Śmieszy mnie zawsze, jak ludzie oceniają taki film, mówiąc, że dialogi są kliszowe, sceny akcji utarte, masa kuriozów i oczywiście brak głębszej fabuły. Czy ja się pomyliłem i to nowa część Ojca Chrzestnego, Pianisty czy Zielonej Mili? To tak jak kupić mrożona pizze z marketu i dziwić się, że nie jest pyszna niczym z włoskiej restauracji. Ten film ma bawić (słuszniejszy gatunek to Czarna komedia), ma pojechać po innych świątecznych filmach tego okresu...i moim zdaniem, robi to co najmniej dobrze.
Dokładnie tak. Banda sztywniaków i napuszonych "kinomanów" - szkoda na takich klawiatury :)
dokładnie! film mnie prawdziwie rozśmieszył co przy nowych produkcjach bardzo żadko mi się zdarza, i to doceniam