Ten sam wątek co w filmie Matka Joanna od Aniołów ale tym razem od strony ojca Grandier. Temat to jedyna wspólna cecha z filmem Kawalerowicza (chociaż nawet to nie całkiem) bo o ile w polskim filmie mogliśmy oglądac powolne pograzanie sie bohatera w szalenstwie jaki ogarnęło siostry to w tym przypadku rezyser pokazał szaleństwo jako głównego bohatera. Wszystko to jest jednym wielkim chaosem, dąży do ostatecznego rozpadu. Niesamowite!!
Zgadzam się z Przedmówcą. Autentyczna perła angielskiej kinematografii, którą mozna porównać tylko do tego, co proponuje Andrzej Żuławski ("Diabeł", "Opętanie"). Choć nie horror, swą intensywnością bije na głowę większość dzieł tego nurtu - zapewne stąd taka, a nie inna klasyfikacja. Życiowa rola Olivera Reeda.