Rocky 5 powstał 5 lat po zimnowojennej czwórcę i nie wbił się za bardzo w same gusty estetyczne,
szóstka bardziej, ponieważ żyjemy w erze gdzie Divx, DVD już nas zalały totalnie wszelką tandetą
usańską wszelkiej maści, 2006 rok to rok serialu prison break, różnych prequelów, sequelów,
filmów o różnych superbohaterach, Harrego Pottera, Władcy Pierścieni, a jeszcze dodać Avatary, Avengersy,
zniekształcanie filmów historycznych, fantastycznych, poprawianie klasyków, Sherlocka Holmesa....
dlatego Rocky 6 to strzał w dziesiątkę, ale film niekoniecznie jest hitem.
Jakby to powiedział Eryk Mistewicz scenarzysta dość dobrze wprowadził PR-owskie sztuczki do tego
filmu na siłę wyciskając nam łzy w tym sentymentalnym filmie: mamy uśmiercenie żony Rockyego i bardzo
sztuczny konflikt z synem, identycznie sztuczna jest trauma Rockyego po śmierci Adrian, mamy psa, oraz
ten quasi-miłosny (cholera wie co) wątek z Amerykanką irlandzkiego pochodzenia-Rocky jest Włochem,
polityczna poprawność zachowana, jest też czarnoskóry syn tej Irlandki oraz epizodyczny trener
Rockyego, a przedtem Apollo Creeda.

A teraz jeszcze raz odgrzany kotlet z synem nieślubnym Apollo Credda, o ile wikipedia wskazuje to
walka pomiędzy Drago a Apollo odbyła się w 1985 roku i wtedy urodził się Adonis jako pogrobowiec,
czyli w 2015 roku ma 30 lat, czy to nie za dużo aby na zawodowca o ile akcja dzieje się faktycznie
w 2015 roku? (1 godzina i 1 minuta w telewizji leci "Skyfall" z Bondem, ale to też nie pomaga nam w
ustaleniu roku czasu akcji)
Jeszcze raz zmęczony Rocky, ale już nie aktor pierwszoplanowy, teraz toczy walkę z czym innym,
z chorobą ciężką, jest całkowicie sam, nie ma Paulliego, syna, który jest w Kanadzie, znów te
sentymentalne i nostalgiczne obrazy dzielnicy Philadelphi, nic nie wiemy o bokserze Masonie Dixonie, piesku
o byłym trenerze Duke, ani o tej Irlandce z synem, zostali wymieceni z filmu.
Do filmu zostaje wprowadzona tylko ta ładna mulatka Bianca, reszta aktorów to postacie drugoplanowe,
jeśli nie trzecioplanowe.
Dobrze, że scenarzysta podarował nam ażeby to Rocky po chemioterapii miał może stawać do walki z bykiem
Conlanem, bo już naprawdę byłoby to przekroczenie dobrego smaku, mamy też Grahama McTavisha, z którym
Stallone spotkał się na planie "Johna Rambo", ten pyskaty, wulgarny najemnik wyprawiający się z kilkoma
byłymi komandosami ratować do Birmy misjonarzy porwanych przez tamtejszy reżim, a Rambo był ich przewodnikiem.
Bardziej kojarzymy go przynajmniej z czołówki "Hobbita" gdzie zagrał jednego z krasnoludów.

Walka: zastanawiałem się jak ją rozegrają, Adonis bojący się walczyć pod nazwiskiem Creeda, agresywny i pewny
siebie Conlan, walka rozgrywa się w Liverpoolu, ale ciągle według tego samego schematu: Adonis obrywa w pierwszej
rundzie (analogia do walki Rocky-Apollo w 1 części, Rocky- Ivan Drago czy Rocky-Dixon) w 2 rundzie Adonis w końcu
sierpowym rozbija łuk brwiowy Conlanowi (identycznie jak Rocky rozbija Drago też w 2 rundzie), kolejne rundy to
regularna bitwa z przewagą jednak Conlana, no i jak scenarzysto zakończyć tą walkę? dać nokaut dla Adonisa?
nie, w taką bujdę by nikt nie uwierzył, remis? (bardzo rzadki w boksie), zdecydowaną klęskę Adonisa ? (nie, każdy
usański film musi mieć happy end, Adonis upada, ale zza grobu Apollo każe mu wstać....).
Scenarzysta jednak poszedł w stronę 6 części, niejednogłośnej decyzji sędziego.
Tylko, że to już wszystko było, będą kontynuacje? czy ze Stallone? bo kto udźwignie swoim nazwiskiem kolejną sagę?
tylko czy ktoś będzie jeszcze raz oglądał to i płakał nad tymi smutnymi uliczkami Philadelphi?