W elitarnej szkole na prowincji młoda dziewczyna odbiera sobie życie. Jej ojciec siedzi w psychiatryku. Do tego jest jeszcze legenda o facecie, który zabił trzech chłopaków ze szkoły i się utopił. I raptem ktoś zaczyna mordować studentów… kto to taki? I z którą z dwóch tragicznych historii jest powiązany? Jak na skandynawski film bohaterowie są wyjątkowo mało sympatyczni, nawet tych z założenia pozytywnych za bardzo nie polubiłem. Ale nie byli też specjalnie denerwujący, jakoś tak pasowali do siebie i do miejsca wydarzeń. Zabójca wygląda nawet ok., morderstwa nie są zbyt mocne, ale są jednak satysfakcjonujące. Klimat był ok., napięcia tylko szczypta. Końcowe plot twisty może dupy nie urywają (za dużo już takich filmów widziałem), ale satysfakcjonują. Technicznie całość wygląda ok., strona audiowizualna jest stonowana, nie powala, ale jest poprawna. Całość fajnie się oglądało, więc fanom slasherów mogę z czystym sumieniem polecić zapoznanie się z tym filmem, ale na fajerwerki bym nie liczył, bo jednak w skandynawskie kino grozy przyzwyczaiło nas do wyższych standardów.