Oglądając "Wilka z Wall Street", "Przylądek strachu" i fenomenalne "Kasyno", w końcu doczekałem się jego największego "hitu" w tv. Tylko, że kompletnie nie rozumiem czemu ten film jest uważany za kasowy, skoro wyżej wymienione biją go na głowę...:

1. Fakt faktem, iż nie mam pamięci do twarzy i imion, ale w tym filmie jest ich po prostu multum. W jednej scenie (w jakimś barze) są wymieniani po kolei wszyscy i nie sposób po prostu zapamiętać kto jest kto. Potem padają te imiona, a pamięta się tylko 3 głównych bohaterów + żonę Henrego.
2. Trochę to wszystko chaotyczne, jakby niedoświadczony reżyser ponagrywał różne zlepki i posklejał w całość by trzymało się kupy. Nagle okazuje się, ze Henry ma jakąś kochankę na boku, potem nie stąd ni z owąd okazuje się, że handlują prochami, potem że zamieszana w to jest chyba rodzina Henrego. Potem nagle okazuje się, że jest świadkiem koronnym......i mimo, że ogląda sie uważnie i nieprzerwanie to nie sposób dojść co i jak.
3. Film zaczyna się w 1970 (zabicie tego gościa co domagał się kasy), potem są jakby lata 50, dzieciństwo Henriego, a potem nagle ma 21 lat.......

Owszem, film ogląda się z zainteresowaniem, wciąga, akcji dużo nie ma (co jest plusem), ale po Scorsese spodziewałem się więcej.....