1) Fatalny scenariusz:
a) poszli na łatwiznę - utarta w ostatnich latach (i doceniona przez krytykę) konwencja: mówiących z zza grobu dobrych Żydów mordowanych przez złych Polaków,
b) nawet pomimo popularnej koncepcji a) - brakuje kropki nad "i", co wynika z braków scenariusza,
c) dialogi w j. angielskim - lepiej, niż w "Bożych skrawkach" z pamiętnym "Włodek, open the gate!" ale to wciąż razi w polskim kinie.
d) bywam na weselach a la wiejskich - ale nawet tam nie robią takiej nędzy kulturalnej, jak przedstawiono w tym filmie.
2. Świetna gra aktorska:
a) Tiran, Żulewska, Grabowska, Woronicz - świetnie,
b) Schuchardt - reżyser nie wykorzystał jego potencjału, gdyby dał mu nieco więcej pola - z pewnością również byłoby świetnie.
3. Podsumowanie:
a. film nie dorasta do pięt "Chrztu" Marcina Wrony,
b. film przegrywa w przedbiegach z "Pokłosiem",
- kto lubi twórczość M. Wrony lub filmy o kontekście rewizjonizmu żydowsko-polskiego - ten się rozczaruje,
c. mam wrażenie, że reżyser poszedł na łatwiznę (czego się nie spodziewałem): wziął chodliwy kąsek, świetnych aktorów i... reszty nie przemyślał, uznając że temat + aktorzy załatwią sprawę.
d. fani "Wesela" Smarzowskiego znajdą coś dla siebie w filmie - ale i to w minimalnych rozmiarach (parę scen), przerysowany jest negatywizm polskiego wesela.