PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=115800}

Love Cinema Vol. 6

Bijitâ Q
6,2 2 512
ocen
6,2 10 1 2512
4,7 3
oceny krytyków
Bijitâ Q
powrót do forum filmu Bijitâ Q

Arcydzieło?

ocenił(a) film na 5

Acydzieło, przynajmniej w moim pojęciu, to film IDEALNY. Dzieło skończone, do którego nic już dodać nie można, któremu nie brakuje absolutnie niczego.
A "Visitorowi" chyba jednak czegoś brakuje.
Mianowicie sensu.

Tak więc mam prośbę: może ktoś mnie, ciemną laiczkę, oświeci? O czym był ten film? Co ze sobą niesie?

ocenił(a) film na 5
m_aga

Czy jego jedyną wartością jest to, że jest taki "pojebany"?

ocenił(a) film na 6
m_aga

jest 2 wartosc:

rodzina jest bardzo wazna w zyciu:)

ocenił(a) film na 5
Bradddock

?!

Wspaniale. A więc "Visitor Q" to takie artystyczne, wizjonerskie kino familijne?

ocenił(a) film na 6
m_aga

moj post byl ironiczny gdybys nie zauwazyl...

ocenił(a) film na 5
Bradddock

Faktycznie, nie zauważyłam:P
To całe szczęście:)
Wybacz, ale w niektórych wypowiedziach nt. tego filmu tego typu rewelacje pisano z pełną powagą...

ocenił(a) film na 6
m_aga

ja mysle, ze tego filmu nie mozna traktowac powaznie...

owszem jest oryginalny ale jest rowniez w pewien sposob "chory" i na
mniej odpornych widzow moze zbyt znaczaco oddzialywac pozostawiajac slad
w ich psychice...

ocenił(a) film na 5
Bradddock

A tych bardziej odpornych momentami obrzydzac. Przynajmniej jeśli wszystko z nimi w porządku.
Nie potrafię jednak całkowicie odrzuci tego filmu i sama nie do konca rozumiem dlaczego.

ocenił(a) film na 7
m_aga

Pozwolę sobie odpowiedzieć na Twoje pytanie o sens tego filmu.

Miike poprzez tradycyjną japońską gościnność otwiera furtkę do ukazania nam zgnilizny i hipokryzji jakie dręczą japońskie społeczeństwo - w tym przypadku jego podstawową komórkę czyli rodzinę. Oczywiście Miike nie byłby sobą gdyby pozornie prostego zagadnienia nie przestawił w sposób szokujący i z wykorzystaniem przypadków wręcz ekstremalnych. To szokowanie kryje w sobie jednak drugie dno. Po pierwsze daje autorowi szansę na ubranie ekstremalnych zdarzeń w otoczkę lekko komediową (co Miike uwielbia)Po drugie im mocniejsze i szokujące zdarzenia wewnątrz rodziny tym mocniejsza i bardziej uderzająca siła przekazu w finale. A co Miike mówi nam w finale? Właśnie tą banalną prawdę o tym że rodzina (nie ważne jak chora i podszyta zgnilizną) jest najważniejszą wartością/oazą/ostoją/ukojeniem etc.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
borx1

Powiedziałabym raczej, że wtym filmie uderzające jest WSZYSTKO oprócz przekazu.
Bardzo się staram, ale naprawdę nie potrafię go dostrzec.
Ha! A więc muszę rzeczywiście być ciemną laiczką!

Mimo wszystko dziękuję, że próbowałeś:)

ocenił(a) film na 7
m_aga

Sporo tu po prostu symboliki i skrótów myślowych typowych dla Miike:)

ocenił(a) film na 8
borx1

Borx1 trafil w sedno ;) Naprawdę niezły film, którego ukryty sens pojąłem dopiero na końcu ;> Wskazówka już chyba dla debili to chora laktozowa akcja z całą rodziną. Mnie również zaintrygowała postać przybysza, który na wszystkie patologie przyzwala a wręcz jest ich pośrednim prowodyrem, jednakże to też dzięki niemu następuje w rodzinie pojednanie.

Pozdrawiam

m_aga

Siemka :)
Szukam właśnie tego filmu gdzie go mogę obejrzeć ?

