...to jednak nie znaczy to, że film jest świetny. Przez cały czas trzyma raczej średni poziom. Pomysł z niszczeniem planet cokolwiek dziwny i w ogóle cały czas jakoś tak śmieszy. Ten piłkowaty kosmita niemal kiszki skręca - wygląda śmiesznie i żałośnie zarazem. Pomyśleć, że o mało nie zabił człowieka...a ta ostania scena to już przegięcie.
Należy zauważyć, że film jest z 1974 roku i w skrócie mówiąc, film jest czysto filozoficzny, pobudza wyobraźnię, każdy element, zwłaszcza "baloniastego" kosmity. Film jest odpowiedniej długości, nie za długi, nie za krótki, i mimo tego pozostawia za sobą ślad w pamięci. Trzeba dodać, że film jest inteligentny, nakłania do myślenia, a wszelkie "żałośnie" nawet wyglądające lub zachowujące się (jeśli takie były) motywy czy postacie nadają specyficznego kontrastu dla wyobraźni. Film posiada także elementy komiczne, trochę kojarzące się z humorem Monty Pythona, szczególnie rozmowy komputera pokładowego z bombą, lub scena zapisanych uzewnętrznień w pamiętniku Pinback'a. No i przede wszystkim dobre tło muzyczne i dźwiękowe. Klimat świetny. Początek filmu, gdy załoga statku oddala się od wysadzanej planety, właśnie dzięki prostocie wykorzystanych efektów, jest po prostu rewelacyjny. Końcówka filmu, również czysto filozoficzna, metaforyczna. Carpenter odnosił się do życia codziennego, nie oddzielił tego co dzieje się na ziemi od tego co jest w kosmosie, sugerując tym samym, że wszystko w kosmosie jest ze sobą powiązane. Każdy powinien rozumieć film na swój sposób, a ja myślę, że obejrzę go jeszcze nie raz.
no to mnie zachęciłeś
"za krótki", znowu "za krótki", co to, eseje trzeba tu pisać. dobra, teraz już chyba wystarczająco długi:)
Spoko ;-) Cnotą możliwości wysłania wiadomości na filmweb'ie nie jest lakoniczność ;-) (jak czasem by się chciało). Trzeba się trochę "rozpisać", przynajmniej jedną dłuższą linijkę... :) Może sobie niedługo obejrzę "Czarną gwiazdę" jeszcze raz, jak mnie najdzie ochota na oglądanie filmów :-).
Pozdrawiam.
dzięki. super filmik. podpisuję się pod wszystkim co napisałeś. kartezjańska dyskusja z bombą to scena, która powinna przejść do historii kina.
dodatkowo można jeszcze wspomnieć o wszechobecnych wówczas w kinie nawiązaniach do wojny w wietnamie. to jeszcze wzbogaca interpretację. plus elementy parodii 2001 odysei kosmicznej. kino dla inteligentnych. też się tego po carpenterze nie spodziewałem, tylko przeciwnie, ja jestem zaskoczony na plus
tylko mam jeden problem, wydaje mi sie ze pomysl jest sciagniety z opowiadania "Przez Wszechświat gnam, szubiduba" Karla Armera. Tez goscie bez kontaktu z baza leca i niszcza napotkane planety. Jedynie nie pamietam czy rownie inteligentnie gadaja z bombami :)
Juz sobie przypomnialem bo przeczytalem i nie gadaja, ale opowiadanko bardzo podobne do filmu tutaj link http://members.lycos.co.uk/snarkuciekaczek666/Opowiadania/Karl%20Michael%20Armer %20-%20Przez%20Wszechswiat%20gnam,%20szubiduba.rar kto chce moze sie przekonac
oglądałem ten film w języku hiszpańskim i mało rozumiałem ale scenę z dyskusją z bombą była czytelna. kto wie jak dostać ten film w dobrej jakości z opracowaniem napisów dialogowych po polsku
oglądałem ten film w języku hiszpańskim i mało rozumiałem ale scenę z dyskusją z bombą była czytelna. kto wie jak dostać ten film w dobrej jakości z opracowaniem napisów dialogowych po polsku
już sobie ściągnełem po angielsku ale fajnie byłoby z lektorem w dodatku na vhs obejrzeć byłaby możliwość przegrania na 2 gą taśmę
Podpisuje się również o tym. Kompletne streszczenie tego filmu. Ode mnie 10/10 - jedyny w swoim rodzaju.
Mnie za kazdym razem zadziwia ten film i za kazdym razem dostrzegam w nim cos nowego. Grunt to nauczyc sie fenomenologii ;]
Zobaczcie ile lat pozniej Matrix zastosowal stwierdzenie 'skad wiesz co jest zludzeniem' i w ilu filmach pozniej sie powtorzyly sceny na ten wzor rozmowy z bomba :)
Zgadzam się. Ludzie podniecają się nazwiskiem i próbują doszukiwać się nie wiadomo czego mimo, że film słaby i mam tu na myśli scenariusz. Gilgotającego potwora lub negocjacje komputera z komputerem zaliczyłbym do kiepskiego humoru. Zresztą co tu dużo mówić, w Stanach znawcy gatunku określili film właśnie jako średni.