Trochę w stylu Allena ale bez polotu. Ani zabawne, ani poważne i bez puenty. 5/10 za kilka smaczków...
Ja śmiałem się do łez. Po kilku dniach miałem go jeszcze raz go szczęście obejrzeć. Wszystko w tym filmie mi grało. Oglądałem go jak obraz. Za drugim razem odkrywałem w nim nowe elementy: gra aktorska rewelacyjna, scenariusz z przesłaniem, kadry z filmu jak osobne wielkie obrazy mistrzów holenderskich. Puenta? Nie rezygnuj z marzeń – spróbuj i się przekonasz, czy to jest to co ci pisane, lepszej nie trzeba.