I jak znacie jakieś podobne filmy lub przynajmniej dobre horrory to jestem zainteresowany.
Z góry dzięki.
Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
m_aga

Rozumiem, że arcydzieło ma być kinem wybitnym, nietuzinkowym, nowatorskim, ze świetną grą aktorów i ble ble ble....

Visitor Q to film który przekracza pewną świętą granicę moralności, której nawet seryjni, psychopatyczni mordercy nawet nie myślą.

Konkluzja jest taka kto ciekawy niech ogląda, ale osobom o wrażliwym usposobieniu radzę ten film pominąć.

ocenił(a) film na 8

Wszystko rozbija sie o kwestię czego pan szuka w kinie, wygląda na to, że raczej tylko estetyki a nie treści, skoro wyznacza Pan sobie jakieś śmieszne " święte granice moralności ", które tylko ograniczają a nie wprowadzają żadnego porządku. Sztuka to dziedzina, która nigdy nie doszła by do punktu, w którym znajduje się dziś z pańską moralnością. Idąc dalej za tokiem pańskiego myślenia można by stwierdzić, że narzucony pewnego razu w pewnym wieku kanon powinien rządzić po wsze czasy bo po co coś zmieniać, szokować i wprowadzać coś nowego jeśli ze starym jest wygodnie i przytulnie, a co za tym idzie po co być prekursorem czegokolwiek skoro wygodniej jest opierać się na nabytych w dzieciństwie zasadach moralności i życia, pozostawać epigonem rodziców.

Visitor Q to film nietuzinkowy nie ze względu na szokujące sceny patologii wszelkiej maści, a ze względu na to, w jaki sposób podana tu estetyka, a właściwie anty-estetyka wpływa na przekaz filmu i jego treść.

Pozdrawiam

użytkownik usunięty
CanGetNoSleep

Uuuu. Jestem panem, miło mi. Widzę, że zdegustowałem jakiegoś kinomana moją świętoszkowatością. Eh. Wiele mogę zrozumieć. Nawet, że niektórzy reżyserzy są totalnymi artystami, wizjonerami, którzy chcą obalać tabu, tańcząc na granicy absurdu... i tak dalej i tak dalej... Ale Vistitor Q to przegięcie pałki. Dlaczego? No nie będę opisywał treści filmu bo ktoś mnie jeszcze zbanuje. Do czego zmierzam - hipokryzje, niedorzeczności i obłudę panującą w społeczeństwie, choćby japońskim można pokazać inaczej. Oczywiście Takashi Miike miał jakąś wizję, jakieś cele, pokazując taki film. Ale w kinie chodzi o coś więcej. Tak mi się zdaje.

ocenił(a) film na 6

"Ale w kinie chodzi o coś więcej"

czyli o co?

użytkownik usunięty
Bradddock

Może aby pokazywać to, co należy zmienić. Może czasem chodzi o to, by zrozumieć to, co w życiu jest najważniejsze. Czasem chodzi w kinie o to aby się trochę odstresować, przestraszyć... albo nie wiem zachwycić? Ale moim zdaniem wszystko powinno być robione w dobrym stylu i z gustem. Gusta to już osobny problem.

ocenił(a) film na 8

Według tej definicji, którą nam zaserwowałeś, o potrzebie zmiany, zrozumienia co w życiu najważniejsze, powinieneś wystawić Visitorowi Q przynajmniej 9/10 ;P

ocenił(a) film na 5
CanGetNoSleep

Bla bla bla. Wszyscy powtarzają jedno i to samo, mnie nic nie obchodzi moralność, wręcz przeciwnie, moralność w sztuce jest nudna. Każdy rozumie, że antyestetyka i zrywanie z tabu. Z tym, że - tak jak powiedział @septurion7 - potrzeba czegoś jeszcze. Przerost formy nad treścią to choroba współczesności. "Visitor Q to film nietuzinkowy nie ze względu na szokujące sceny patologii wszelkiej maści, a ze względu na to, w jaki sposób podana tu estetyka, a właściwie anty-estetyka wpływa na przekaz filmu i jego treść." No to jedziesz z tym przekazem. Udowodnij, że to on tu faktycznie jest najważniejszy.

ocenił(a) film na 8
m_aga

Przerost formy nad treścią, tak jak Pan/Pani powiedział jest chorobą współczesności, zgadzam się. Jednakże do większości tegoż przerostu zaliczają się produkcje holywoodzkie, świetnym przykładem może być Parnassus czy choćby Alicja Burtona. Tymczasem w przypadku Bijita Q środki są skromne, oszczędne i to właśnie z ich pomocą kształtowana jest brutalna i patologiczna rzeczywistość filmu. Pewnych treści nie da się przecież pokazać za pomocą jedwabiu i pluszu. Jeśli zaś chodzi o przekaz to polecam jakąkolwiek bardziej ambitną recenzję tego filmu, ja recenenzentem nie jestem, jestem tylko osobą dyskutującą o filmie ;) W skrócie jest to pokazanie chorych wpływów państwa i otoczenia na standardowy model rodziny. I szczerze powiedziawszy, stwierdzenie, że treść jest ważniejsza od formy jest nieco ryzykowne, dla mnie najważniejsza jest równowaga między nimi, nie przerost jednej nad drugą, dlatego też nie udowodnię Panu/Pani, że przekaz jak pan napisał jest tu najwazniejszy.

ocenił(a) film na 5
CanGetNoSleep

Pani.
Przerost formy nie musi objawiać się pluszem ani żadnym tam blichtrem. Nie przypominam sobie na przykład żadnego pluszu w "Inland Empire" Lyncha czy "Antychryście", a jednak ich forma jest spuchnięta i tym zadęciem swoim usiłuje przesłonić braki w treści. Większość ludzi, którzy sięgają po "Visitora Q", robi to tylko dlatego, że jest taki hohoho kontrowersyjny, i większość ludzi, w tym ja, po obejrzeniu go potrafi opowiedzieć "najlepsze" sceny - i niewiele ponad to. Uderza mnie w tym filmie skłonność do przesady; to, co "Visitor" ma do przekazania, ginie w zalewie ohydy. I nie chodzi mi bynajmniej o jakieś tam obiekcje estetyczne, tylko o właśnie o równowagę, której tu nie ma. Groteska to wbrew pozorom bardzo subtelna materia.

ocenił(a) film na 8
m_aga

Ohyda to bardzo subiektywne słowo. To co ohydne dla jednych, piękne dla drugich, zalew ohydy jak to pani określiła, dla nielicznych może być zalewem piękna prawda ? Zgadzam się co do Inland Empire i Antychrysta, ale dodatkowo w ich przypadku niemiłosiernie się nudziłem, a sceny, które w domyśle miały szokować mnie nie szokowały wcale., zaś w przypadku Visitora, odezwała się we mnie jakaś chora ciekawość, która zawiodła mnie aż do końca filmu. I byłem zszokowany. A w dzisiejszych jak to określa starsze pokolenie spornoizowanych czasach naprawdę mało rzeczy jest mnie w stanie zaszokować. Licząc 7 cudów świata :P

Pozdrawiam !

ocenił(a) film na 8
m_aga

"to, co "Visitor" ma do przekazania, ginie w zalewie ohydy" - tak, to wyrażenie i zdecydowanie świadczy o tym że Takashi osiągnął zamierzony cel, a także to, że film do Ciebie dotarł. Podobnie jak "Crash" Cronenberga. Przekaz nie jest oczywistą sprawą, jest niedostrzegalny, często osobisty, unikatowy dla każdego widza. To zdecydowanie potęguje poczucie zaginięcia pewnej estetyki, wrażliwości, pewnych wartości w dzisiejszym świecie. Nie podniecając się wcale tą całą szokująca otoczką, uważam ten zabieg za bardzo właściwy. Tę swoistą odrębność kina współczesnego po raz pierwszy odnalazłem w "Kids" Larry'ego Clarka i bez chorych fantazji śmiało można rzec, że tego typu obraz przy dzisiejszej kondycji ludzkiej wrażliwości oraz kiczu w którym Hollywood serwuje wszystko jak na tacy, może nie rzadko okazać się jedynym, który potrafi skłonić do głębszych refleksji.

ocenił(a) film na 8
hud

dokładnie ;]

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones