Peyton Westlake (Liam Neeson) jest naukowcem, który wraz ze swoim laborantem Yakititą (Nelson Mashita) pracuje nad wytworzeniem syntetycznej skóry. Jak dotąd rezultaty ich badań są mizerne, ponieważ wytworzona skóra rozpada się pod wpływem światła po niecałych 100 minutach. Tymczasem dziewczyna Peyton'a, Julia (Frances McDormand) wchodzi w posiadanie dokumentu, który uznaje jej pracodawcę, Louisa Stracka (Colin Friels) za winnego wręczania łapówek. Szef ostrzega Julię, że zdobyciem dokumentu zainteresowany jest groźny gangster Robert Durant (Larry Drake). Durant wraz ze swoją świtą napada na Peytona w jego laboratorium, brutalnie okaleczając naukowca i zabijając jego pomocnika. Cudem ocalały z eksplozji budynku, poparzony Peyton poprzysięga zemstę na swoich oprawcach.

Aż dziw bierze, że Człowiek ciemności nie jest filmową adaptacją komiksu. Raimiemu, kilkanaście lat przed zekranizowaniem Spider-Mana udało się stworzyć doskonałą adaptację komiksu i to bez sięgania po konkretny komiks! Peyton to klasyczny komiksowy mściciel, z bardzo ciekawym pochodzeniem i drugim wcieleniem. W wykreowaniu jego alter-ego, Darkmana pojawiło się kilka uproszczeń ale to doskonale wpisuje się w całą tą inspirację komiksowymi postaciami, nie koniecznie superbohaterami. Zresztą cały film jest bardzo komiksowy, od postaci i historii przez styl po humor i przemoc. Wszystko jest tu wzięte w bardzo duży nawias, a twórcy mają ogromny dystans do swojej postaci, doskonale wiedząc skąd się ona wywodzi, jak ich dzieło zostanie odebrane i w jakiej konwencji należy jest rozpatrywać.

Pełna recenzja na moim fejsbukowym blogu Wieczorny Seans Filmowy. Link do fanpage'a na moim profilu. Zapraszam!