postawa i same teksty Creeda i jego rodzinki wolaja o pomste bo sa tak absurdalnie niedorzeczne. ja rozumiem ze idea filmu bylo postawienie przeciwko siebie dwoch przyjaciol z dziecinstwa ale to w jaki sposob to zrobili i jak to pozniej uzasadniali to jedna wielka parodia. Adonis wyszedl na dupka, ktory bez wyraznego powodu zostawil na lodzie swojego najlepszego przyjaciela kiedy ten niczym starszy brat wzial go pod swoja obrone za co finalnie trafil do paki oraz na kłamce ( albo nawet d3bila bo przeciez wiedzial juz wczesniej o listach, a jednak zrobil karczemna awanture i zwalil cala wine na matke udajac zaskoczonego). w tym momencie narracja zmienia sie calkowicie aby widz nie mial watpliwosci kto tu jest najwiekszym zloczynca i pojawia sie uposledzona narracja przyszywanej mamusi hipokrytki, ktora sama wypiela sie na cale dziecinstwo Adonisa i finalnie przypisala sobie wszystkie zaslugi za jego zyciowe osiagniecia sugerujac ze oszukala go w jego wlasnym interesie :) finalnie wjezdza irytujaca jak zawsze Tessa z rownie idiotyczna narracja w ktorej Adonis wychodzi na bohatera, a kolega sam jest sobie wszystkiego winien bo MIAL BRON :) no pewnie lepiej by bylo gdyby Adonisa tam skatowali pod sklepem. trudno sie klocic z taka logika tepej dzidy. to serio mogl byl dobry i dla odmiany powazny film z jakims ciekawym przeslaniem no ale wyszla sraczka z powiklaniami. pod koniec filmu to kibicowalem juz bardziej Damianowi bo nie bylo w zasadzie komu.