję we Francji,współpracuje z rodakami-ludźmi filmu-więc można chyba powiedzieć,że jest to francuskie kino i francuski styl.

ocenił(a) film na 6

Guzik. To że inni są ślepi i wkładają do jednego wora filmy Wajdy i Kieślowskiego, to nie znaczy że sam możesz robić z siebie kretyna.

Porównaj Jeuneta i Melvilla - obaj Francuzi, ale na tym się kończy to porwnanie. Nie tworzyli francuskiej szkoły czy francuskiego stylu, tworzyli własne kino.

użytkownik usunięty
_Garret_Reza_

Ta dyskusja do niczego nie prowadzi.Im dalej w las tym ,więcej nieporozumień.Wkładam Wajdę i Kieślowskiego do jednego worka z tego powodu,że obaj wnieśli swój wkład w rozwój polskiej sztuki filmowej.Odcisnęli ślad na całym pokoleniu reżyserów.Są uznanymi twórcami,którzy wyrośli w tradycji rodzimej kinematografii. Sam lubisz Jeuneta i nie rozumiem,dlaczego tak zawzięcie odmawiasz postawienia go w poczet Francuskich reżyserów,którzy tworzą jakość i wartość francuskiego kina.
Ale co ja tam wiem...jestem przecież kretynem,którego IQ jest poniżej 100.

ocenił(a) film na 6

Przekręcasz to, co napisałem. Nic dziwnego, że nie rozumiesz, skoro w głowie przekręcasz miejscami całe zdania z moich komentarzy.

Jeunet jest francuskim reżyserem, tego nie neguję. Ale to co tworzy nie jest całym francuskim kinem, właściwie ma się do niego nijak. Stylu Jeuneta nie można zakwalifikować inaczej jak styl własny.

A więc, czego odmawiam? Tego, żeby dorobek jednego człowieka rozciągnąć na wszystkich twórców, którzy jedno co mają z nim wspólnego to kraj pochodzenia.

użytkownik usunięty
_Garret_Reza_

Traktujesz go jakby był oderwany od reszty świata i tworzył sam z siebie.Tak nie jest.Czerpie garściami z dorobku poprzednich reżyserów.Jego własna koncepcję filmu jest wynikiem ewolucji kina ,właśnie francuskiego.Czy można jego dorobek rozciągnąć na innych twórców?Można.zaczynając od braci Lumiere poprzez reżyserów lat 20,30 itd.To dzięki nim Jeunet jest wybitnym twórcą i wpisuje się na listę ludzi kładących kamień milowy w rozwoju tej dziedziny.
Nie jestem zawodowcem i nie zajmuje się dogłębną analizą filmów i ich etiologią.Jednak wystarczy obejrzeć kilka filmów kręconych we Francji z wcześniejszego okresu,żeby móc stwierdzić ,iż karykaturalizm postaci ,humor zawarty w filmie i groteskowość sytuacji nie jest "odkryciem"Jeunet'a ale wpisuje się wyraźnie w nurt kina francuskiego.
Żaden producent w Hollywood nie zainwestował by centa w rodzaj filmu jaki kręci Jeunet.Ponieważ "kino amerykańskie"ma swoje tradycje i własną koncepcję kina,która jest o całe lata świetlne od europejskiej wizji.Zresztą,co by z tego wyszło?Wyobrażasz sobie amerykańskie wydanie filmów Jeunet'a?Zgroza.Jego filmy to nie tylko on.Jego filmy to cała ekipa ludzi,którzy swój zawodowy kunszt kształtowali na gruncie filmu francuskiego.Poza tym,a może przede wszystkim-aktorzy.Stara,dobra francuska szkoła teatralna i filmowa.
Tak więc mówienie o kinie francuskim w odniesieniu do wspomnianego reżysera jest w pełni uprawnione.Sam możesz się z tym faktem nie zgodzić i mieć wątpliwości,jednak określenia "Kino"np skandynawskie,japońskie,hinduskie,amerykańskie,polskie itd.istnieją.jest to uogólnienie,skrót myślowy stosowany przez recenzentów i krytyków filmowych po to,aby dać widzowi ogólny zarys poziomu i idei danego obrazu.
Dlatego też,nie miej mi za złe,że używam tego skrótu w odniesieniu do dobrego,wybitnego kina.

