Nie rozumiem po co ten Mordo jest potrzebny. Nic mu się nie podoba. Doktorek mu się na początku nie podobał. Ingerowanie w prawa natury absolutnie nie. Jak łysa ma umrzeć - tragedia. Jak łysa umiera to stwierdza że była fatalna bo korzystała z brudnych sztuczek.
W całym filmie powalczył dwie minuty, pomarudził przez godzinę i wielki magik. Jeszcze na koniec urażony odchodzi, bo nie będzie tak robił. On przecież nic nie zrobił przez cały film. To już ten Wong-Beyonce ma większe jaja i więcej ochoty do roboty. Marnuje się chłop w tej bibliotece.
Nie znam się na tych marvelowskich bajkach (widziałem tylko kilka filmów), ale mam nadzieję, że ten Mordo nie pojawi się w innych produkcjach.