PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11247}

Ciotka Julia i skryba

Tune in Tomorrow...
6,5 788
ocen
6,5 10 1 788
Ciotka Julia i skryba
powrót do forum filmu Ciotka Julia i skryba

Dostroić jutro.

ocenił(a) film na 9

„Dostroić jutro” (Tune in Tomorrow) – tak brzmi w oryginale tytuł filmu. Polski tytuł odpowiada tytułowi książki Mario Vargasa Llosy, która stała się podstawą do napisania scenariusza. Film jest kapitalny, wielopoziomowy, ukazujący splątanie dwóch osobnych – wydawałoby się – sfer: sztuki i życia; fikcji i rzeczywistości. W filmie wielopoziomowość ta zostaje pogłębiona dzięki rewelacyjnemu chwytowi: w rozgłośni radiowej, w której będzie rozgrywała się po części akcja filmu, spiker zaprasza słuchaczy na film. Jego tytuł: "Ciotka Julia i skryba", obsada: i tu wymienia aktorów biorących udział w filmie, który właśnie oglądamy, przez co głos jego zastępuje początkowe napisy.
Pedro Carmichael, pisarz radiowy, twórca popularnego słuchowiska radiowego, fantastycznie grany przez Petera Falka, żyje tylko fikcją, jego życie nierozdzielnie złączone zostało ze sztuką. Przebiera się za wymyślane przez siebie postaci, by lepiej je rozumieć i by jego kreacje były wiarygodne. Kontakt z młodym Martinem (K. Reeves), redagującym radiowe wiadomości, jest dla pisarza szansą na czerpanie wprost z życia. Dopisując kolejne odcinki swego słuchowiska, korzysta bezpośrednio z doświadczeń młodzieńca, z którym łączy go nie tylko wspólna praca, ale i zamiłowania – Martin chce zostać pisarzem. Tymczasem jednak przyszły pisarz zakochuje się w swojej ciotce – Julii, która przyjechała do Nowego Orleanu, by „złapać bogatego męża”. Carmichael dopisuje więc odcinek o kazirodczej miłości brata i siostry. Popularność słuchowiska gwałtownie wzrasta. Czyżby sensacyjny chwyt pod publiczkę? Ktoś, kto nie zna źródła inspiracji scenarzysty, mógłby tak pomyśleć, ale w tym wypadku nie będzie to prawdą, przynajmniej nie do końca. Szukając tematów i słów, zaprasza Julię i Martina do siebie, by nagrać ich rozmowy, a potem cytować je w słuchowisku. Gdy Martin odkryje ten fakt, usłyszy od pisarza: „Skąd znasz słowa, którymi wyznajesz miłość? Od nas, od pisarzy. Wy żerujecie na nas, my na was. Sztuka to bezludna wyspa, na której jest dwóch kanibali. Albo zjadasz, albo jesteś zjadany.” Manipulacja Carmichaela sięga jednak dużo dalej. Organizuje fikcyjny ślub zakochanych (w rolę księdza wciela się jeden z aktorów radiowych), który kończy się ucieczką Julii, a następnie wmawia zazdrosnemu Martinowi, że Julia mieszka u bogatego lekarza, z którym Martin widział ją wcześniej. Daje mu nawet pistolet, by nastraszył konkurenta, a nawet go zabił. W ostatnim odcinku słuchowiska bowiem mężczyzna nieszczęśliwie zakochany we własnej siostrze zabije tych, którzy stoją na drodze ku jego szczęściu. W życiu – wydaje się – plan ten zrealizować ma Martin. Obie te historie rozgrywają się symultanicznie, ale zakończenie każdej z nich jest inne. Sztuka, nieustannie zderzająca się z rzeczywistością, jest bowiem tylko fikcją, o czym powinien wiedzieć nie tylko każdy szanujący się pisarz, ale przede wszystkim widz. Martin jest zarówno widzem jak i twórcą. Literacka i stereotypowa wizja każe mu zabić, ale emocje żywego człowieka są od tego dalekie. Gdy Martin przeżywa swe rozterki, Carmichael kończy swoją radiową opowieść. Nie będą mu już potrzebni aktorzy, przeciwnie, pozbędzie się ich, odegra wszystko sam. Zrobi to dzięki pożarowi spowodowanemu przez rozwścieczonych Albańczyków (których nie wiadomo dlaczego Carmichael ciągle w swoim słuchowisku obrażał). Alarm opróżni rozgłośnię, w której „skryba” odegra ostatni akt swej sztuki. Kazirodztwo skutkiem licznych intryg i zawiści okaże się nieprawdą – brat i siostra dziwnym zbiegiem okoliczności nie będą rodzeństwem – chwyt iście Molierowski, rodem z filmów Richardsona.
I ostatnia scena filmu: spotkanie zakochanych z Carmichaelem. Czy jest zdziwiony, że nie doszło do zabójstwa? Skądże, przecież świetnie rozumie prawidła sztuki i jej nieustanne zderzanie się z rzeczywistością. Zrozumiał to również Martin, dręczy go tylko jedno pytanie:
- A co z Albańczykami?
- Jak to co? – odpowiada Carmichael. – To wspaniały naród, sam jestem w połowie Albańczykiem, ale za to Norwegowie… Ci to dopiero wyprawiają…
I już zaczyna budować nową fikcję, odjeżdżając strażackim wozem w przebraniu kardynała. Przez chwilę zapachnie Antonionim, Fellinim, czy nawet Bergmanem, bo na pożegnanie Martinowi macha nie Carmichael, ale barwna trupa artystów, którą pisarz nosi w sobie, choć gdyby się lepiej przyjrzał, mógłby tam zobaczyć pisarza, zakochanego młokosa, prawnika, zahukanego syna czy wreszcie redaktora działu informacyjnego w rozgłośni radiowej WXBU, czyli tych wszystkich, w role których się sam wcielał, bo nie tylko sztuka zderza się z rzeczywistością, również rzeczywistość (przez możliwość jej kreowania) nieustannie zderza się ze sztuką.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones