PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=756160}

Faworyta

The Favourite
7,5 86 773
oceny
7,5 10 1 86773
7,8 57
ocen krytyków
Faworyta
powrót do forum filmu Faworyta

Piękny polski tytuł

ocenił(a) film na 9

Słowo „faworyta” idealnie oddaje klimat filmu w przeciwieństwie do oryginalnego „The Favorite”. Polski język jest znacznie bardziej fascynujący niż angielski czy francuski, jeśli chodzi o cechowanie rzeczowników. U nas nawet kawa i herbata mogą być kawkami, kawskami, herbatkami i herbaciskami. Słowo „faworyta” to co prawda nie zgrubienie, ale samo jego brzmienie jest nacechowane negatywnie. Brakuje mi takich smaczków w angielskim i francuskim.

ocenił(a) film na 5
boolion

Przecież to jest dosłowne tlumaczenie...

ocenił(a) film na 9
kerrygold

Wczytaj się w to, co napisałem, a nie tylko w sam nagłówek. :)

ocenił(a) film na 5
boolion

No wczytalam się już za pierwszym razem i dalej nie wiem czym tu się zachwycać. Faworyta to jest normalne słowo, tak w polskim jak i w angielskim kalka z francuskiego.

kerrygold

No cóż, poety z Ciebie nie będzie. Szkoda.

kerrygold

Nie masz, co tłumaczyć - nie każdy zrozumie i pokona bariery postawione przez mózg. Oni mają podświadome rozumienie słów, ty masz świadome.

ocenił(a) film na 8
boolion

czasami nie przetłumaczysz :D tak, polskie słowa czasami mają 8 den, lub denek

kerrygold

A dosłowny tytuł nie byłby "ulubiony"?
Chodzi o to że polski język jest bardziej rozłożony gdzie the favorite może mieć wiele znaczeń a w przypadku języka polskiego mamy specjalne na to słowo, dlatego można mówić o pewnym pięknie języka.

ocenił(a) film na 5
Denvist

Nie, tutaj jest dość jasny kontekst i to angielskie słowo przeniesione z francuskiego ma dość jasną etymologię - faworyta czyli ulubiona dwórka, ulubienica, kochanka, naloznica, ta, która akurat znajduje się w łaskach. Jeśli któryś język jest tu bardziej plastyczny to angielski, bo czytane po francusku słowo znaczy faworytę, a po angielsku przymiotnik - ulubiony (ale wtedy byłoby to the favourite one, czy coś takiego.) Polskie tlumaczenie jest dosłowne i nie wymagało jakiegoś niesamowitego wysiłku umysłowego.

ocenił(a) film na 9
kerrygold

Nie rozumiesz, trudno.

boolion

Niektórzy nie chcą zrozumieć. Wg mnie słuszna uwaga odnośnie "faworyty".

ocenił(a) film na 8
boolion

to ty nie rozumiesz chyba. to, że polska "faworyta" ma dla ciebie pewien semantyczny ciężar, którego nie ma "the favourite", świadczy tylko o twojej socjalizacji językowej. dla anglika "the favourite" może mieć ten sam posmak co "faworyta", ze względu na podobny kontekst (dworskie intrygi itp.).

ocenił(a) film na 9
Ulisses7

Nie chodzi o kontekst, tylko o konstrukcję leksykalną słowa. Dziwne, że tak wielu ludzi nie patrzy w ten sposób na słowa. Porównanie do kontekstu dworskiego "the favorite" nie ma z tym tematem nic wspólnego.

ocenił(a) film na 10
boolion

Ale właśnie to z czym nam się kojarzy dane słowo wpływa na to jak je odbieramy i w tym także jakim odbieramy jego brzmienie. Słowo "faworyta" dla Polaka kojarzy się z dworem. Współcześnie użyłoby się "ulubienica". Tak więc to, że odbieram np. ja wyraz "faworyta" jako brzmiący ciężko i dosadnie, jak i jako pełen przepychu może w dużej mierze wynikać właśnie z tego, że kojarzę go z życiem dworskim i tym, co faworyta oznaczała na dworze. Anglik może brzmienie tego wyrazu - naszego polskiego - uważać za zupełnie inne.

ocenił(a) film na 9
Eleonora

Kolejna osoba nierozumiejąca tematu.

ocenił(a) film na 10
boolion

Ulisses7 dobrze Ci odpowiedział. W gruncie rzeczy poruszanej tu tematyki paradoksalnie najbardziej nie rozumiesz Ty sam, dlatego że ignorujesz najistotniejsze wpływy na to jak odbieramy dane słowo jak i cały język.

