Autor dokumentu wypowiada kwestie że rzuciła go dziewczyna, Lynch grozi mu sądem i że
ogólnie jest nieciekawie i że nie tego spodziewał się po efektach medytacji.
Medytacja nie służy przynoszeniu korzyści w materialnym czy osobistym świecie, jest drogą w
świecie duchowym ku momentowi w rozwoju gdzie nie potrzeba już nic, sądy i dziewczyny
przestają mieć znaczenie.
Autor filmu zrywa z dziewczyną przy udziale kamer a na koniec schodzą się jeszcze raz .
Mam nadzieje że nie był na tyle naiwny by łudzić się że owo zerwanie nie było farsą na potrzeby
filmu.
Autor zbyt mocno przylgnął do Lyncha robiąc z niego proroka #1 mesjasza Maharasziego Yogi.
Rozumiem że właśnie dzięki obecności Lyncha film ten miał prawo wybić się przed szereg i
pomóc młodemu artyście na początku jego kariery lecz miejscami było to zbyt nachalne. Lynch
inwestował swoje pieniądze a efekty medytacyjne przyniosły mu wiele dobrego, zgodnie z tym
co opisuje. Należy wyraźnie zaznaczyć że ruch MT otrzymywał dobrowolne darowizny i ludzie
którzy zostali wykorzystani i porzuceni są winni sobie sami. To nie Maharaszi budował to
imperium, budowała go ludzka głupota.
Medytacja przez mantrowanie nie jest niczym nowym i jest znana od wieków w filozofii
wschodu, jeden sprytny hindus z niżej kasty postanowił wykorzystać wiedzę swoich przodków
ku celom praktycznym i materialnym. Jako że medytacja z założenia jest daleka od
materializmu to słowo medytacja nie ma prawa być używane przez "wyznawców" tego ruchu.
Żaden zresztą prawdziwy guru nie pozwoliłby na ścięcie kwiatów i nie przyodziewałby
martwego piękna na swą pierś.
Ogólnie bardzo ciekawy film który groteskowo wizualizuje co fajnego może przynieść
komercjalizacja duchowości wraz z zmieszaniem jej z zachodnią rzeczywistością opartą
zdecydowanie na materializmie i fizyczności. Medytacja jej prywatnym doświadczeniem i jej
pragnienie powinno jawić się jako wewnętrzny głos nie zaś jako armia ślepych wyznawców na
całym świecie, nie daj boże jako lekcje w szkołach.
Za pierwszą część mojego postu odrobinkę odejmuję, za reakcję Niemców na pomysł
"Niezwyciężonych Niemiec" punkcików dodaję. Walę 7 i życzę reżyserowi dalszych sukcesów.