Film miałam okazję oglądać dwa razy. Za pierwszym razem - oglądałam z ogromną złością. Bo w moim mniemaniu, żadna obsada nie pasuje do tej z oryginalnego serialu. Nie wiem co oryginał w sobie ma, ale do dziś kiedy puszczają powtórki oglądam z uśmiechem dokoła głowy :) Serialowe postaci choć przerysowane - miały w sobie "to coś". W pełnometrażówce - cóż... trochę brak im uroku, ale już przy drugim oglądaniu Hannibal, Buźka i B.A. nie rażą tak mocno... Ale Murdock (!). Serialowy Dwight Schultz - był trochę jak pies husky - nie pilnowany siał spustoszenie :P ale patrząc na jego pyszczek - nie można się było na niego nawet pogniewać. I niestety, Sharlto Copley w roli Murdocka - w mojej opinii to totalna, kompletna porażka / pomyłka. Jego Murdock jest "na siłę", bez polotu, bez "tego czegoś".
Mam nadzieję, że jeśli powstanie kolejna część - pan Copley bedzie pochłonięty innymi zobowiązaniami aktorskimi, i rola wariata zostanie obsadzona trafniej ;)