PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=694246}
7,3 105 496
ocen
7,3 10 1 105496
7,5 33
oceny krytyków
Creed: Narodziny legendy
powrót do forum filmu Creed: Narodziny legendy

Ten film pokazuje na pewno jedno - jak wielka jest przepaść pomiędzy tym co kręcono kilka dekad temu, a tym co kręci się obecnie. Pomimo całej sympatii do Sylwka, to w tym filmie wpadł jak taki bardzo zmęczony aktor jednej sztuki, będący u kresu swej kariery, tak znudzony swoją rolą, że aby wyjść ponownie na scenę i odtworzyć po raz tysięczny swój spektakl, musi sięgnąć do barku po butelkę whiskacza i wciągnąć nosem kreskę białego proszku.
Fabularnie film jest bardzo przeciętny i bądźmy szczerzy, gdyby nie postacie Rocky-ego i Creeda Jr., to ten film nie załapałby się nawet na ramówkę Hit Polsatu. I nie chodzi mi o aktorów, tylko o sam fakt sięgnięcia do klasyki kina po kolejnego lubianego i nakręcenie na tym fundamencie filmu, który będzie łapał widza na sentymentalne chwyty, a nie na zwyczajnie dobrą historię. I żeby jeszcze było mało tych sentymentów, to scenarzyści dokładają nam do tego przesadną ilość ckliwych scenek i standardowo wymuszonych tego rodzaju dowcipów, od których próbujesz wtopić się w fotel z zażenowania przewracając gałkami ocznymi na boki, gdy połowa ludzi wokół ciebie zaczyna z jakiegoś powodu rżeć.
Nie liczyłem na coś rewelacyjnego, ale spodziewałem się, że będzie to dobre kino, nieco wybijające się ponad przeciętność. Kino, które będzie hołdem dla klasyki i być może początkiem nowej ery dla tego gatunku. Obejrzałem natomiast film, który fabularnie jest napisany na kolanie, jest pełny schematów i przewidywalny do bólu, film który w założeniu twórców chyba miał tylko zagrać na ludzkiej nostalgii, bo "każdy" chciał zobaczyć znów Sylwka jako Rocky-ego, ale nic poza tym. Fundamenty pod nowego Mistrza nie zostały wylane, ten film nie jest nawet o tytułowym Creed Jr., tylko o starym Rockym. Film powstał w czasach, w których odgrzewanie kotletów stało się bezkrytycznym procederem, i gdyby Sylwek był nieco młodszy, to i pewnie sam by wyszedł do ringu, ale odkurzanie starych serii ma to do siebie, że często tego efekty są karykaturalne. W moim odczuciu, Creed niestety podzielił losy tych nieszczęśliwie niepozostawionych w spokoju filmów.

ocenił(a) film na 8
man_with_no_name

Z ciekawości zapytam c: czy film o nieśmiertelnym Di Caprio nie był pełen schematów i przewidywalnych scen?

fllaczek

Zapewne tak, ale nie w tym samym odczuciu co Creed. Dzisiejsze kino to nie to samo kino sprzed kilku dekad, kiedy łatwiej było nakręcić coś oryginalnego. Nie wiem czy jest to spowodowane brakiem świeżych artystów-wizjonerów, którzy potrafiliby wznieść obecne kino na kolejny poziom, czy to kryzys kina w ogólnym rozumieniu, wywołany wypaleniem twórczym pewnej grupy ludzi, którzy wyznaczali niegdyś standardy, a może po prostu jedno i drugie. To zresztą widać po nasilającej się fali na odświeżanie starych filmów, seriali, etc.. Creed w tym wypadku nie jest niczym nowym, a właśnie sięgnięciem do wora po przedstawiony kiedyś koncept i po otrzepaniu go z kurzu, wystawieniem na ponowną sprzedaż. Ja wiem, że to miała być kontynuacja, w której powrócić miał wielki Rocky, jako legenda i trener następnego pokolenia. I pomysł z założenia był dobry, ale wykonanie to pójście po najcieńszej linii oporu. Twórcy nie wykazali się żadnym zaskakującym, świeżym ani ciekawym pomysłem na pokierowanie fabuły, a tylko sięgnęli po stary schemat i wcisnęli w niego nowych aktorów + Sylwka. Na tę samą chorobę cierpiał Terminator, którego w nowych odsłonach kręcili na modłę dwójki, albo ostatni epizod Star Wars, który jak wiadomo jest kalką części ze starej trylogii. Uważam, że Creeda można było nakręcić w o wiele lepszy sposób, gdyby się tylko do tego przyłożyli. Widocznie nie mieli na to czasu, albo wyszli z założenia, że wystarczy odświeżyć kolejną lubianą serię, a całą resztę odwali nazwisko Stallone w obsadzie.

ocenił(a) film na 10
man_with_no_name

Może i są kalkami,ale to właśnie chcemy oglądać. Po to się robi te filmy. Żeby publiczność mogła znów popatrzeć na swoich ulubionych bohaterów.Ja nie mam nic przeciwko kontynuacjom klasyków. Na Gwiezdnych Wojnach podczas patrzenia na Hana i Leię ściskało mnie w gardle,tutaj widzę Sylwka i mam to samo uczucie. Świetne to jest.Pozdro

narayan1982

Część ludzi chce to oglądać, inna część nie. Ja też mam swoich idoli z dzieciństwa, m.in. tych filmowych, ale to co Hollywood dzisiaj z nimi wszystkimi wyprawia, wywołuje u mnie smutek. Ci wszyscy aktorzy, bohaterowie filmów na których dorastaliśmy, będący dziś ikonami kina, świetnie się wpisują w tamtą filmową epokę, ale zupełnie nie pasują do dzisiejszych realiów. Dzisiaj z łezką w oku tak chętnie ich wspominamy, ponieważ to był ich czas, to oni wtedy w całym Hollywood grali role pierwszoplanowe, to oni pisali karty historii kina. Problem pojawia się gdy ktoś próbuje tą historię napisać na nowo lub ją poprawić. Załóżmy na chwilę, na potrzebę krótkiego eksperymentu, że medycyna w obecnej chwili pozwala na sklonowanie człowieka. Ktoś wpada na pomysł aby korzystając z tych dobrodziejstw powołać ponownie do życia Bruce Lee, robiąc jego kopie, a następnie chce nakręcić z nim remake Enter The Dragon (w obecnych czasach!), albo najlepiej drugą część, a potem trzecią itd. Czy naprawdę ktoś szanujący choć w minimalnym stopniu klasykę światowej kinematografii, chciały aby do takiej profanacji doszło? Pomijam chciwych i pozbawionych moralnych odruchów producentów. Domyślam się też, że niektórzy na Filmwebie nawet radośnie by zareagowali w komentarzach pod newsem nt. powstawania takiego remake, dumnym "czuję epickość xDDDD", ale nad takimi przypadkami też spuszczam kurtynę milczenia. Jasne, Stalone czy inni, jak np. Schwarzenegger, to wciąż żyjący i czynni aktorzy, ale co do ich bohaterów... czy nie lepiej byłoby ich zapamiętać takimi jacy byli wtedy, by żyli w naszej świadomości i wyobrażeniach o tym jak ich losy potoczyły się dalej, zamiast przedstawiać ich w tak karykaturalny sposób? Tutaj mam na myśli nie tyle Rockyego, co samego Stalone, który też próbuje oszukać czas operacjami plastycznymi i wygląda jakby sobie brwi poprawiał kredką. Nie twierdzę, że dla takich aktorów nie ma już miejsca na srebrnym ekranie, tylko uważam, że pewnymi kartami nie powinno się już grać. Ostatnio zacząłem oglądać powrót The X-Files, moją największą serialową "miłość", i co? Obejrzałem jak dotąd cztery odcinki, ich poziom mogę powiedzieć, że jest zróżnicowany. Ogólnie mówiąc wpisują się w konwencję, jednak po ich obejrzeniu poczułem zawód, ale właśnie nie z powodu słabego poziomu, tylko z powodu ponaciąganej twarzy Gillian i jej sztucznych cycków, i Duchovnyego, który bardziej przypomina Moodyego niż Muldera. I to jest w tym całym wyciąganiu z kapelusza starych bohaterów najsmutniejsze.

ocenił(a) film na 8
man_with_no_name

Jednak kręci się filmy i na nich zarabia pieniądze. A nie na tych nakręconych dawno temu.
To wszystko o czym piszesz jest subiektywną emanacją tęsknoty za utraconą młodością. Niczym więcej. Mój ojciec ma podobnie - tylko, że dla niego dobre filmy to tylko te nakręcone przed rokiem 1980. To naturalne, ale gdy się dobrze zastanowić to okaże się, że współczesne filmy są jak zdolny student filozofii w porównaniu, dajmy na to, do Arystotelesa. Kogo bardziej cenisz? A kto tak na prawdę miałby więcej do powiedzenia?

ocenił(a) film na 8
man_with_no_name

Oczywiście nie twierdzę, że Creed nie był przewidywalny bo szczerze mówiąc od 30min spodziewałem jak się zakończy co nie zmienia faktu, że bardzo przyjemnie mi się oglądało ten film c:

ocenił(a) film na 9
fllaczek

umówmy się że 90% filmów ma przewidywalną fabułę :)

ocenił(a) film na 10
man_with_no_name

Creed porównujesz do Terminatora Genesis ??????

ocenił(a) film na 10
man_with_no_name

Creed musiał powstać, to dzięki niemu Stallone dostał Złotego Globa oraz nominacje do Oscara, to dzięki niemu mogliśmy zobaczyć reakcję zgromadzonej publiczności dającą owację na stojąco dla Sylwestra Stallone w trakcie rozdania nagród Złote Globy. Zaraz napiszesz, że ten Glob to za całokształt pracy. Ale to dzięki filmowi Creed ludzie zapamiętają Stallone jako zwycięzcę Złotego Globa a nie jako aktora z milionem złotych malin. i dlatego ten film musiał powstać. Zgadzam się, że to drugoplanowy Stallone poniósł ten film tak wysoko i tym bardziej sie cieszę że powstał !!!

ocenił(a) film na 6
rockyb_fw

Może i Sylwek wypadł w tym filmie całkiem dobrze, ale sam film był po prostu przeciętny. Zabrakło tej nutki poświęcenia, dramatu, chęci wygrania z własnymi słabościami, które były widoczne na pierwszym planie już podczas samych treningów w starym dobrym Rockym. Pamiętam jak oglądałem to lata temu z rodzicami i dla nas już przed walką Rocky był mistrzem... pamiętam jak podczas finałowej walki gdy Rocky dostawał albo zadawał ciosy, każdy z nas lekko się podnosił, ze swojego fotelu, czuło się to poświęcenie i dramat jaki przeżywali na ringu. Warto wspomnieć o samej muzyce, która budowała specyficzną atmosferę i do teraz jest chyba znana każdemu. Niestety w Creedzie tego zabrakło.

Serio 10/10 ? To jak oceniasz Rockiego? Widziałeś go w ogóle?

ocenił(a) film na 5
man_with_no_name

Prawda jest taka , że film ten jest tylko niezły, a nie arcydziełem jak piszą tutaj recenzenci. Mam nadzieję, że niebawem pojawi się tutaj moja recenzja, która ukazuje dobre jak i złe strony filmu. Bo recenzenci wychwalający ten film pod niebiosa, nie zauważający jakichkolwiek wad to jakaś totalna pomyłka .

ocenił(a) film na 4
man_with_no_name

cieszę się, że są na filmwebie także rzeczowe, trzeźwe wypowiedzi a nie wpisy hord fanatyków (czy też dystrybutorów filmu) z 10/10 uznających ten film za wiekopomne arcydzieło... żenada
jak to jest 10/10 to na jaką ocenę zasługuje film Rocky i setki lepszych filmów o podobnej tematyce?

ocenił(a) film na 7
VanKert

20/10

man_with_no_name

"Pomimo całej sympatii do Sylwka, to w tym filmie wpadł jak taki bardzo zmęczony aktor jednej sztuki, będący u kresu swej kariery, tak znudzony swoją rolą, że aby wyjść ponownie na scenę i odtworzyć po raz tysięczny swój spektakl" No Rocky schorowany już, któremu zmarła żona, najbliżsi a syn praktycznie z nim nie utrzymuje kontaktu i ma tryskać energią i radością? Oglądałeś film ze zrozumieniem czy niezbyt?
Czepiasz się fabuły? Wszystkie Rocky miały dokładnie taki sam schemat z różnicą że III i IV były do bólu przerysowane niemal że komiksowe. 90% dramatów sportowych jest schematyczna. Skoro nie lubisz tego typu filmów lepiej ich nie oglądaj bo większość jest w tym stylu

ocenił(a) film na 10
mirekmazurkiewicz28

Zgadzam się w 100 %

ocenił(a) film na 8
mirekmazurkiewicz28

Dokładnie tez sie zgadzam kolega chyba cos nie bardzo oglądał film ze zrozumieniem , moim zdaniem Sylwester zagrał genialnie i bardzo profesjonalnie , postać która zagrał wiele w życiu juz przeżyla ma swoje lata a do tego dochodzi rak, zagrał tak jak miał zagrać i wyszło to moim zdaniem genialnie.

ocenił(a) film na 3
man_with_no_name

totalnie się zgadzam. jeden wielki rzyg nudy.

man_with_no_name

Cytat: "Pomimo całej sympatii do Sylwka, to w tym filmie wpadł jak taki bardzo zmęczony aktor jednej sztuki (...)"

i BARDZO dobrze, że wpadł bardzo zmęczony - tak właśnie miał wpaść :)

Świetny film, polecam wszystkim, nie tylko fanom Rocky'ego.

ocenił(a) film na 7
man_with_no_name

Zgadzam się z Twoją opinią. Oglądając ten film przez cały czas miałem wrażenie, że się rozkręci, wiedziałem, że będzie finałowa walka pełna akcji, dramatu, znakomitej muzyki, i tego nieopisanego czegoś co przeniesie mnie do czasów pierwszych części i wybaczę niedoróbki... Niestety... nic takiego nie nastąpiło. Szkoda.

ocenił(a) film na 6
Emill

Film nie jest emocjonujący, nie ma dobrej fabuły, a tego oczekiwałem. Mało również scen walki jeśli chodzi o tego typu film. 6/10, ze wzgledu na Stalone. Lubię go, ale mimo wszystko wypadł tutaj przeciętnie. Nie rozumiem zachwytu. Jeżeli dostanie Oskara to za całokształt, a na pewno nie za Creeda. Rylance z Most Szpiegów i Rufallo wypadli zdecydowanie lepiej. Szkoda, że mają sporo mniejsze szanse na dostanie statuetki.
A jeśli ktoś mówi, że to najlepszy film tego typu od czasów Rockyego, to mi zdecydowanie bardziej do gustu przypadł Southpaw: Do utraty sił z Jakem Gyllenhalnem

ocenił(a) film na 5
man_with_no_name

"Creed" to przeciętny film. Powiela pomysły innych produkcji. Na dodatek jest strasznie naiwny i efekciarski. Wcale przyjemnie mi się go nie oglądało. Zrobiłam to wyłącznie z sentymentu do Sylwka, bo to jeden z bohaterów mojego dzieciństwa.

ocenił(a) film na 6
man_with_no_name

Co fakt to fakt. Ten rodzaj filmów ma dość ograniczone możliwości rozwoju fabuły, dlatego wiele elementów się powtarza i trudno potem o uznanie filmu za odkrywcze arcydzieło

ocenił(a) film na 7
man_with_no_name

Nie znasz się pajacu fajny byl

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones