Biografia, dramat, surrealizm za sprawą Michaela Petersona, który urodził się aby być sławnym. Droga utorowana będzie wyboistością przez przestępstwa, walkę na pięści i tu narodzi się Charles Bronson w 1987 roku....
Trwa to 40 lat, 36 lat w izolacji, na wolności od 1974 roku przebywał tylko 69 dni i tu narodził się showman - performence , który ma swoją abstrakcyjną widownię.Stajemy się świadkami wielkiego, spektakularnego widowiska socjopaty, który w swoim cyrku, drwinie, farsie, grotesce obnaża zwierzęce instynkty z parciem na szkło, Resocjalizacja i więzienie wyzwala w Bronsonie pokłady potencjału barbarzyństwa, bestialstwa, krwiożerczości w stosunku do strażników, współwięźniów by za chwilę zamanifestować nadwrażliwość na sztukę. Performence odkrywa się w poezji, malarstwie, grafika z pracą niemal na żywym modelu. Rozdwojenie jaźni przeplatane agresją i uduchowieniem czyni tego Bronsona postacią, którą lubimy, tkwimy w jego farsie, patrzymy na ten kabaret i nam się to podoba. Wcielenie się Toma Hardego w tę enigmatyczna postać jest majstersztykiem, mistrz pompek i przysiadów, agresor i artysta, środki wyrazu mimiki, oczy i wąsy, mowa ciała, nagość, którą epatuje manify przeciwko otoczeniu, strażnikom i pogardzie, napięcie, która ta postać wprowadza, fascynacja, wręcz gloryfikacja. Sławę osiągnął Bronson, więzienie, oddział psychiatryczny stał się jego domem, około 150 razy zmieniał miejsca pobytu, gdy się zaklimatyzował przychodziło przeniesienie. W 2014 roku uśmiercił Bronsona i narodził się Charles Salvadore w hołdzie surrealistycznemu malarzowi.
Klaustrofobiczna opowieść o życiu Bronsona i jego fascynacjach, showmana, który znalazł sposób na sławę, napisał kilka książek, powstał o nim film, sprzedaje swoje grafiki, uczynił więzienie jego domem i sposobem na egzystencję w świetle jupiterów. Możliwe, że na wolności byłby nieznany.
Film się doskonale ogląda, muzyka świetnie obrazuje abstrakcjonizm niektórych scen czy wymowność przesłań, Tom Hardy arcytwór!!!