ocenił(a) film na 6

"Traktujesz go jakby był oderwany od reszty świata i tworzył sam z siebie.Tak nie jest"

No właśnie tak jest. To, że ktoś wcześniej połączył kilo piasku z krzemem nie znaczy, że jest genialnym programistą (jakbyś nie zrozumiał: to, że ktoś umie złożyć komputer, nie znaczy że umie przy pomocy tego komputera zhakować pentagon). Wcześniej powstawały pojedyncze elementy tego, co jest obecnie stylem Jeuneta, ale to jego praca sprawiła, że ten styl powstał - to on wybrał te elementy, to on jest rozwinął, to on je podkreślił itd. Tylko jego praca, niczyja więcej.
Żebyśmy się lepiej zrozumieli, ty uważasz, że gdyby ktoś wcześniej nie stworzył któregoś z tych elementów - nie było Jeuneta. Ja uważam, że NA PEWNO nie było by Jeuneta, bez niego samego, i tylko dzięki sobie jest dobrym reżyserem.

Braciom Lumiere nie ma co (i kto) zawdzięczać, oni sami umieli włączyć kamerę na 2 sekundy i tyle, o kręceniu filmów nie mieli bladego pojęcia.


"Żaden producent w Hollywood nie zainwestował by centa w rodzaj filmu jaki kręci Jeunet."

A co, jesteś pośrednikiem każdego producenta w USA?


"Wyobrażasz sobie amerykańskie wydanie filmów Jeunet'a?"

Na ebayu jest tego od zarąbania.;-)


"Stara,dobra francuska szkoła teatralna i filmowa."

Nie jest specem od filmów, ale od aktorstwa jak najbardziej. Ewenement.


"określenia "Kino"np skandynawskie,japońskie,hinduskie,amerykańskie,polskie itd.istnieją.jest to uogólnienie,skrót myślowy stosowany przez recenzentów i krytyków filmowych po to,aby dać widzowi ogólny zarys poziomu i idei danego obrazu."

Raczej po to, by widz wiedział w jakim języku jest film, gdzie był kręcony itd. Albo ma nadzieję trafić na jakiegoś idiotę, który nie odróżni Kurosawy od Miike, byle ukryć braki u siebie...


"Dlatego też,nie miej mi za złe,że używam tego skrótu w odniesieniu do dobrego,wybitnego kina."

Nie mam. Tylko piszę, że to nie ma sensu, i tyle.

użytkownik usunięty
_Garret_Reza_

Niezła sofistyka.Piasek i krzem...to nie to samo?Porównywanie artystycznego aktu tworzenia ze składaniem komputerów-odważnie.Resztę pominę z jednym wyjątkiem:Nie zajmuję się filmem zawodowo.Ty natomiast jak mniemam jesteś absolwentem PWSTiF,i jedynie ominąłeś zajęcia na pierwszym roku z historii teatru,a w następnym roku nie uczęszczałeś na wykłady z historii teatru i filmu.Dlatego uważasz,że określenie np"kino francuskie" ma na celu jedynie poinformowanie widza w jakim języku jest film.Z pominięciem tak nieistotnych szczegółów jak obszar kulturowo-obyczajowego i konotacje twórcze filmu.Rozumiem.
W takim razie napisz list do Stowarzyszenia Polskich Twórców Filmowych i wyraź swój głęboki sprzeciw w używaniu powyższej formuły.Może zostanie zwołane walne zgromadzenie i mocą uchwały zostanie poparty wniosek o wycofanie wszystkich materiałów w których -jak sie okazuje-użyto bezpodstawnie wspomnianej nomenklatury.Dzienniki,tygodniki,miesięczniki, periodyki i leksykony historii filmu zostaną publicznie spalone,a każdy krytyk i recenzent który użyje tych zwrotów ,zostanie wywalony na zbity pysk z szacownego gremium.
Może tym listem zrewidujesz poglądy ludzi filmu i napiszą oni nową historię?Kto wie.Zażalenia kieruj do SPTF-nie do mnie.Okazuje się,że to oni piszą bez sensu.

ocenił(a) film na 6

Wysoka zręczność, prawie nie widać, że odpowiedziałeś nie na temat.:) Spoko, nie zmuszam, ale zagrywka "to nie ja, to ONI" naprawdę była frajerska.

Każdy, kto ma pojęcie o kinie, termin "Kino z kraju X" mówi tylko o języku jaki się w nim używa. Japonia to Kurosawa (on sam ma siebie mistrzowskie thrillery, dramaty i świetne jidai-geki), Miike, Kitano, Kobayashi i z 14 innych nazwisk które znam, a między nimi jedyny punkt wspólny to język.


"Porównywanie artystycznego aktu tworzenia ze składaniem komputerów-odważnie"

Doczytaj, bo nie zrozumiałeś.

użytkownik usunięty
_Garret_Reza_

Żeby już nie nabijać postów zadam Ci jedynie dwa pytania.
Czy jest różnica pomiędzy kinem amerykańskim a europejskim?
Czy kino polskie różni się od kina np.japońskiego?
Nie oczekuję odpowiedzi.Wystarczy,że sam to przemyślisz

Frajerstwo czasami przyjmuje nieoczekiwaną formę.

użytkownik usunięty
_Garret_Reza_

Zmieniły się okoliczności więc nie czekając na Twoją ripostę napisze kilka słów na zakończenie naszej korespondencji.
Do tej pory nie powoływałem sie na swoje wykształcenie,aby nie traktować swoich interlokutorów protekcjonalnie.Dzisiaj odejdę od tej zasady ponieważ likwiduję swoje konto na FW i nie zamierzam kontynuować swojego czynnego uczestnictwa na tym portalu.O powodach poniżej.
Sześc lat studiów kierunkowych,obroniony dyplom,nadany tytuł magistra sztuki z rekomendacją prorektorską z aplikacją na wydziale reżyserii.(rok obrony pracy 1994)Wszystko po to,aby dowiedzieć się,że kino narodowościowe nie istnieje.Gdyby napisał to nastolatek,uśmiechnąłbym się z politowaniem.Jednak pisze to człowiek,który ma wpływ na kształt portalu filmowego.Niebywałe.Poziom wiedzy jaki jest reprezentowany na tym forum z zakresu teorii filmu jest przerażająco niski.Skoro ludzie tworzący ten portal nie posiadają elementarnej wiedzy ze wspomnianej dziedziny,to czego oczekiwać od "zwykłych"forumowiczów?
Swoją ignorancję udowodniłeś stawiając braci Lumiere poza nawias historii kinematografii.Gdybym coś takiego powiedział swojemu promotorowi,to dostałbym dożywotni zakaz wstępu na uczelnie.Nie mówiąc już o dyplomie.
Jeżeli Twoim zdaniem takie filmy jak:"Ziemia Obiecana","Wesele","Chłopi",Krzyżac y""Człowiek z marmuru"itp mogliby z równym powodzeniem nakręcić Japończycy,to jestem pełen uznania dla twojego kosmopolityzmu
Co z poza naszego podwórka?-ostatnio wyświetlano "Good Bye Lenin","Czeski błąd"czy "Underground".W Twoim mniemaniu mogliby je nakręcić Amerykanie dla swojej publiczności.Przecież te tematy są takie amerykańskie.Sól tamtej ziemi,kultury i obyczajów.Nie jestem rzecznikiem producentów z Hollywood,ale już widzę jak są pełni zapału do wydawania pieniędzy na takie produkcje-filmy przeboje!Już zacierają ręce licząc zyski."Avatar" to przy tych filmach"Pikuś"!
Tak więc nie istnieje pojęcie "kino narodowościowe".Teoretycy historii filmu to frajerzy,a ci którzy uczą się z wydanych przez nich podręczników to kretyni.
życzę owocnego krzewienia "wiedzy" filmowej i wielu sukcesów na gruncie dołowania poziomu intelektualnego naszej młodzieży na forum FW.Posadź jeszcze parę takich kwiatków,a nasza kinematografia w przyszłości z pewnością otrząśnie się z marazmu.

ocenił(a) film na 6

Parę miesięcy temu zabiłbym cię śmiechem w tym momencie.

Na poprzedni post nie odpowiedziałem, bo uznałem że skoro ty odpisujesz nie na temat, to - jako założyciel tematu - uznajesz wątek za zakończony. Twoje prawo.

Ale teraz chętnie odpowiem, bo teraz zrobiłeś z siebie taką ofiarę, że aż wstyd tego nie podkreślić komentarzem. Ale po kolei:


"Wszystko po to,aby dowiedzieć się,że kino narodowościowe nie istnieje"

Bo jak się zaraz okaże, uważasz teraz zupełnie co innego niż we wcześniejszych postach! Nagle kino narodowościowe nie staje się robotą kilkunastu osób zamiast jednego, ani argumentem do zabierania mu tytułu twórcy (to nie on tworzy, tylko np. murarze, którzy zbudowali miasto, w którym nakręcono film), ale czymś zupełnie innym. Zmieniłeś stanowisko (a raczej, podałeś kolejne argumenty do poprzedniej tezy pisząc, że nie znając ich, wyśmiewałem je) i sprawiasz wrażenie, że tego nie zauważę. Na żaden z tych nowych argumentów nie odpowiedziałem ani w tym temacie, ani tobie, a wszystkie twoje ironiczne odpowiedzi, które niby sam stworzyłem, tak naprawdę stworzyły się wyłącznie w twojej głowie.

A więc, naprawdę chcesz wiedzieć, czym jest dla mnie kino narodowościowe? W pełnej definicji? Określa język jakim posługują się bohaterowie filmu (nie zawsze), miejsce w którym dzieje się film (nie zawsze), pochodzenie bohaterów (nie zawsze) oraz może dotyczyć historii lub klimatu danego kraju (nie zawsze). Gdyby przyjąć twoje stanowisko - każdy film polski opowiada o sarmatach, każdy japoński opowiada o samurajach, a każdy amerykański to kino drogi.

Ergo - kino narodowościowe NICZEGO nie warunkuje. Chyba, że przyjąć że kino japońskie to nie kino powstałe w Japonii ale właśnie wykorzystujące kraj w którym jest tworzone pod względem temperamentu, historii i tradycji. Jednak wiem, że tobie chodzi tylko o tą pierwszą definicję kina narodowościowego - w końcu piszesz, że "Bazyl" to kino francuskie, a ten film nijak nie wykorzystuje ani humoru francuskiego, ani ich historii, ani niczego . Tylko język. Innymi słowy, wystarczyło kilka twoich własnych komentarzy byś zmienił własne stanowisko (pierwszy kino narodowościowe jako powstałe w kraju X, ostatni post - kino narodowościowe wykorzystujące kraj X) i usiłował ten fakt ukryć przede mną, próbując mnie ośmieszyć w oczach postronnych, wywołać we mnie frustrację, i tak dalej. No cóż, próbuj dalej.:)


"Gdyby napisał to nastolatek,uśmiechnąłbym się z politowaniem.Jednak pisze to człowiek,który ma wpływ na kształt portalu filmowego"

A gdyby napisał to nastolatek, mający wpływ na kształt portalu filmowego (dosyć górnolotne określenie na kogoś, kto dodaje obsady do nikomu nie znanych filmów)?


"Swoją ignorancję udowodniłeś stawiając braci Lumiere poza nawias historii kinematografii"

Rozumiem, że chłop który wynalazł ogień, wynalazł też gastronomię i Tort Sachera? Bracia Lumier potrafili zbudować kamerę i chwała im za to, rzemieślnicy z nich byli pewnie dobrzy, ale jako filmowcy z nich żadni. Postawienie kamery i włączenie jej na kilka sekund to naprawdę nic. Pierwszym twórcą był Georges Méliès, potem Chaplin itd...


Dalszego cytowania nie będzie, bo komentarze ograniczałyby się tylko do "o, tu właśnie zmieniłeś poglądy".


Btw, już tu kiedyś spotkałem takiego jednego, co ponoć pracował i był wykształcony, a którego posty pod względem gramatycznym nadawały się na śmietnik. Ta.

ocenił(a) film na 8

kocham francuskie filmy, zapowiada się malowniczo

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones