spod znaku "płacę i wymagam" czy też "pay to play". Nie wiem jaka jest polska nazwa na taką produkcję, chodzi o to, że aktorzy, reżyserzy i temu podobni płacą za udział w produkcji a nie jak w normalnych filmach są opłacani przez producentów.
Pierwszy raz zorientować się można o tym dość blisko początku, gdzie gościu pije z butelki "Kasprzak Ice", która jest zrobiona w stylu "Smirnoff Ice", a na końcu widać Heater Kasprzak jako jedną z producentek. Tak ten biznes działa.
aleś wymyślił... słyszałeś o czymś takim jak "product placement"?
a filmu jeszcze nie oglądałem, więc nie komentuję :P
Co miałem niby wymyślić? Ja w szołbiznesie pracowałem przez wiele lat. W Polsce to jest jeszcze mało znany sposób na finansowanie filmów, chyba tylko Mariusz Pujszo jest z tego znany.