Właśnie wróciłam z seansu. Byłam sceptycznie nastawiona do tego filmu. Bo ogólnie sam kocept Doktora Strange'a brzmi ciekawie, jednak jak można to przedstawić to inna kwestia. I wyszło. Film ma naprawdę świetny klimat. Przez swoje obcowanie z innymi wymiarami człowiek zaczyna wsiadać. Do momentu gdy... pojawia się scena po napisach a na ekranie widzimy Thora. o matko, tylko nie to! Dlaczego oni chcą znowu zmieszać jedno z drugim? Thor + avengers, avengers + kapitan ameryka, iron man + Thor (teraz to zmyślam, bo już nie wiem co oni tam łączyli).
Doktor Stange ma tę przewagę, że jest właśnie inny od tych wszystkich avengersowskich mydlin. Mam nadzieje, ze nie będa tego z niczym łączyć bo wszystko zepsuja.
Strange ma pociągnąć całe uniwersum, jeśli Robert Downey Jr zrezygnuje z roli Starka/Iron Mana.
Poniekąd tak. Po kolejnej części Avengers mają te filmy wyglądać trochę inaczej a ten miał być do tego niejako wstępem, przetarciem nowych szlaków. Prawdopodobnie Strange w pewnym momencie będzie taką postacią wiodącą jak jest teraz Stark, wiadomo, nie można tego zrobić po jednym filmie ale stopniowo prawdopodobnie będą do tego zmierzać. Właśnie po to głównie powstał ten film - żeby otworzyć zupełnie nowe możliwości w całym uniwersum, żeby móc obrać trochę inne kierunki niż do tej pory i po tym co zobaczyłem jestem niesamowicie optymistycznie wobec tego nastawiony.
Rozumiem. Ja bym była zadowolona i optymistycznie nastawiona gdyby pozostało tak jak jest. Osobny motyw ze Strange'm to dobra odskocznia od tego Marvelowskiego młyna. Męczą mnie już te Avengerskie klimaty i wszystko w tych produkcjach - począwszy od samego nastawienia tego filmu na widownię 12+ (co powoduje, że nigdzie nie zobaczymy krwi, nie uraczymy urwanej nogi, wszystkie samochody magicznie omijają wszystkich przechodniów), po nieustanne plot twisty (o, przegrywamy, o przegrywamy, o, nagle wygrywamy, hura!). Strange to zdecydowanie coś oryginalnego, orzeźwiającego, i nowego.
Dla mnie to tak jakby ktoś chciał dodać świeżą sałatę do zepsutego kurczaka. Nie oznacza to, że nagle stanie się smaczne. Taka jest moja opinia.
Cóż, nie do końca się zgodzę - ostatni film z udziałem Avengers (mówię o Civil War) był poważniejszy, bez tej powtarzalnej fabuły gdzie ten dobry zawsze na koniec pokonuje tego złego i zdecydowanie nie był nakierowany na widza 12+. Kolejne części Avengers reżyserować będą też bracia Russo a to od nich wyszły dwa najbardziej "dojrzałe" filmy Marvela - właśnie Civil War oraz Winter Soldier. Strange na pewno się tam pojawi i być może będzie jedną z najważniejszych postaci, liczę na to i myślę że to będą świetne filmy - bracia Russo póki co nie dali powodów by w nich wątpić.
To, że poważniejszy, nie oznacza, że jest to coś świeżego. Ja nie mówię, filmy Marvela złe nie są, oglądam z przyjemnością. Ale nie zachwytem. Ale ja się mogę czepiać, bo po pierwsze za bardzo zwracam uwagę na pierdoły, a po drugie chyba właśnie przez te rażące dla mnie pierdoły zaczęło mnie odrzucać to całe uniwersum. Bo ileż razy można to samo. Nikt nie oczekuje od tego filmu mega artyzmu. To nie będzie Almodovar. Nie jest tajemnicą, że Marvel to maszynka do robienia pieniędzy, ale przeciągnęło się przez to maszynkę już to samo tyle razy, że już nie widać po n-tym razie żadnej różnicy. Moim osobistym zdaniem, oczywiście.
Dr Strange to była dla mnie nowość, która z kolei trafiła na bardzo podatny grunt, bo sama idea przypadła mi do gustu. Ale to w połączeniu z Starkiem, Widow,... Dla mnie raczej już nie będzie takie samo. Ale zobaczymy co tam wymyślą. Czas pokaże. Może się mylę ;)
Myślę, że nie wszyscy chcieliby oglądać w kinie np. taką jatkę, jaką robi Punisher w "Daredevilu" - może jedna taka scena byłaby dobra i mocna, ale cały film w takim tonie bardzo strywializowałby przemoc i osiągnął raczej odwrotny skutek.
Pamiętaj, że to są komiksy, a one powinny być dosyć proste, uniwersalne w odbiorze, wiec tu nigdy nie będzie czegoś mega poważnego czy realistycznego. Owszem, są wyjątki, jak "Watchmen", ale to inna liga, bo Marvel jest nastawiony na masowego widza.
Ja wiem, że w Marvelu nie będzie masakry rodem z Teksasu. Nie oczekuję, broń Boże. Ale niestety mam to do siebie, że zwracam uwagę na szczegóły i nie lubię po prostu jak film robi ze mnie (brzydko mówiąc) debila. Że całe miasto legnie w gruzach, ale żadnemu cywilowi się nic nie dzieje, krew się nie leje, bo przecież: "wow, Avengersi tacy dobrzy, wow, uszanowanko dla ratujących świat". Chodzi tu o zwykły realizm w podstawowych kwestiach - w końcu to film o superbohaterach, więc sporo rzeczy jest nierealnych, ale czy jest to aż tak dziwny świat, że ludzie nie krwawią? Albo, że rozwalając pół miasta nikt o tym nie rozmawia, nie rozmyślają nad zniszczeniami jakie wyczynili? Robota skończona i ok, idziemy do domu.
Po x filmów ktoś z produkcji chyba sam zauważył, że "raczej coś nie halo", bo słysząc w Wojnie bohaterów teksty Avengersów typu "Że nie może tak być bo cierpią przez nas ludzie i niszczymy 90% miasta" aż miałam ochotę zaklaskać, ale tylko śmiałam się z tego, bo chyba ktoś z ekipy w końcu zajarzył.
Jeśli dobrze pamiętam, to właśnie Strange skrzyknął Avengers na walkę z Thanosem i akurat to nim będą się zajmować w następnych filmach, więc wplecenie go do filmów grupowych było nieuniknione ;P
Tak, napisałam to w opisie do tematu :) Ale zastanawiałam się, czy to tylko taka wstawka czy raczej kryptozwiastun