Najsłabsza część z tych, które do tej pory oglądałem. Przede wszystkim jest zbyt typowy, nijaki bez żadnych cech charakterystycznych. Niczym nie wyrasta ponad przeciętność. Podobać może się klimat, bo praktycznie przez cały film jest bardzo mroczny i ponury. Początek filmu i kilka scen później może autentycznie przestraszyć. Najlepiej prezentują się sny June Rhodes (Karen Black), która odegrała nieźle swoją rolę. Koszmary wyglądają całkiem przerażająco a "deja vu" jest jedną z ich najlepszych cech. Niekiedy film przypominał mi "Koszmar z Ulicy Wiązów". Cała reszta jest niestety blada, nijaka, słaba. Gra aktorska nie daje powodów do zachwytu. Trudno usłyszeć też choć jeden ciekawy motyw muzyczny. Wszystko jest przewidywalne. Dzieci kukurydzy wyglądają najmniej ciekawie spośród części, które dotychczas oglądałem. Brak wśród nich lidera. Ich zgromadzenia nie powodują żadnych emocji. Zakończenie, co jest chyba charakterystyczną cechą tej serii, jest słabe. Fabuła jest zagmatwana, za dużo jest niedopowiedzeń. Swoją drogą ta część nie ma prawie nic wspólnego z poprzednimi... słabo. Moja ocena: 4/10.