Film nie jest może zbyt wybitne, ale główna bohaterka gra, jak nigdy przedtem i potem. Tak, uwzględniam "Pociąg" i "Matkę Joannę od Aniołów". Swoją kreacją przyćmiła Gustawa Holoubka, który jakoś nie może odnaleźć się w roli drętwego męża. No i ta muzyka zespołu "Novi singers"! Szkoda, że ten film jest zapomniany. Piszę o nim też na www.przez6kontynentow.pl w dziale "Filmowym szlakiem po Polsce".
Owszem, muzyka zostaje w głowie (nie chodzi o Czesława), ale i Winnicka, i Gustaw, potwornie irytujący, jak i sam film. Taki Bergman (?), ale dla ubogich, utrzymany w realiach peerelowskiej "klasy średniej .