Autorowi udało się wydobyć mnóstwo znaczeń z prostej w gruncie rzeczy historii. Ale i bez tego film byłby świetny, bo mimo sensacyjnej i szokującej tematyki, daleki jest od kiczowatego efekciarstwa, głęboko przemyślany i zrealizowany bardzo sprawnie, w jednolitej stylistyce brzydoty, takiej naturalistycznej brzydoty, która dodatkowo podkreśla brutalność przedstawianych tu wydarzeń. Wszystko opowiadane jest zaś na chłodno, powoli i bez egzaltacji.
Może rozmaite paralele są zbyt banalne: ludzie - bydło, gej - kastrat, szprycowanie zwierząt i ludzi, tylko kastrat ma jaja, bohater właściwie nie żyje jest więc niewidzialny gdy przechodzi przez automatycznie otwierające się drzwi... itd.
Ale całość to naprawdę rzadko ostatnio widywana solidna porcja dobrego, męskiego kina bez tandetnych fajerwerków i happy endu.