PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30701}
8,7 229 718
ocen
8,7 10 1 229718
9,0 46
ocen krytyków
Dwunastu gniewnych ludzi
powrót do forum filmu Dwunastu gniewnych ludzi

Pojawiło się tutaj ostatnimi czasy wiele zarzutów wobec dzieła Sidneya Lumeta. Jako że uważam ten film za wybitne osiągnięcie, nie tylko w dziedzinie kinematografii, ale sztuki w ogóle, postanowiłem w dwunastu krótkich punktach napisać, dlaczego ten film jest wielki. W tekście znajdują się spoilery (zakończenia jednak nie zdradzam).



1. Znakomity montaż dźwięku. Produkcja pochodzi z lat 50., a montażem dźwięku przewyższa obecne polskie obrazy. Ten film co rusz rozbrzmiewa wielogłosem, często wściekłym i zajadłym, a mimo to w tym wyreżyserowanym chaosie da się wyraźnie odróżnić głos każdego z "gniewnych".

2. Wzorowe oświetlenie filmu. Ileż razy w innych filmach scena dziejąca się w pomieszczeniu ma ciemne tło albo tak ustawione światło, że nie wszystko można dojrzeć. U Lumeta widać każdy kontur, każdy róg, każde zakrzywienie. Perfekcyjna robota!

3. Wyborna gra aktorska. I wcale nie mam na myśli tylko Henry'ego Fondy, ale przede wszystkim Lee J. Cobba. Oczywiście cała dwunastka zagrała bardzo dobrze, ale Cobb grał jak natchniony, jak młody bóg.

4. Dwanaście różnych charakterów składających się na prawdziwą mieszankę wybuchową. W jednym z esejów Jose Ortega y Gasset napisał, że tym, co przyciąga czytelników do książki, jest nie przygoda tam zawarta, ale postacie. Im bohaterowie oryginalniejsi, tym mocniej czytelnik pragnie poznać ich historię. Tę myśl Gasseta można przełożyć na język filmu. Fundamentem każdej dobrej historii jest interesująca osoba (albo: kilka osób). W arcydziele Lumeta widz ma okazję poznać aż dwanaście rozmaitych osobowości (pomijam milczeniem cały dalszy wywód, jaki mógłby się tu znaleźć, w którym opisałbym każdą postać z bliska, motywy bohaterów [te szlachetne i te mniej], którymi się kierowali przy orzekaniu winy bądź jej braku, ich emocje i reakcje itd.).

5. Pomysł wyjściowy, żeby znakomitą większość filmu, zamknąć w jednym pomieszczeniu. Teoretycznie mamy do czynienia z całkowitym zatrzymaniem akcji, w rzeczywistości - dzieje się tu dużo więcej niż w większości filmów.

6. Historia, która nie daje jednoznacznych odpowiedzi. Ja po pierwszym seansie byłem przekonany o niewinności oskarżonego, po drugim uważam, że ten film jest o niepewności co do winy. Jakkolwiek sprawa by nie wyglądała, to każdy kolejne obcowanie z tym dziełem, to okazja do wychwytywania dziur w rozumowaniu Davisa bądź kogokolwiek innego. To świetna zabawa! Każdy kolejny seans przynosi nowe odkrycie. Jest to ten rodzaj filmu, który po pierwszym oglądaniu zostawia w widzu mętlik w głowie (w pozytywnym sensie) i po który trzeba sięgnąć jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze raz...

7. Historia, która jest pouczającą zabawą i zarazem przestrogą. Nigdy nie osądzajcie ludzi po pozorach! Niby takie oczywiste, ale przecież każdy z nas robi to na co dzień...

8. Ten punkt łączy się z poprzednim. "Dwunastu gniewnych ludzi" to wielkie humanitarne dzieło. Godność istoty ludzkiej wyniesiona jest tu na piedestał, a w przepaść strącono etykiety. U Lumeta sądzi się człowieka, a nie latynoskiego obszarpańca ze slumsów, któremu źle z oczu patrzy.

9. Zwrócenie uwagi na ułomności wymiaru sprawiedliwości. Ilu ludzi straciło życie, bo komuś spieszyło się na mecz baseballowy?

10. Atmosfera duszności i niepokoju. Pogoda harmonizuje tu z nastrojem przysięgłych. Im dłużej gniewni obradują, tym zaduch staje się większy. Co jest paradoksalne - w filmie, który w całości rozgrywa się wewnątrz budynku, pogoda odgrywa istotną rolę.

11. Napięcie, które jest budowane stopniowo. Zaczyna się niewinnie, wszyscy są przekonani o winie oskarżonego (albo prawie przekonani, wyjątek stanowi tu, rzecz jasna, przysięgły nr 8), następnie dochodzi do pierwszej niezgody między obradującymi, a w końcu następuje erupcja wulkanu (mówiąc metaforycznie). Wtedy poznajemy, co każdemu z przysięgłych kazało uznać oskarżonego za winnego. Znowu nie miał racji Hitchcock, który żądał "trzęsienia ziemi" już na początku filmu (możliwe jednak, że miał na myśli thrillery). Lumet zaczyna spokojnie, nawet bardzo spokojnie, przez co późniejsza wrzawa robi na odbiorcy ogromne wrażenie. Ale i jest, o co się kłócić, sprawa to najwyższej wagi - na szali leży los człowieka.

12. Scena z nożem sprężynowym, scena z ustaleniem, ile czasu zajmuje przejście staruszkowi kilku metrów, scena, w której pan McCardle udziela kredytu zaufania Davisowi itd. Ogólnie za całokształt należy się wielkie uznanie.



To już koniec. Nie liczba argumentów ma znaczenie, ale ich moc. Ktoś może napisać trzydzieści punktów, które niewiele wnoszą i są bez sensu, a ktoś przedstawi jeden argument, ale bardzo mocny i dotykający sedna sprawy.

Punkty wzajem się przecinają. Tak być musiało, ponieważ żaden element filmu nie istnieje w oderwaniu od reszty. Poza tym to nie była rozbiórka filmu, a jedynie ogólny rzut okiem. Gdybym chciał rozłożyć film na części pierwsze, to poszczególne sceny opisałbym jako zalety. Dogłębną analizę pozostawiam jednak mądrzejszym od siebie.

użytkownik usunięty

nieźle

użytkownik usunięty

Nareszcie ktoś docenił mój wysiłek! Dzięki za podbicie tematu, bo już sam chciałem to zrobić (człowiek raz na 5 lat napisze coś sensownego i nikt nie kwapi się, żeby skomentować ;p).

Dla mnie ten film też jest wielkim dziełem, a Tobie gratuluję tych 12 punktów :)

użytkownik usunięty

no, niestety na tym portalu tak jest, że jak się nie napisze czegoś kontrowersyjnego to nikt cię nie wysłucha i pozostawi bez komentarza

ocenił(a) film na 9

To, że nikt nie pozostawi komentarza nie jest dowodem, że "nikt cię nie wysłucha" i nie "docenił wysiłku". Nie ilość, a jakość się liczy. Jak inaczej znaleźlibyśmy coś wartościowego przekopując się przez tysiące nieistotnych postów takich jak mój...? :)

ocenił(a) film na 5

12 Gniewnych Ludzi za jakikolwiek klasyk bym nie uważał, film ma zawyżoną znacznie ocenę na filmwebie, a to dlatego że wystawiają ją samozwańczy domorośli "krytycy filmowi", którzy uważają że mają pojęcie na temat kina. 12 Gniewnych Ludzi uderza od razu monotonią i nudą, film jest stary i to czuć. I nie jest to bynajmniej zaleta. Przez praktycznie cały film nic się nie dzieje, monologi i dialogi przyprawiają o senność mimo mocnej kawy. Uważam, że to właśnie przeciętne masy nazwały sobie ten film "klasykiem" opierając się na jego wieku i sennej fabule. Film traktujący o tematyce sądowej powinien być skonstruowany tak, aby trzymać widza w napięciu. Justice For All, Czas Zabijania, Ława Przysięgłych...te filmy to potrafią. 12 Gniewnych po prostu zanudza na śmierć. Nie wszystko co stare i nudne jest klasyką mój drogi.

ocenił(a) film na 10
Cuma

A Ty uważasz, że wszystko, co stare ma być nudne? Ten film wsysa, jak mało który. Zmusza do myślenia, pal licho przekaz, w trakcie seansu człowiek niejednokrotnie się zastanawia, kto ma rację, kto nie, gdzie popełniono błąd w rozumowaniu.

A z resztą, wszystko masz w pierwszym poście...

ocenił(a) film na 10
dzek

Ja uważam że właśnie 'przeciętne masy' (choć nie podoba mi się to wyrażenie, bardzo) nie potrafią w filmie dostrzec nic więcej. To nie jest film dla ludzi, którzy oczekują akcji i wybuchów. To film nad którym po obejrzeniu trzeba się zastanowić. Pomyśleć. Mnie trzymał za flaki cały czas i wg mnie (ale to moje zdanie tylko) nuda to ostatnie słowo jakim możnaby określić ten film.

użytkownik usunięty
Cuma

Cuma, aby twój post miał jakąkolwiek wartość, proponuję, abyś odniósł się do każdego punktu osobno. Wtedy sobie podyskutujemy. Bo na razie cały twój komentarz można streścić słowami - "uważam, że film jest nudny". Fajnie, że tak uważasz, tylko po co mi ta informacja?


Napisałeś: "Nie wszystko co stare i nudne jest klasyką mój drogi.".

Mój drogi przyjacielu, ani razu nie nazwałem tego filmu klasyką, bo rzadko używam tego słowa. Za filmy klasyczne mogą uchodzić filmy przedwojenne. Ten film jest po prostu wielki, a żeby móc go nazywać klasyką, musi jeszcze minąć trochę czasu. Jeśli przetrwa dłuższą próbę, wówczas to będzie niepodważalna klasyka. Proszę też nie mylić rzeczownika "klasyka" z "klasykiem".

ocenił(a) film na 10

Ten film jest nudny dla nadpobudliwych nastolatków, którzy nie mogą usiedzieć na miejscu, bo ich mózgi są napromieniowane od dziecka kolorową telewizją, niestety bez kolorowego 7D z "efektami specjalnymi" wyrzyganymi przez maszynę te filmy są nudne. Nie zam się na filmach tak dobrze, żeby wyliczyć te wszystkie aspekty o których napisałeś, ale cieszę się, że napisałeś coś, co nie jest trollowaniem i doceniam to.

ocenił(a) film na 10
Cuma

Nie znam osobiście nikogo, kto nie oglądałby tego filmu z zapartym tchem, więc twoje argumenty jedynie mnie bawią.

użytkownik usunięty
Cuma

Czas Zabijania, Ława Przysięgłych nie kompromituj się

ocenił(a) film na 10

Czas zabijania , Ława przysięgłych są również bardzo dobrymi filmami o podobnej tematyce dodałbym również Podejrzanego ze świetną rolą Neesona , ale oczywiście nie umywają się do 12-tu Gniewnych ludzi , który jest filmem genialnym dzięki swojej prostocie . Nakręcić film , którego akcja dzieje się praktycznie w jednym pokoju i trzyma cały czas w napięciu , ukazać charaktery zmienność postaw owych 12 sędziów przysięgłych, to może tylko wielki mistrz Sidney Lumet .

Cuma

A ja po części sie zgodzę z Cumą! Generalnie to nudy na maxa, no tak jak na tamte czasy to nawet inteligentny film z pomysłem, chociaż spodziewałem się czegoś więcej od strony technicznej. Spodziewałem się sie mistrzostwa świata a dostałem tylko dobry film nic wiecej. Dobrze ukazany obraz tępych ludzi na wysokich stanowiskach i to jak bardzo życie winnych/niewinnych jest uzależnione od ich decyzji, tak samo jest z politykami im nie zależy na ludzkim losie, ważne żeby zrobić robotę i jak najszybciej się zwinąć. Film przewidywalny, a szkoda od początku było wiadomo, że jak jeden jest przeciwko i więcej osób z kolejnym argumentami do niego dołącza to wiadomo jak sie to wszystko może zakończyć, lecz jednak miałem nadzieje, że wydarzy się coś ciekawszego, że coś "wybuchnie" że ostatni się nie zgodzi i będzie kaplica! ale niestety nic z tych rzeczy! Brakowało Klimy w pomieszczeniu, sorry ale oglądanie 12 ludzi, którzy sie pocą przez cały film nie jest czymś miłym dla oka. Jak dla mnie jednorazowa podróż przy piwku bez podniecania się. Napisałem to tylko z tego względu, że nie wszystkim podoba się sie to, co podoba sie większości wiec proszę o wyrozumiałość w jakiejkolwiek agresywnej odpowiedzi! Zaakceptujcie fakt, że inni też mają swoje zdanie oraz swój gust i własne odczucia wobec filmu! Poza tym czarno białe to były telewizory za komuny - świat sie zmienia dzisiaj są lcdki a na takim TV trochę marnie to wygląda, chyba bym musiał sobie załatwić jakiegoś Belwedera może poczułbym klimat tamtych lat

Peace

ocenił(a) film na 10
temteges

oczywiscie, ze kazdy ma swoj gust i jednym podoba sie "Pila 6" a innym "12 gniewnych ludzi"; nie zgadzam sie tylko z jednym zdaniem; mam wrazenie, ze tym razem wypowiada sie tutaj ta "mniejszosc", ktora nareszcie moze dac upust swojej milosci do geniuszu, bo okazji ku temu coraz mniej...

Cuma

Żenujące argumenty.

Przeciętne masy? Przeciętne masy nawet nie wiedzą, że coś tak genialnego istnieje !

ocenił(a) film na 5
adeck92

To, że coś jest stare i czarno białe, nie oznacza że jest dziełem sztuki i przejawem geniuszu. Niskobudżetowy film, z niezwykle nudną i przeciągającą się "akcją", sztuczne nawet jak na tamte czasy aktorstwo. Sama historia nie jest zła, ale nie wykorzystano jej potencjału. Dla większości "filmwebowiczów" traktujących ww. film jako dzieło, najistotniejszym motywem jest fakt, że to dzieło Lumeta. A resztę sobie dopiszą sami. Ale o czym my tu będziemy rozmawiać...? Porównajcie sobie rankingi i oceny wszelkich filmów na Filmwebie i na IMDB...mamy tutaj samych specjalistów i znawców kina, recenzentów i autorytety...aż parsknąłem śmiechem.

12 Gniewnych... obejrzałem, raz, i mi wystarczy. Jest mnóstwo lepszych filmów, wiele gorszych, ale żadnym dziełem na pewno to ni jest.

użytkownik usunięty
Cuma

Odpiszę ci, chociaż już widzę, że szkoda na ciebie tracić czas, bo nie szanujesz dyskutantów albo nie rozumiesz tego, co inni piszą. Oto dowód: "To, że coś jest stare i czarno białe, nie oznacza że jest dziełem sztuki i przejawem geniuszu". Skąd ci się w ogóle wzięło, że inni zwracają uwagę na kolor filmu? To w zasadzie najmniej istotna sprawa, którą w tym temacie podjąłeś ty oraz temteges, który w pewien sposób zgodził się z twoim stanowiskiem. Oczywiście, że jeśli coś jest stare i czarno-białe nie oznacza to, że jest dziełem sztuki i przejawem geniuszu. Kto twierdzi inaczej?

Sztuczne jak na tamte czasy aktorstwo? To może będzie odbiegnięcie od tematu, ale przypomnij sobie teatralną grę aktorów odgrywających role wieśniaków, z filmu "Siedmiu samurajów", filmu, który dostał u ciebie maksymalną notę.

A zresztą... spójrz na swoje argumenty. Są tak ogólnikowe, że można je równie łatwo zbić jak i postawić. Proszę bardzo (C - Cuma, A - amerrozzo):

C: Niskobudżetowy film, z niezwykle nudną i przeciągającą się "akcją".
A: Niskobudżetowy film z niezwykle frapującą i wciągającą akcją (sam fakt, że coś mało kosztowało nie może być argumentem przeciw ani za).

C: Sztuczne jak na tamte czasy aktorstwo.
A: Doskonałe aktorstwo.

C: Sama historia nie jest zła, ale nie wykorzystano jej potencjału.
A: Z w sumie banalnej historii wyciśnięto więcej, niż widz mógł się spodziewać.

Et cetera...

Przyznasz chyba, że taka dyskusja to nie jest dyskusja na poziomie, prawda? Zatem jej zaniechaj, odnieś się do tego, co napisałem w wątku tytułowym. Całkowicie pomijasz perfekcyjną stronę techniczną filmu, która jest tym bardziej godna podziwu, że film jest - jak sam zauważyłeś - produkcją niskobudżetową. Dalej: o samej fabule nie masz nic do powiedzenia, poza stwierdzeniem nieprawdy, że "nie wykorzystano jej potencjału". A co powiesz o punktach np. 6, 7, 8 czy 9 z mojego głównego wpisu, hę?

Nie uważam, żeby wskazywanie na liczbę nagród, jaką zdobył dany film, było ostatecznym wyznacznikiem jego wartości, ale piszesz o słabym aktorstwie. Okej, muszę przyznać, że to w sumie podlega indywidualnej ocenie. Zauważ jednak, że Henry Fonda był blisko zdobycia Złotego Globa za rolę pierwszoplanową, a Lee J. Cobb, którego zachwalałem wcześniej, za rolę drugoplanową (do tej pory nie interesowałem się takimi rzeczami i nawet tego nie sprawdzałem, ale skoro twierdzisz, że aktorstwo nie tylko z dzisiejszego punktu jest sztuczne, ale nawet "jak na tamte czasy", to może te nagrody i nominacje wpłyną na ciebie otrzeźwiająco). Ponadto za grę aktorską Fonda zdobył nagrodę BAFTA. Plus jeszcze jakąś, sprawdź sobie sam.


<<Porównajcie sobie rankingi i oceny wszelkich filmów na Filmwebie i na IMDB...mamy tutaj samych specjalistów i znawców kina, recenzentów i autorytety...aż parsknąłem śmiechem.>>

Zdajesz sobie sprawę, że na razie sam robisz z siebie specjalistę, które nawet wie lepiej od innych, dlaczego ten film uwielbiają? Ignorujesz cudze argumenty, twierdząc, że inni zachwycają się samym nazwiskiem reżysera. Jest to tym bardziej przykre, że akurat w tym temacie na razie wypowiedzieli się sami kulturalni użytkownicy, którzy potrafią uargumentować swoje zdanie. Parskać śmiechem możesz, ale najpierw zacznij dyskutować na poziomie. Bo wiesz "film jest nudny", "ma sztuczne aktorstwo", "historia nie ma potencjału", to ja mogę przy dowolnym filmie napisać, nawet takim, którego nie obejrzałem. A wiesz dlaczego? Bo to tak naprawdę są niby-argumenty, zdania-wytrychy, których można użyć przy każdej tego rodzaju dyskusji, ale które nic zupełnie nowego nie wnoszą, są puste w środku. Historia nie ma potencjału? To znaczy? W jaki sposób, twoim zdaniem, Lumet nie wykorzystał atutów fabuły? Masz rzeczywiście coś do powiedzenia, co na razie skrzętnie przed nami ukrywasz, czy świadomie sprowadzasz się do poziomu typowego pożeracza sztuki masowej, który - gdy dana rzecz mu się podoba - mówi: "film był dobry i nie nudziłem się", a gdy nie podoba, twierdzi, że na seansie przysypiał. To są według ciebie argumenty??? Zastanów się na spokojnie, czy masz w ogóle prawo parskać ze śmiechu, kiedy nie reprezentujesz nic więcej ponad wyśmiewanych przez siebie "recenzentów" i "autorytety".

ocenił(a) film na 5

Na wstępie, "Siedmiu Samurajów" oglądałem trochę czasu temu, gdybym miał oceniać teraz ponownie - wałbym połowę z tego co dałem. Rzeczywiście, film jest przeciętny, a gra aktorska kiepska. Ale szczerze mówiąc, nie mam czasu na poprawianie, więc może w przyszłości :)

Co do dyskusji - tu nie chodziło o walkę na argumenty, to nie debata polityczna. Wyraziłem swoje zdanie. Każdy inaczej postrzega określone widowisko - dla jednych Gumisie to bajka, dla innych postapokaliptyczna wizja świata zdominowanego przez gryzonie :) Dla jednyk dowcipy Strasburgera są świetne, innych nie bawią. Dla mnie i osób, z którymi oglądam i komentuję filmy, "12 Gniewnych..." nie zrobiło żadnego wrażenia, nie wciągnęło nas raczej, i szczerze powiedziawszy, drugi raz po ten film nie sięgniemy. POwiedzmy sobie szczerze - kazdy ma inny sposób postrzegania i oceny. Dla Ciebie aktorstwo było genialne, akcja wartka i wciągająca. Dla nas był przereklamowany, nudny i kiepski. Filmwebowicze amatorzy wynoszą film pod niebioska, by pokazać jacy to znawcy...kiepscy.
W tematyce prawniczej i sądowniczej - pierwsza lepsza powieść Grishama jest lepsza niż scenariusz "12 gniewnych..".

Skoro oceniasz perfekcyjną stronę filmu, ok. Wyjaśnijmy sobie coś, na głupim prostym przykładzie. Gdy miałem 12 lat i obejrzałem w TV film "Ptaki", byłem pod wrażeniem. Gdy ponownie obejrzałem ten sam film pół roku temu, byłem mniej niż zawiedziony. "12 gniewnych.." może i czymś się wyróżniało w 1957, ale po 50 latach film po prostu się zestarzał, i stracił na wartości. To nie ser, nie wino, niestety.

Reasumując, nie jestem znawcą. Po prostu lubię kino, oglądam mnóstwo filmów, oceniam je wg swoich kryteriów. Jak każdy, ale dla jednych taki przykładowy Awatar jest dziełem na 12, dla mnie przeciętnym filmem akcji dla znudzonych. Podobnie z tym filmem.

A na sam koniec, mam dla Ciebie małą radę :] Nie irytuj się tak każdym napisanym słowem, lubię ironizować, uzywam sporo sarkazmu, ale nie jestem bynajmniej nieuprzejmy.




Pozdrawiam i Wesołych Świąt!!

użytkownik usunięty
Cuma

<<Na wstępie, "Siedmiu Samurajów" oglądałem trochę czasu temu, gdybym miał oceniać teraz ponownie - wałbym połowę z tego co dałem. Rzeczywiście, film jest przeciętny, a gra aktorska kiepska.>>

Film jest świetny, gra aktorska również. Miałem na myśli jedynie role wieśniaków.



<<Co do dyskusji - tu nie chodziło o walkę na argumenty, to nie debata polityczna.>>

Po pierwsze - właśnie o to chodziło, chyba wiem to najlepiej, wszak jestem autorem wątku. Może mniejsze znaczenie ma, czy nazwiesz to walką czy po prostu dyskusją. Ważne jednak, żeby podeprzeć swoje stanowisko argumentami. Jeśli ktoś nie chce tego robić, może zajrzeć do setek innych tematów, ale od mojego niech trzyma się z daleka, bo ja wymagam.

Po drugie - debata polityczna najczęściej służy pozyskiwaniu elektoratu. Nie argumenty mają tam znaczenie, ale to jak się wypadnie przed kamerą i publicznością. Martin Buber wyróżnia trzy dialogi: dialog autentyczny (Ja - Ty), dialog techniczny np. między pracodawcą a pracobiorcą (Ja - To, mające szanse przy korzystnych warunkach zamienić się w Ja - Ty) oraz d. pozorny będący tak naprawdę monologiem. W debatach publicznych, jak mieliśmy okazje wielokrotnie się przekonać, oponenci rzadko kiedy są zainteresowani tym, co wygłasza druga strona. Zajęci są bowiem głównie wyrzuceniem z siebie tego, co wcześniej sobie zaplanowali. W efekcie debata publiczna to najczęściej d. pozorny, w których merytoryczna warstwa odgrywa bardzo małą rolę. To tak na marginesie.



<<Wyraziłem swoje zdanie.>>

Nie mam nic przeciwko temu, żebyś wyrażał swoje zdanie. Nie chodzi mi o to, jakie to jest zdanie, ale o sposób, w jaki je wyraziłeś. Ogólny i pusty. Ot co. Możesz nie lubić tego filmu i możesz uważać go za porażkę, nikt ci nie broni. Ale przedstaw argumenty bądź zamilknij.



<<Każdy inaczej postrzega określone widowisko - dla jednych Gumisie to bajka, dla innych postapokaliptyczna wizja świata zdominowanego przez gryzonie :)>>

Istnieje jeszcze coś takiego jak nadinterpretacja. To, że każdy inaczej odczytuje sens danego dzieła sztuki, nie znaczy, że każdy ma rację. Gdyby tak było wszelka dyskusja o sztuce byłaby bezsensowna (nikt się nie myli). Prawda jest taka, że niektórzy mają wyższe kompetencje kulturowe od innych.

Nie każdy jest w stanie zbudować dom, nie każdy jest w stanie rozmawiać o sztuce na poziomie. To kwestia nie tylko intuicji, ale również wiedzy. Po prostu.



<<Dla mnie i osób, z którymi oglądam i komentuję filmy, "12 Gniewnych..." nie zrobiło żadnego wrażenia, nie wciągnęło nas raczej, i szczerze powiedziawszy, drugi raz po ten film nie sięgniemy.>>

No i okej, ale to nie są argumenty przeciw filmowi. Na mnie nie zrobiła wrażenia "Czarodziejska góra" T. Manna, ale jej nie krytykuję. To, że mnie coś znudziło, nie oznacza, że miało to małą wartość. Jeśli chcę dowieść, że owa powieść jest mierna, powinienem potrafić przedstawić swoje konkretne racje. A tego nie potrafię, więc milczę na ten temat.



<<Dla Ciebie aktorstwo było genialne, akcja wartka i wciągająca. Dla nas był przereklamowany, nudny i kiepski.>>

Dla was film był przereklamowany, nudny i kiepski, bo według was film był przereklamowany, nudny i kiepski. Dla mnie zaś film był wart uwagi i wciągający, bo... (argumentacja u samej góry). Ciągle nie rozumiesz tego, co napisałem do ciebie wcześniej: ja swoje stanowisko uargumentowałem, ty rzuciłeś sąd wartościujący niepoparty żadną treścią.



<<W tematyce prawniczej i sądowniczej - pierwsza lepsza powieść Grishama jest lepsza niż scenariusz "12 gniewnych..".>>

Dlaczego? Jak odpowiesz na to pytanie inaczej niż: "Bo tak uważam", to pierwszy raz w tym wątku wypowiesz się rzeczowo.