Twój temat opisuje Twój subiektywny odbiór języka polskiego. Piszesz, że według Ciebie język polski jest piękniejszy od innych oraz tytuł polski tego konkretnego filmu jest lepszy/piękniejszy w języku polskim niż angielskim. Rozumiem, że tak czujesz. Rozumiem dlaczego tak czujesz, ale jedna sprawa, że nie każdy musi tak czuć, a druga, że nawet jeśli podziela te odczucia np. w stosunku do tego konkretnego tytułu, to może jednak zdawać sobie sprawę z czego wynika jego odbiór.

ocenił(a) film na 9
Eleonora

Mieszasz dwa niezwiązane z sobą tematy. Owszem, odbiór języka i nasz emocjonalny stosunek do różnych słów jest zależny od wielu czynników. Ale powtórzę to, co pisałem tu już wielokrotnie i co pisali również inni. Struktura leksykalna. Wiesz co to? Jeśli powiem "pścibuszysko", to jak nacechowane jest to słowo? Nijak, bo nie ma takiego słowa? Nie. Ono jest nacechowane negatywnie, bo ma konstrukcję leksykalną zgrubienia. W ten sam sposób słowo "faworyta" jest nacechowane jak zgrubienie, bo słowami leżącymi niżej na drabinie etymologicznej są faworyt i faworytka. Słowo faworyta jest słowem bardziej specjalistycznym, które ze względu na swoje położenie na drabinie etymologicznej ma nacechowanie negatywne.

ocenił(a) film na 10
boolion

'pścibuszysko' dla mnie nie jest nacechowane negatywnie, więc tu się pojawia pytanie co właściwie rozumiesz przez to nacechowanie negatywne i skąd ono ma się brać. Weźmy wyraz istniejący 'kocisko'. Według tego, co piszesz, jako że to zgrubienie, to według Ciebie nacechowany jest negatywnie, a dla mnie absolutnie nie. Dla mnie to taki solidny kot, może być z nadwagą, może być silny indywidualista - ogólnie wszystko to we mnie budzi pozytywne skojarzenia. Np. można powiedzieć 'co za urocze kocisko'. Zgrubieniem faktycznie nacechowanym negatywnie jest np. 'babsko'. Zgrubienie jedynie _może_być_ nacechowane negatywnie. Nie jest z zasady, jak sugerujesz.

I w ogóle jakiego słowa zgrubieniem jest według Ciebie słowo 'faworyta'? Bo stwierdzenie, że brzmi dla Ciebie jak zgrubienie, choć zgrubieniem nie jest, to marna argumentacja. Z tego, co się orientuję 'faworyta' nie jest żadnym zgrubieniem. Tak samo 'faworytka' nie jest zdrobnieniem 'faworyty' tylko formą żeńską słowa 'faworyt'. Słowo 'faworyta' ma określenie znaczenie inne od znaczenia słów faworyt/faworytka. To są oddzielne słowa, które łączy po prostu wspólny źródłosłów. I o tym pisałam, jak i pisało parę innych osób, że piszesz o kwestii budowy języka i istnienia w nim zdrobnień i zgrubień jednocześnie pisząc o słowie, które nie jest zgrubieniem ani zdrobnieniem.

Niżej zgadzasz się z wpisem, zacytuję, żeby nie było jakichś niejasności: "Brzmienie słowa "Faworyta" jest ciężkie, twarde, rzekłabym, że mroczne. Tylko języki słowiańskie to potrafią zrobić z wyrazem." Tak więc znowuż pojawia się ta kwestia brzmienia słowa (że takie ma brzmienie jak tu napisano, to z tym akurat się zgadzam), ale na to jak odbieramy brzmienie słowa i w tym czy kojarzy nam się z ciężkością, przepychem, mrokiem itd. ma dominujący wpływ to z czym, no właśnie, kojarzymy dane słowo, a na to z kolei ma ogromny wpływ to na ile jesteśmy z tym słowem oswojeni, jak dobrze je znamy. Dla Polaka polskie słowa zawsze będą mieć dużą siłę przekazu, bo to dla nas język rodzimy. Poznając świat, rozwijając się emocjonalnie i psychicznie skojarzyliśmy różne sytuacje, stany, przedmioty, odczucia itp. itd. ze słowami tego właśnie języka - poznaliśmy świat (i ten wewnętrzny, i ten zewnętrzny) przez ten język - to daje nierozerwalny związek języka rodzimego z naszym wewnętrznym postrzeganiem wszystkiego i z naszym wewnętrznym odczuwaniem i odbiorem świata i życia. Można się zagłębiać w budowę języka, śledzić źródłosłowy, sposoby tworzenia słów itd., ale i tak największe znaczenie na ich odbiór ma to z czym to słowo się dla nas wiąże, jakie emocje budzi, jakie skojarzenia, jak działa na nasze zmysły. W przypadku języka, którego uczymy się jako drugiego i kolejnego, te oddziaływania na nas jego słów i zdań w nim tworzonych, nie będą tak "rozpasane" jak w przypadku języka rodzimego.

I taka kwestia odnośnie tego, że "tylko słowiańskie języki to potrafią zrobić z wyrazem", co w kontekście tej wypowiedzi i tematu znaczyło, że nadać słowom taki bogaty wyraz i uczynić język pięknym. Przykładowo Czesi też zachwycają się zdrobnieniami i zgrubieniami w swoim języku, i twierdzą nierzadko, że np. angielski jest taki ubogi, bo na określenie danej rzeczy mają tylko jeden wyraz np. tylko szczur, a w czeskim jest i szczur, i szczurek i coś tam jeszcze typu szczurzysko. Na Czechach ich wyrazy robią wielkie wrażenie, budzą w nich określone różne emocje i tak, także jak w tym temacie rozpływają się nad ich brzmieniem i mówią o tym jakie są piękne i jak celnie wyrażają to, co opisują. Oczywiście celniej niż inne języki. I zdecydowanie piękniej, oczywiście.
Ale czy według Polaka czeski jest taki piękny? No, dla mnie nie za bardzo.
Polakowi, kiedy widzi szczura do głowy od razu przychodzi słowo 'szczur', a czeskie słowo 'krysa' no raczej nie za bardzo wydaje się pasujące do tego zwierzęcia. Możesz znać znaczenie słowa - tłumaczenie - ale będąc Polakiem nie zrozumiesz dzięki temu, jak odbiera je Czech. I tak samo dla nas - Polaków - dany wyraz potrafi być piękny i niesamowicie oddawać to, co opisuje, podczas gdy dla kogoś nie władającego naszym językiem będzie zwykłym wyrazem. Tak więc nie ma sensu twierdzenie, że polski język (czy konkretny polski wyraz) jest piękniejszy od angielskiego, chyba że podkreślimy, że _według_mnie_ jest piękniejszy.


Jeszcze co do tytułu tego filmu, pod którym piszemy. Polska wersja brzmi świetnie, ale warto zwrócić uwagę też na to, że bardzo zubaża sens tytułu, co rzutuje też na odbiór całości filmu. Faworyta - faworyta królowej - koniec tematu. Natomiast angielski tytuł jest ponadczasowy (w przeciwieństwie do polskiego nie jest to słowo odnoszące się jedynie do konkretnych czasów), dzięki czemu niezależnie od tego jakich czasów dotyczy akcja filmu, możemy zauważyć jej sens w odniesieniu do ludzkich zachowań i relacji międzyludzkich w dowolnych czasach, co przekierowuje spojrzenie na sens filmu z zawężonego do danej epoki, na spojrzenie ponadczasowe dotyczące studiów natury ludzkiej.

Kolejna bardzo istotna kwestia, to to, że angielski tytuł nie precyzuje płci osoby ulubionej.
Może to być równie dobrze ulubieniec jak i ulubienica. Dzięki temu mamy w angielskim tytule nie tylko odniesienie do ulubienic (kochanek - faworyt) królowej, ale i też do ulubieńców tych ulubienic, i dalej w domyśle do niżej stojących, już coraz mniej ważnych, osób. W ten sposób cała tematyka filmu - to, że na losy całego narodu (w sumie więcej niż jednego w obliczu wojny - ogólnie na losy całej wielkiej grupy ludzi) w gruncie rzeczy największy wpływ ma to kogo swoimi względami obdarowują osoby będące u władzy (nie tylko sama królowa, podkreślam) zawiera się więc w prostym haśle 'The Favourite'. Faktycznie nierzadko w różnych strukturach władzy bardzo duże znaczenie ma to do kogo mają słabość osoby stojące najwyżej. I ta niby może dość oczywista, ale jednak nadal bardzo ciekawa obserwacja, bo wcale nie tak często zwraca się na to uwagę - zostaje zawarta w zwięzłym tytule "The Favourite". To jest dopiero poetyckie piękno! Elegancja języka angielskiego.

W języku polskim niestety nie było możliwości, by coś takiego uzyskać. Tak więc z powodzeniem można się tu jednak sprzeczać co do tego czy piękniejszy jest polski tytuł czy jednak angielski. Na mnie osobiście bardzo duże wrażenie robi ta głębia jak i bardzo poetycka w stylu konstrukcja całości i w tym właśnie tego powiązania tytułu z treścią utworu, jakie uzyskano w języku angielskim.

ocenił(a) film na 9
Eleonora

Zgrubienia w języku polskim mają dwie funkcje. Jedną z nich wymieniłaś Ty, drugą ja. Jeśli dla Ciebie nie są nacechowane negatywnie, jesteś w mniejszości. Ludzie bardzo często używają zgrubień w celu wyrażenia pogardy:

- Głupie babsko!
- Zabierz stąd to kocisko!
- Zaraz walnę to muszysko!

ocenił(a) film na 10
boolion

Z tych przykładów tylko pierwszy zawiera nacechowanie negatywne. W dwóch pozostałych zgrubienie wydaje się być użyte w celu podkreślenia rozmiaru zwierzęcia. Nie odbiera się tego jako pogardy, prędzej jako przestrach.

Wracając jednak do tematu, wyraz "faworyta" nie jest przecież zgrubieniem.

ocenił(a) film na 9
Eleonora

To przeczytaj jeszcze raz cały temat ze zrozumieniem ;)

ocenił(a) film na 7
boolion

Zgodzę się z Tobą co do szerokiego pola do cechowania rzeczowników w języku polskim, lecz wynika ono wyłącznie, jak sam zresztą zauważyłeś, z tworzenia zgrubień i zmiękczeń.
Jeśli natomiast chodzi o "faworytę", to negatywny wydźwięk jest raczej dziełem nie brzmienia, a znaczenia. "Ulubienica" czy "kochanica" będące swojego rodzaju synonimami "faworyty" w Twoim rozumieniu również brzmią negatywnie, ale w rzeczywistości zawdzięczają to znaczeniu. Ktoś cieszący się specjalnymi względami osoby usytuowanej wyżej automatycznie kojarzy się źle. "Faworyt" czy "faworytka" z kolei to słowa o zupełnie innym znaczeniu i z "faworytą" nie mają nic wspólnego, dlatego odniesienie do jakichś szczebli drabiny etymologicznej (co to w ogóle za termin!?) jest zupełnie nie na miejscu. Oba łączy jedynie źródłosłów.

Mówisz, że choć faworyta zgrubieniem nie jest, to tak brzmi. Tyle że, kolego drogi, podobnie nawet do Twojego "pścibuszyska" brzmi chociażby lotnisko czy ognisko. One też zgrubieniami nie są, a nie brzmią negatywnie tylko dlatego, gdyż nie mają negatywnego znaczenia. Z "faworytą", powtórzę po raz kolejny, żeby łatwiej Ci było przyswoić, jest już zgoła inaczej.

Ostatecznie, jeśli nawet słowo "faworyta" rzeczywiście Ci się podoba i brzmi dla Ciebie mrocznie i twardo, to jest to tylko i wyłącznie Twoja opinia. Jedni mogą ją podzielać, inni nie. Tu nie ma nic do rozumienia. Dla potencjalnego Anglika słowo "squealer" może brzmieć równie doniośle na tle polskiego "kapusia". Ujmowanie z tego tytułu innym językom jest zwyczajnie ignoranckie. Podobnie zresztą, jak zarzucanie rozmówcom, podającym zresztą konkretne i merytoryczne argumenty, że czegoś nie rozumieją.

Eleonora świetnie Ci to wszystko wytłumaczyła, a ja tylko pomogę zrozumieć, bo w wyniku braku argumentów Twoim jedynym pozostaje ten, że nie rozumieją inni. Swoją drogą, ciekawy zabieg ratunkowy. Taki trochę frajerski.

ocenił(a) film na 9
Rafe_

Nie zgadzam się z tobą. Lotnisko i ognisko nie mają stuprocentowej formy zgrubienia, a pścibuszysko i faworyta owszem. Nie chodzi jedynie o końcówkę fleksyjną, ale również całą strukturę leksykalną słowa czy, jak w przypadku faworyty, odnośniki do innych - popularniejszych - słów. Zarówno ty, jak i koleżanka wyżej, nie rozumiecie czym jest struktura leksykalna i z czym się wiąże. Być może osoby nieobdarzone zdolnościami językowymi patrzą na słowa wyłącznie jako na nośniki znaczeń, ale jest cała masa ludzi zafascynowanych językami z całą ich gamą kolorystyczną. Tłumaczenie Eleonory jest błędne i płytkie, ale jeśli dla ciebie jest to "świetne", to na tym poprzestań. Problem w tym, że ja rozumiem wasz (ograniczony) punkt widzenia, a wy mojego nie rozumiecie. Na szczęście wiele osób w temacie wie o co chodzi.

ocenił(a) film na 10
boolion

A to 'lotnisko' i 'ognisko' to skąd Ci się wzięły? Bo kończą się na '-sko', więc Ci się kojarzą np. z 'brzuszyskiem', tak? Ale jednak nie sto procent formy zgrubienia. Dobrze, że zauważasz chociaż tyle... Generalnie chyba nie za bardzo rozumiesz na jakiej zasadzie tworzy się zgrubienia czy zdrobnienia, ale okryjmy ten krępujący fakt zasłoną milczenia. Nie sto procent w przeciwieństwie do słowa zmyślonego jak i słowa, które zgrubieniem nie jest...

Mylisz pojęcia. Nie odnośniki do innych słów, a wspólny źródłosłów. No chyba, że masz na myśli jeszcze jakieś inne słowa niż wspomniana 'faworytka' (nie będąca zdrobnieniem, choć pewnie Ci się myli ze względu na budowę..) i 'faworyt'. W sumie mógłbyś sprecyzować, ale prawdopodobnie sam nie wiesz.

I przypominam kolejny raz, że nie ma zjawiska tego typu, by wszystkie słowa z jakiejś grupy niezależnie od ich znaczenia miały wydźwięk pozytywny bądź negatywny. Zgrubienia po prostu służą do opisu większej/mocniejszej/intensywniejszej postaci tego, co opisywane jest wyrazem, którego są zgrubieniem. Współcześnie słowo 'baba' ma negatywy wydźwięk, więc zgrubienie 'babsko' tym bardziej. Z kolei np. 'nos' ma wydźwięk neutralny, ale jako że zazwyczaj duże, rzucające się w oczy nosy uznaje się za nieładne, logicznym jest, że 'nochal' ma wydźwięk negatywny. Wyrazy jak 'psisko' czy 'kocisko', wbrew temu, co usiłujesz tu wmawiać, nie mają wydźwięku negatywnego. Możesz nadać im negatywny wydźwięk wplatając je w odpowiednie wyrażenie, np. dodając 'wredne' i już masz wtedy 'wredne psisko'. Jednak w połączeniu z 'dobre' czy 'kochane' masz wyrażenie pieszczotliwe o całkowicie pozytywnym wydźwięku: 'kochane psisko'. Oczywiście słowo 'kochane' ma bardzo pozytywny wydźwięk samo w sobie, ale nawet z bardziej neutralnym 'moje' nadal masz formę pieszczotliwą o pozytywnym wydźwięku.

Podsumowując, zgrubienie może być nacechowane negatywnie, ale nie zawsze jest. Fakt, że dany wyraz jest zgrubieniem nie oznacza od razu, że ma negatywny wydźwięk.

Jeśli dany wyraz przez jego brzmienie i budowę kojarzy Ci się z jakimś innym, który jest lub nie zgrubieniem, a który ma wydźwięk negatywny, to to, że przenosisz swój odbiór z tego ostatniego na ten pierwszy wynika z procesu owego kojarzenia nie zaś jakichś dziwacznych reguł typu 'wszystkie wyrazy z końcówką ".." mają negatywny wydźwięk'.


I nie traktuj tego wszystkiego tak personalnie. Nie ma osób nieomylnych. Zamiast się wściekać i wyładowywać na rozmówcy lepiej po prostu zapoznaj się z informacjami z fachowych źródeł. Część kwestii możesz też po prostu przemyśleć samodzielnie, tylko musisz się po prostu otworzyć na wiedzę i poznanie.

Co do stwierdzenia "ty, jak i koleżanka wyżej" to jest właśnie to Twoje słynne wyczucie brzmienia słów. Raczej nie ma wielu osób, dla których 'Ulisses7' brzmi jak nick żeński.

I akurat trafiłeś jak kulą w płot z tym przyporządkowaniem mnie do osób nie obdarzonych zdolnościami językowymi. Mocno Ci się włączył tryb projekcji. Rozumiem, że usiłujesz sobie wynagrodzić braki, ale w sytuacji kiedy sam pokazujesz w jak ubogi sposób odbierasz język (nie tylko polski, zresztą), jak go prymitywnie upraszczasz, usiłując upchnąć w sztuczne sztywne ramy, by móc słowa szufladkować automatycznie, bez zważania na ich indywidualny charakter, jak obdzierasz język z faktycznego piękna i życia, to... czynisz mocno widocznym właśnie to, co tak rozpaczliwie chciałeś ukryć.

ocenił(a) film na 10
Eleonora

Dodam tylko, że mój błąd, że nie zauważyłam, że post, na który odpowiedziałam nie był skierowany do mnie (mnie się nie poszczęściło, ten skierowany do mnie zawierał jedynie jedno wydane mi polecenie). W ramach usprawiedliwienia mogę napisać jedynie tyle, że zauważyłam wcześniej w powiadomieniach, że był komentarz do mojego wpisu, a później weszłam w ostatnie powiadomienie dotyczące tego tematu.Zwracanie się do mnie równocześnie na ty jak i w trzeciej osobie uznałam za pasujące do stylu kolegi
booliona.
W ten sposób wyjaśniło się skąd to nieszczęsne 'ognisko' i 'lotnisko', niemniej jednak sens mojej wypowiedzi pozostaje ten sam. Zwracam natomiast honor co do rozpoznania płci.

ocenił(a) film na 7
Eleonora

Mądrego to i miło poczytać.

ocenił(a) film na 10
grd1

Ślicznie dziękuję za tak miły komentarz :)

ocenił(a) film na 7
boolion

W porządku. Porzucamy znaczenia słów i interesuje nas tylko konstrukcja. Prawda jest taka, że negatywny wydźwięk "faworyty" jest tylko Twoim odczuciem, które niektórzy podzielają, a niektórzy nie i stąd całe zamieszanie.

Widzisz, nazywasz nacechowaniem negatywnym słowa A (faworyta) brzmienie przypominające zgrubienie słowa B (faworytka), które w rzeczywistości nie stanowi zdrobnienia ani nawet formy podstawowej słowa A. Łączy je jedynie źródłosłów. W rzeczywistości o nacechowaniu słowa mówi się względem jego znaczenia, na przykład: "pedał" będzie nacechowany negatywnie względem neutralnego "homoseksualisty". Innym przykładem są środki słowotwórcze, czyli właśnie zdrobnienia (nacechowane dodatnio) i zgrubienia (nacechowane ujemnie), z którymi również w tym przypadku nie mamy do czynienia.

Powiedz mi , jaką strukturę leksykalną posiada "faworyta", że nosi znamiona formy zgrubienia. Interesują mnie fakty, a nie opinia na zasadzie: tak jest i koniec. W zakresie konstrukcji "faworyta" zawdzięcza swój, jak to nazywasz, negatywny wydźwięk tylko i wyłącznie istnieniu takich słów, jak "faworyt" i "faworytka", będących zresztą wyrazami zupełnie z "faworytą" niezwiązanymi. Gdyby te słowa nie istniały, "faworyta" automatycznie straciłaby wartość, o której mówisz, a więc zawdzięcza nacechowanie negatywne tylko temu, że gdzieś tam w słowniku znajduje się słowo przypominające jego zdrobnienie. Tak więc cały negatywny wydźwiek "faworyty" nie stanowi faktu naukowego, a jest jedynie twoją subiektywną opinią, prostym skojarzeniem i odniesieniem do popularniejszych wyrazów brzmiących bardziej miękko i oczywiście niektórzy, jak widać na forum, mogą mieć podobne odczucia. Podkreślam jednak - odczucia.

Identycznie prezentuje się sytuacja w przypadku pomady i pomadki. Znaczenia są zupełnie różne. Ty mi powiesz, że "pomada" jest nacechowana negatywnie, a ja Ci powiem, że tylko dzięki istnieniu "pomadki". Twoje skojarzenie jest jednak wciąż jedynie opinią, odczuciem, wrażeniem, a nie faktem z zakresu lingwistyki. Czy to nadaje "pomadzie" smaku, twardości i negatywnego wydźwięku? Ty możesz tak uważać, ale jeśli ktoś inny się z tym nie zgadza, wcale nie znaczy, że nie rozumie.

ocenił(a) film na 7
Rafe_

kiedy inni muszą Ci tłumaczyć co napisałeś, a Ty i tak brniesz dalej...ah cudowne <3 niestety, subiektywne odczucia wobec słowa tłumacząc je "stroną leksykalną" czy jakąkolwiek inną, jest błędne, bo nic nie wisi w odcięciu od całego zaplecza kulturalno-obyczajowego i społecznego w jakim jest używane. dlatego strony leksykalne i inne "techniczne" rzeczy z nauki języka można przyswoić, ale sama nauka języka, by mówić i rozumieć w obcym języku jest jedynie połową sukcesu, bo dalej nie zrozumiemy o czym rozmawiają osoby wychowane w nim. powtarzanie w kółko "i Ty nie rozumiesz" nie uczyni komentarza bardziej sensownym.

Rafe_

Wypada zapytać kolegi, czy słowo erudyta jest nacechowane negatywnie z powodu formy leksykalnej. Albo słowo maronita.

boolion

Myślę, że to ty nie chcesz przyjąć słusznych uwag innych osób, bo za bardzo jesteś ograniczony do swojego zdania i nie starasz się zrozumieć tego, co ktoś stara ci się wyjaśnić. Za mało własnego myślenia, za dużo czucia.

Mowiacy_do_reki

że wam się chce

LoganDestiny

Mistrz ciętej riposty...

ocenił(a) film na 7
Rafe_

Bombowe podsumowanie :D

kerrygold

Ogólnie masz rację w dyskusji z tym średnio inteligentnym osobnikiem. Widać, że jesteś co najmniej dwa poziomy wyżej. Natomiast nie zgadzam się z tym, że angielski jest bardziej plastyczny. Ma jedynie większy zasób słów, ale wynika z wielkiej warstwy zapożyczeń. To polski jest bardziej plastyczny pod wieloma aspektami. Natomiast my dzisiaj raczej byśmy powiedzieli faworytka, faworyta to faktycznie nieco forma archaiczna. Ale słowo pomazaniec też jest archaiczne, bo już nie jest potrzebne, tak samo faworyt dzisiaj już nie ma.
Myślę, że autor za bardzo jest osłuchany ze słowem faworytka, które dzisiaj ma charakter, poziom neutralny i odcięcie k ze słowa będzie u niego zawsze skutkowało poczuciem zgrubienia. Ty natomiast niepierwszy raz spotykasz się ze słowem faworyta lub tak dobrze rozumiesz zmiany językowe na przestrzeni wieków, że potrafisz się odciąć od osłuchania.

ocenił(a) film na 5
Mowiacy_do_reki

Szczerze mówiąc to faworyta jest znacznie bardziej używanym słowem, faworytka pasuje głównie do zawodów sportowych. Natomiast dopiero teraz dostałam powiadomienie o tej kuriozalnej dyskusji, gdzie kilka osób chce sobie udowodnić kto ma dłuższego i myślę, że to jest p** kotka młotkiem.

kerrygold

Generalnie kilka osób ciebie poparło i zrobiło to rzeczowo, czego nie potrafi autor wątku. Nie uważam, żeby słowo faworyta było używane, bo niby gdzie? Nawet w krajach, gdzie utrzymano monarchię w formie reprezentatywnej nie ma klasycznego życia dworskiego. Gdzie ty niby to słowo słyszysz?
Co do słowa faworyta i faworytka, to ich źródłosłów jest ten sam. Różnica jest taka, że pierwsze jest słowem starym, w starym stylu, a drugie jest już słowem nowym, w nowej stylistyce, gdzie przyjęło się tworzenie form żeńskich z -k-.
Zaczynasz natomiast popełniać ten sam błąd, co autor wątku - przypisujesz utarte znaczenia konkretnym formom - że faworytka odnosi się do sportu. Tak, bo dzisiaj już nie ma życia dworskiego. A wytłumacz mi dlaczego, pracownik straży to strażnik, ale człowiek chodzący to nie chodnik?
I też nie zrozumiałaś, o co mi chodziło, kiedy pisałem, że dzisiaj byśmy raczej powiedzieli faworytka. Gdybyśmy dzisiaj mieli tworzyć takie słowo, to byśmy użyli formy faworytka, bo tak jak pisałem wyżej - dzisiaj jest taka stylistyka tworzenia form żeńskich. A to że jedno słowo miałoby dwa podobne znaczenia, nie ma znaczenia. Wszak słowo pirat ma różne znaczenia. Prawda?

ocenił(a) film na 9
Mowiacy_do_reki

Po co mam komuś coś udowadniać? Obrażasz mnie swoimi wypowiedziami, to rób to dalej. Sam napisałeś, trafnie zresztą, że moja wypowiedź to za dużo czucia, za mało myślenia. To prawda, opisuję koneksje emocjonalne słowa, tu nie ma miejsca na analizy, bo zupełnie nie o to chodzi. To zabawa w wydźwięk, w mieszanie się słów utartych z wyszukanymi. Szkoda, że kilka osób nie potrafi patrzeć na język w ten sposób, no ale nie można mieć wszystkiego.

boolion

A gdzież ja ciebie, chłopie, obrażam? Krytyka twojej osoby to zaraz obrażanie? Nie dość, że nie potrafisz logicznie myśleć i nie masz wiedzy, to jeszcze wrażliwy jesteś.
Te osoby to potrafią, jak i ty, ale one potrafią też trochę więcej, czego ty nie potrafisz. Znają też słowa starsze, a ty znasz tylko te obecne. Poza tym postrzegasz słowo faworyta w porównaniu do faworytka, nie rozumiejąc, że to to samo słowo graficznie, ale dwa różne pod względem znaczeniowym. Zresztą już to opisałem. Również inni ci to pisali i na innych też się obraziłeś, pisząc że to oni rozumieją. Właściwie to ty tutaj obrażasz innych, którzy się z tobą nie zgadzają.

"To prawda, opisuję koneksje emocjonalne słowa, tu nie ma miejsca na analizy, bo zupełnie nie o to chodzi. To zabawa w wydźwięk, w mieszanie się słów utartych z wyszukanymi."
Rzucasz jakimiś figurami retorycznymi, ogólnikami, bez konkretów i chcesz być traktowany poważnie.
Jak znowu, człowieku, zabawa? Ty tutaj się bawisz?
Na analizy jest miejsce po to, żeby ci wytłumaczyć, co to słowo znaczy.

ocenił(a) film na 9
Mowiacy_do_reki

Nie no, "Ogólnie masz rację w dyskusji z tym średnio inteligentnym osobnikiem. Widać, że jesteś co najmniej dwa poziomy wyżej." - to faktycznie zero obrażania.

To jest naprawdę w tym wszystkim zabawne, że ty sądzisz, że to ja czegoś nie rozumiem. Kabaret normalnie. Twoje rozumienie założonego przeze mnie wątku (zresztą z ponad stoma łapkami w górę) ogranicza się do tego, że znasz znaczenie słowa faworyta. Gratulacje. Ja też znam znaczenie tego słowa. A teraz spróbuj wyłączyć swój sztywny, pozbawiony umiejętności zabawy rozumek i przeczytaj wątek jeszcze raz.

boolion

No czyli jednak naprawdę zobaczyłeś tutaj obrażanie. No faktycznie tak cię zwyzywałem, że masakra. Takie epitety poleciały, że faktycznie mogłeś poczuć się urażony. Nie no, śmieję się z ciebie. Jeśli nie potrafisz przyjmować krytyki, urażony narcyzie, to po co w ogóle publicznie się wypowiadać?! Rozumiem, że jeśli ktoś pisze na twój temat, co myśli, to cię obraża. Tylko komplementy przyjmujesz, krytyka to już obrażanie.

Już ci ktoś napisał, że to ty piszesz innym, że czegoś nie rozumieją i nie jednej osobie, tylko każdej, która się z tobą nie zgadza. To jest zabawne, a także to, że teraz to samo stosujesz do mnie i sugerujesz, że tylko ja się z tobą nie zgadzam, a tak naprawdę wszyscy są przeciwko tobie tutaj. Jesteś strasznie przewrażliwiony na swoim punkcie i dziwię się, iż jeszcze ludzie cię tolerują.

"A teraz spróbuj wyłączyć swój sztywny, pozbawiony umiejętności zabawy rozumek"
I kto go obraża? Wg większości ludzi tutaj jesteś ograniczony i mało inteligentny. Może czas się pogodzić z tym, a nie skakać innym do gardeł, bo ktoś ci prawdę o tobie napisał.

"ogranicza się do tego, że znasz znaczenie słowa faworyta."
Kłamstwo, ale czego się nie robi, kiedy się chce kogoś zdyskredytować. Wypowiedziałem się w wielu kwestiach językowych, o których ty nie masz bladego pojęcia, co zostało pokazane w dyskusji. Idź dalej w zaparte, jak to zwrócił uwagę ml_Leake. Są tacy ludzie jak ty, którzy nie mają wiedzy i zamiast słuchać innych, pozują na najmądrzejszych, żeby budować swoje marne ego.

Generalnie zostałeś w tej dyskusji zniszczony, trochę się rzucałeś o to, a nagle sądzisz, iż to inni nie mają racji. To jest wyjątkowo zabawne.
Od początku każdego traktujesz jak głupszego od siebie, a jest odwrotnie.

boolion

Coś sobie ubzdurałeś.

ocenił(a) film na 8
Denvist

Nie, bo tam jest 'the', to znaczy, że jest to rzeczownik, a 'ulubiony' to przymiotnik.

Leszy2

W polskim bardzo często jest konstrukcja rzeczownikowa za pomocą przymiotnika lub imiesłowu przymiotnikowego. Np. mój były (chłopak), ksywa siwy, prowadzący.

ocenił(a) film na 8
Mowiacy_do_reki

Tak, wiem. Konstrukcja rzeczownikowa.

Leszy2

No dobrze, w końcu będziesz wiedział. Ucz się dalej.

ocenił(a) film na 8
Mowiacy_do_reki

Nie bądź taki mądry.

Leszy2

No z tobą nie będę konkurować. Teraz już będziesz wiedział, że przymiotnik może pełnić funkcję rzeczownika jak to się dzieje w języku angielskim.

ocenił(a) film na 8
Mowiacy_do_reki

Przeczytaj całość mojej wypowiedzi, od początku, przemyśl to w kontekście i przestań się zachowywać jak dziecko.
I nie zawracaj głowy.

Leszy2

Nie muszę czytać czyichś wypowiedzi po kilka razy tak jak ty, żeby je zrozumieć. Nie bądź taki przeświadczony o swojej dorosłości, bo możesz ostro się przejechać, dzieciuchu. Myślę, że takie infantylne używanie sarkazmu jak w twoim przypadku temu przeczy. Teraz przynajmniej się dowiedziałeś, że przymiotnik może pełnić funkcję rzeczownika. Ładnie podziękuj i nie pyskuj. Chyba, że rzucisz swój kolejny czerstwy sarkazm, masterze.

ocenił(a) film na 8
Mowiacy_do_reki

Nie muszę prowadzić dalej dyskusji na tym poziomie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones