Za filmami Kubricka nigdy specjalnie nie przepadałem. Ani osławiona "Odyseja Kosmiczna 2001", ani "Lśnienie", ani "Mechaniczna pomarańcza" nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Tym większym zaskoczeniem był niezbyt głośny (a mi wcześniej nie znany zupełnie) "Dr. Strangelove". Film jest doskonały pod każdym chyba względem. Od samego zamysłu historii, poprzez szkice psychologiczne postaci i sposób ich zagrania, tempo prowadzenia opowieści, oprawę muzyczną i wizualną a na wybornym, inteligentnym humorze kończąc. Niektóre dialogi z filmu są po prostu niezapomniane i długie miesiące po seansie nadal wywołują uśmiech na twarzy. Szczerze polecam :)
Niezbyt głośny? Ja o nim słyszałem, mając 13 lat, więc albo to ja jestem od tylu lat zapalonym kinomanem, albo ty - ignorantem. "Odyseja" i "Mechaniczna pomarańcza" nie zrobiły na Tobie wrażenia? To co niby zrobiło, "Podwójne uderzenie"? Te filmy są arcydziełami, czy tego chcesz czy nie, a że ich nie rozumiesz, to twój problem. Wróc lepiej do Van Damma i Seagala, to jest zapewne twój poziom.