Pokazywanie zabijania dla samego zabijania; już nawet nie potrzeba jakiejś średnio zaawansowanej fabuły, po prostu strzelanie, dźganie, przypalanie kwasem siarkowym. To jak w pornolu, który dla zawiązania właściwej akcji też ma jakiś tam początek, spotkanie w pokoju i jazda. Film "Everly" jest jeszcze głupszy niż "dzieła" Tarantino, które bazują przecież na tym samym motywie.
Akurat "dziela" Tarantino, jak je nazywasz maja jakies przeslanie, choc krew sie leje, ale to juz mozna lubic , czy tez nie... bo jest tam wymierzanie sprawiedliwosci i to w kazdy z jego filmow jakie widzialam, no moze poza Pulp Fiction, takze nie porownywalbym tego watpliwej wartosci filmu do swietnych filmow Tarantino. Pozdrawiam
"Dzieła" Tarantino kręcą się wokół radosnego i wyrafinowanego zabijania. Pretekst nie ma znaczenia. Są adresowane do widz, który sam by chciał sobie pomordować, a nie może, więc sobie popatrzy.
Dziwna interpretacja...lub domorosla psychologia...
Mam prosbe nie insynuuj mnie i innym, ktorzy cenia filmy Tarantino, ze chcieliby sobie pomordowac bliznich, za daleko sie posuwasz...
Podzielam Twoje zdanie, lubię obejrzeć dobry horror, ale nie muszą się w nim lac lity krwi tak jak w filmach Tarantino, lubię też obejrzeć trzymający w napięciu thriller czy sensacje w której jest czasem dużo krwi..
Ale nie lubię takiego przerysowanego obrazu.
W ogóle nie wspominaj słowa Tarantino, bo to ktoś w rodzaju pana Kononowicza: jego popularność nie opiera się na bazie jego zdolności intelektualnych, tylko, i wyłącznie, bo żydokomuna go wysadziła na wierzch. To zwykły prostak i kocmołuch.