Faktycznie nie jest to typowy kom-rom, bo chwilami przechodzi w dramat obyczajowy. Ale to film bezsprzecznie udany. Przynajmniej nie ma tu plaskich jak drut postaci, papierowych problemow i plytkich dialogow by mogly trafic do amerykanskich nastolatek. Mamy naprawde realne troski i problemy (nie wszystko konczy sie happy-endem) i co w kom-rom jest prawdziwa rzadkoscia znakomite aktorstwo! Grajaca tytulowa role Julia Stiles nie tylko ladnie wyglada, ale tez radzi sobie przed kamera calkiem niezle (a nie tylko niezle sie usmiecha ;) Ale w koncu pokazala sie juz wczesniej z dobrej strony (w "State and Main" Mameta czy nieszablonowym "Wicked" gdzie uwodzila wlasnego ojca). Shirley MacLaine to klasa sama w sobie. Jednak najwieksze brawa naleza sie Randy Quaid'owi ktory na drugim planie wcielil sie w zgorzknialego alkoholika i ojca dziewczynek. Zazwyczaj rozsmieszal nas w komediach, a tym razem zasmuca jako pogodzony ze swoja niedola, przegrany czlowiek