<<Skoro oceniasz perfekcyjną stronę filmu, ok. Wyjaśnijmy sobie coś, na głupim prostym przykładzie. Gdy miałem 12 lat i obejrzałem w TV film "Ptaki", byłem pod wrażeniem. Gdy ponownie obejrzałem ten sam film pół roku temu, byłem mniej niż zawiedziony. "12 gniewnych.." może i czymś się wyróżniało w 1957, ale po 50 latach film po prostu się zestarzał, i stracił na wartości. To nie ser, nie wino, niestety..>>

Sęk w właśnie w tym, że to nieprawda. A żeby ci to udowodnić zadam ci proste pytanie: w którym elemencie dzieło Lumeta straciło na wartości? Co dzisiaj można by zrobić lepiej, jeśli chodzi o stronę techniczną? To bardzo proste pytanie, nie trzeba być wykształconym by na nie odpowiedzieć. Jeśli rzucasz takie kategoryczne opinie, proszę cię, byś wytłumaczył mi, o co ci tak naprawdę chodzi. "Film się zestarzał" to nadal zdanie-wytrych, które można dopiąć do każdego filmu wyprodukowanego przed pół wieku i wcześniej. Tylko że to nie zawsze będzie prawda. O ile bowiem np. efekty specjalne pierwszego "King Konga" rzeczywiście trącą dziś myszką, o tyle rozwiązania zastosowane u Lumeta są doskonałe do tego stopnia, że nic w nich nie należałoby ulepszyć. Czy realizacja dźwięku, w którymkolwiek momencie kulała? Znajdź mi taki fragment, do którego mógłbyś się przyczepić. To jest czysta perfekcja, a zadanie supertrudne, bo często wiele postaci się przekrzykiwało. A spójrz na niektóre rodzime utwory, kiedy czasem dźwięk nieznacznie nie współgra z obrazem, dialogi bywają ciche i niezrozumiałe, wrzuca się za głośny podkład muzyczny itd.



<<Reasumując, nie jestem znawcą. Po prostu lubię kino, oglądam mnóstwo filmów, oceniam je wg swoich kryteriów. Jak każdy, ale dla jednych taki przykładowy Awatar jest dziełem na 12, dla mnie przeciętnym filmem akcji dla znudzonych. Podobnie z tym filmem.>>

I ja jeszcze raz powtórzę: w porządku. Sam oglądam różne filmy, potrafię dać wysoką notę masowemu dziełku, np. ostatnio zachwycałem się "Zdarzeniem" Shyamalana, filmu, którego żaden z moich znajomych nie trawi.

Ja nie mam nic do tego, że istnieje różnorodność gustów. Ona mnie nawet cieszy. Tylko wkurza mnie brak argumentacji. Bo jeśli potrafisz powiedzieć tylko tyle, że "film był przereklamowany i nudny", to de facto uginasz kolana przed wielkością utworu; dzieła, które może ci nie podeszło (bywa, ja nie cierpię choćby Tarkowskiego), ale którego nie potrafisz jednak skrytykować. A to znaczy, że obiektywnie rzecz biorąc film jest wart uwagi. Nie każdy może doceni, ale jeszcze nie powstał utwór, który spodobałby się wszystkim.

Kiedy mnie się coś nie podoba i potrafię znaleźć argumenty "przeciw", bywa, że ostro krytykuję. Kiedy nie znajduję takich argumentów, powstrzymuję się od głosu, bo powtórzę - mam nadzieję, że już ostatni raz - ogólniki, którymi nas karmisz nie mogą być brane na poważnie.



<<A na sam koniec, mam dla Ciebie małą radę :] Nie irytuj się tak każdym napisanym słowem, lubię ironizować, uzywam sporo sarkazmu, ale nie jestem bynajmniej nieuprzejmy.>>

Skąd wniosek, że się irytuję? Nie jesteś nieuprzejmy, to punkt dla ciebie.


Nie cierpię świąt (taki ze mnie zgred), ale życzę ci miłego spędzenia tego czasu z bliskimi. Pozdrawiam!

użytkownik usunięty

Trochę długi mi ten komentarz wyszedł, ale to głównie ze względu na dbałość o estetykę. Cytowałem i robiłem duże odstępy między fragmentami wypowiedzi i wygląda to na b. długą wypowiedź, ale to mylne wrażenie. Proszę o wybaczenie :)

użytkownik usunięty
Cuma

"Filmwebowicze amatorzy wynoszą film pod niebioska, by pokazać jacy to znawcy...kiepscy."

A kiedy pokażesz jakieś argumenty, a nie swoje marne przeświadczenie?

ocenił(a) film na 8

W filmie szczególnie spodobały mi się 2 rzeczy - duszna atmosfera i rada zbudowana przez nadanie każdemu z jej członków jakiegoś odcienia szarości. Film bardzo mocno ukazuje ludzką słabość - dumę, w przypadku jednego z przysięgłych, który bardzo mocno dał mi do myślenia. Jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek, aby nie utracić twarzy przez przyznanie się do błędu? Do zabicia niewinnego? Zachęcam wszystkich, którzy obejrzeli lub mają zamiar obejrzeć 12 Gniewnych Ludzi do refleksji.

ocenił(a) film na 10

Genialne argumenty. Brawo! Całkowicie popieram.
Film jest fantastyczny, zmuszający do refleksji i oddaje znaczenie słowa "obywatelskość".

ocenił(a) film na 10

Nie zgodzę się co do jedenastego punktu, fakt że przysięgły 8 zagłosował inaczej niż pozostali(na dodatek sam nie był przekonany co do słuszności swojego wyboru), przez co poddał się ogromnej presji tłumu jest małym trzęsieniem ziemi samo w sobie.

użytkownik usunięty

up

Genialny film. Niewiele oglądam starszych filmow ale postanowiłem sprawdzić o co ten hałas. Teraz już wiem. Polecam każdemu kto lubi myśleć, dociekać, dyskutować o naprawdę ważnych sprawach.

Obecna kinematografia skupia się raczej na filmach do których ów popcorn wspomniany w recenzji można sprzedać i to w dużych ilościach, nie chcę tu przesadnie generalizować gdyż zawsze znajdzie się coś wartego obejrzenia. Na szczęście jest wiele starszych znakomitych a mało znanych filmów, które koniecznie trzeba obejrzeć. Ten film jest jednym z nich.

ocenił(a) film na 9

Na prawdę dobry tekst!
Ps. Dzięki many za podbicie.

użytkownik usunięty

Film ukazuje słabości systemu, czyli ludzi. Prawie Każdy z tych facetów patrzył z własnej
perspektywy na popełnione morderstwo. Nie dopuszczali do siebie wątpliwości, bo
niezgadzali się nimi i twardo stali przy swom uważając swoja prawde za absolutną
(przynajmniej polowa krzykaczy, reszta "slabych" zawsze pójdzie za takimi). Tylko jeden okazał się rozsądny i posiadał odwagę do skonfrontowania wątpliwości z rzeczywistością.

Generalnie kazdy z tych facetow reprezentuje jakis typ osobowościowy, cechy charakteru, dzięki którym film przedstawia i porusza ważne problemy społeczne wykładając je w sposób wyraźny i zrozumiały dla każdego widza. Nie byłoby tak, gdyby sam film nie był
doskonale zmontowany - na co składają się długie sceny, dialogi, i szczegóły które nie pozwalają odczuwać monotonii "gadaniny" np. dobrze słyszalny deszcz w połowie filmu.

Świetna jest scena gdy prawie każdy wstaje, kiedy własne racje przedstawia pewien
krzykacz - krzykiem. To była swoista manifestacja sprzeciwu w stosunku do społeczeństwa aby uświadomić mu, że krzyczeć każdy potrafi, że krzykiem nic się nie wskóra, tylko żeby to zostało zrozumiane przez społeczeństwo, musi się znaleźć chociaż
jeden mający coś do powiedzenia, potrafiący rozsądnie przedstawić jakiś punkt
widzenia, a wtedy społeczeństwo zmęczy się krzykiem krzykaczy i pieniaczy, zauważając,
że do niczego krzyk i pieniactwo nie prowadzi.

świetny kawałek tekstu :)
świetny film.
10/10

ocenił(a) film na 9

Trzeba znowu podbić.

ocenił(a) film na 9

Jakby trochę przerobić formę posta to wyszłaby całkiem niezła recka :)
dobra robota

ocenił(a) film na 10

Świetny komentarz amerrozzo. Zgadzam się ze wszystkimi punktami, a nawet dorzuciłabym jeszcze kilka, ale nie ma potrzeby, bo wiele już na temat tego filmu zostało powiedziane. W każdym razie film jest wielki. Rozśmieszyły mnie bardzo komentarze co poniektórych, o tym, że film stary i nudny i nic się nie dzieje;) A to dobre;) Znawcy kina pełną gębą;)

ocenił(a) film na 10
kanbus

Również uważam to za świetny komentarz , a co do ludzi oceniających ten film to tak jak z przysięgłymi tylko ich ocena nie skazuje nikogo na kare śmierci .

użytkownik usunięty

Masz u mnie 12 piw za te argumenty ;)

Super, super.

ocenił(a) film na 10
adeck92

Ale wygrzebałem świetny temat. :)

kaioken26

Gratulacje. Szkoda, żeby się marnowało.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones