Najnowsze dzieło Godard'a (z różnym upodobaniem trawiłem jego poprzednie obrazy), pomijając nie najszczęśliwszy tytuł, uważam za ciekawą wypowiedź , w stylistyce filozoficzno-historyczno-socjologiczno-ontologicznej, człowieka zastanawiającego się na dziejami , sensem i kierunkiem ludzkości na podstawie krótkich, wybiórczych zdarzeń historii Europy. Można się nie zgadzać z przedstawioną wizją reżysera, lecz nie można odmówić mu jej szczerości, przesyconej gorzkim spojrzeniem na rasę ludzką, miotająca się w swoim niezrozumiałym jestestwie. Nie wiem czy to film, czy raczej szkic rozprawy o aktualnej (nie lubię tego słowa) kondycji człowieka, jego próbie ułożenia wartości według przypadkowych czasami, czynników – hedonistycznych nawet, czy też przepełnionych szczytnymi ideami wiary w docelowe szczęście społeczeństwa. Nie wyczułem żadnych prób ocenogennych reżysera, raczej jest to kolekcja shoot’ów kamery, której inteligentne, przemyślane prowadzenie powoduje u widza katalizę projekcji kalejdoskopu zagęszczonych slajdów , zręcznie skomponowanych w celu uruchomienia szerszej perspektywy przemyślenia status quo aktualnej cywilizacji.
Nie wiem jak odnieść Film Socialisme do wybitnych, ostatnio obejrzanych przeze mnie filmów, nie potrafię porównawczo zestawić żadnego obrazu z realizacją Godard’a. Śmiem wyrazić tylko opinię że jest to jedna z najbardziej interesujących wypowiedzi za pomocą X muzy XXI wieku, jaką niedawno widziałem. Bliższe odniesienie odnalazłbym w literaturze Eco, Vonnenguta nawet lub filozofii Nietzschego, jeśli to zbyt karkołomna propozycja to proszę o wybaczenie mojej niezdarnej, chaotycznej próbie trawienia obrazu. Co nie oznacza u mnie niestrawności tylko raczej niebezpieczny udział myśli w funkcjonowaniu dwunastnicy :-). Pozdrawiam.
A ja lubię słowo 'aktualny'. Jeśli go nie lubisz - są synonimy.
Swoją drogą ten post to chyba na pokaz pisany?
dlaczego "nie najszczęśliwszy" socjalizm to brzmi ucziciwie i przyzwoicie, w przeciwństwie do egoistycznego i antyspołecznego kapitalizmu