"Człowiek w żelaznej masce" to przykład filmu, który choć przyjemnie i nieźle się ogląda to jednak niezbyt zapada w pamięć i nie myśli się o jak najszybszej powtórce. To należycie zrealizowana produkcja w komiksowym stylu, ale bez jakichś "memorable scenes". Do filmu zaangażowano znanych i cenionych aktorów, ale żaden nie ma jakiejś wyjątkowej kreacji. Po prostu są i grają dobrze, ale bez fajerwerków. DiCaprio jakoś nie może się odnaleźć trochę. I to nie wina podwójnej roli. Może scenariusza? Jeden bliźniak jest zły do szpiku kości, okrutny, wyrafinowany i w ogóle, a drugi nieskazitelnie dobry - tylko do rany przyłożyć. Ale obaj jadą na tej samej minie . Dekoracje są całkiem możliwe i nawet rozbudowane, ale charakteryzacja czasem zdradza sztuczność. No widać doklejane wąsy/brody czy peruki. No i oba bliźniaki mają identycznej długości włosy i tak samo zaczesane, chociaż jeden przesiedział kilka lat w celi z żelazną maską na twarzy. Nie wspomnę, że jego cera jest idealna, a twarz jak modela z okładki. Niczym nie różni się od tego, który za ten czas pławił się w luksusach, a nie siedział w ciemnych, wilgotnych i zimnych lochach z jakimś ustrojstwem na twarzy. No brakowało w tym jakiejkolwiek wiarygodności, a niedbanie o szczegóły powodowało efekt sztuczności. Poza tymi mankamentami "Człowiek w żelaznej masce" to całkiem sprawne kostiumowe kino w komiksowej stylistyce. Ode mnie 6/10, bo na dłuższą metę jakoś nie zachwycił i są lepsze produkcje w tym gatunku. Film oglądałem w TVP1, czytał Stanisław Olejniczak.