PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=35481}

Dziewczęta w mundurkach

Mädchen in Uniform
7,1 423
oceny
7,1 10 1 423
Dziewczęta w mundurkach
powrót do forum filmu Dziewczęta w mundurkach

Sam się sobie dziwie, jak bardzo podobał mi się ten film. Nie to, żebym spodziewał się, że
będzie cienki. Po prostu nie przepadam za filmami o podobnej tematyce. A tu proszę –
podobało mi się!
Sam nie wiem jak powinienem traktować ten film – czy jako dość nie typowe lovestory,
czy jako film z głębszym przekazem i jeśli tak to jakim? A może po prostu jako rozrywkę?
Myślę, że film jest wszystkim po trochu. „Człowiek nie żyje po to, żeby być szczęśliwym,
tylko żeby spełniać obowiązki” – to chore zdanie mówi samo za siebie i nie wymaga
komentowania. Oglądając ten film miałem ochotę wysadzić w powietrze dyrektorkę
razem z tym całym koszmarnym przybytkiem. Ale tego typu filmy prawie zawsze budzą
we mnie podobne emocje. Tyle w kwestii rygoru i dyscypliny i koszmarnych poglądów o
sensie życia.
Jeśli zaś chodzi o aspekt miłosny, to nie wiem za bardzo jak się do niego ustosunkować.
Nie wiem nawet, jaki był charakter uczucia wychowanki do nauczycielki – czy była to
miłość o podłożu erotycznym? Jeśli tak byłby to lesbijski romans na pograniczu pedofilii.
Tyle, że do romansu na dobrą sprawę tu nie dochodzi… Cóż, nie chce mi się szczerze
mówią analizować ani kwestii romansu, ani warunków w szkole – to wszystko jest mi
bardzo odległe (na szczęście) i ogólnie rzecz biorąc – jestem na nie :D

Sam film oglądało się dobrze, obsada wypadała bardzo dobrze, realia jest przekonująca,
zdjęcia przez większość czasu niczym się nie wyróżniają, są poprawne, ale nie zbrakło
świetnych ujęć, zwłaszcza pod koniec. Muzyka nie zapadła mi w pamięć. Było troszkę
nerwów, a nawet suspensu, wzruszeń nie odnotowałem, ale to tylko ja. Zaskoczyła
mnie także lekka dawka humoru – bardzo przyjemnego. A, no i Lilli Palmer podobała mi się
bardziej niż Romy. Dziwne?

ocenił(a) film na 6
kangur_msc_CM

To miałeś ten sam problem - bo ja też jakoś nie ogarniam - ciężko wyczuć intencje reżysera czy tu była miłość lesbijska czy też nie, zresztą nie ma to większego znaczenia a film faktycznie poprawny, fajnie się ogląda, ale nic więcej, dla mnie to Romy jednak dawała cały blask tej produkcji. Mimo wszystko warto po to sięgnąć, bo to, coś zupełnie innego od tego, co kino oferuje dzisiaj.

ocenił(a) film na 7
kangur_msc_CM

W pewnych kwestiach się z tobą zgadzam, w pewnych piszesz trochę chaotycznie. No ale na pewno film jest zaskakująco dobry. I to nie w kategoriach, że stare to złe, a tu akurat odwrotnie, albo że nie lubię takich tematów, a jednak ten mi przypadł do gustu, lecz bardziej na zasadzie, że trudno jest zrobić dobry, wciągający film, który odnosiłby się do podobnych kwestii. Tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę rok produkcji!
Osobiście jednak nie jestem przekonany, żebyśmy mieli tu do czynienia z klasycznym kinem LGBT (jak to modnie ktoś nazwał), lecz bardziej z czymś na kształt manifestu. Być może skierowanego przede wszystkim przeciwko pruskim metodom wychowawczym, które dały takie a nie inne owoce kilkanaście, kilkadziesiąt lat wcześniej (mam tu na myśli charakterystyczne komentarze na temat ojczyzny, wojennych matek, itp.). W tym rygorystycznym mini społeczeństwie, jakim jest ta grupa dziewcząt i nauczycielek, musiała się znaleźć jakaś "czarna owca", która zaburzyła prowizoryczny porządek. Miłość jest tu tylko owym zapalnikiem buntu. Ale moim zdaniem nie jest to miłość homoseksualna w dzisiejszym wyobrażeniu. Raczej powiedziałbym, że to wyraz "platońskiego przywiązania" do jedynej życzliwej osoby, wyolbrzymiony zarówno przez samą bohaterkę, jak i otoczenie. Myślę, że Manuela nie była tak do końca świadoma tego czego chce, co mówi, co czuje. A skandal jaki wywołała, byłby naturalną reakcją na tego typu zachowanie w takich okolicznościach i czasie (trochę niedorzeczne zachowanie, tak jak i ta próba samobójstwa, ale jakże typowe dla młodzieńczej fascynacji).
Dla mnie ciekawsze jest jednak spojrzenie na szkołę, na sposób jej prowadzenia, na rolę jaką pruska tradycja wywarła na młode dziewczyny (a także na wcześniejsze pokolenia, czyli nauczycielki). Biorąc pod uwagę całkowicie odmienny sposób funkcjonowania takiej "placówki", można powiedzieć, że było coś fascynującego w tym co się widzi. Ale - żebym nie został źle zrozumiany - nie chodzi mi o przywołanie na powrót tamtych czasów i obyczajów, lecz po prostu na spojrzenie wstecz jak to kiedyś było i skonfrontowanie z tym co teraz mamy, co sami już wiemy. Mimo negatywnego wizerunku szkoły, jestem w stanie zrozumieć dlaczego tak jest.
Poza tym niewątpliwy urok tego filmu polega na jego kostiumowej formule. To tak jakbyśmy przenieśli się do XIX wieku i obserwowali jak się wtedy ubierano, jak mieszkało, jak bawiło. Myślę, że właśnie to sprawia ową przyjemność w oglądaniu. I choć film nadal jest bardzo dobry, nie oszukujmy się, pamięta się o nim, ogląda się, go tylko ze względu na Romy Schneider. A trochę szkoda, bo aktorsko i fabularnie jest to naprawdę dobre kino. Coś co dawniej można byłoby zaklasyfikować do "Pereł z lamusa".

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones