PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5949}
6,0 349
ocen
6,0 10 1 349
Gromada
powrót do forum filmu Gromada

Przed wojną filmy, kino spłycone były do taniego romansu, rzecz jasna między arystokracją, ziemiaństwem, banalnych historii, które w żaden sposób nie podejmowały problemów 90% Polaków. Czy ten film jest przełomem, tematyczną zdobyczą? Oczywiście, że nie. Ten film, inne podobne filmy, odgrywały jednak jakąś rolę historyczną, aktcentowały obecność nowych części społeczeństwa w życiu państwa, probowały pokazać, że czasy szlacheckich darmozjadów się skończyły, jest nowa, inna rzeczywistość. I to plus tego filmu. Lepsza jest taka "propaganda" od kilometrów taśmy zużytej na lichote propagandową dzisiejszych czasów.

Rittner

Skoro ten film jest dla sz. p. lepszy od "Moi rodzice rozwodzą się", "Ludzi Wisły" i "Piętra wyżej" to gratuluje gustu filmowego.

nowotworek123

Ale dobrze, skoro pan widzi w tych dziełach tylko wątek romansowy to pan ma problem, a nie Michał Waszyński. Po prostu pański problem polega na tym, że pan widzi tylko najprostszy przekaz filmu i nie wgłębia się dalej.
A o kinie przedwojennym się, chłopaczku nie wypowiadaj, bo go nie znasz, skoro nie potrafisz powiedzieć w którym filmie INA BENITA była szmirowata, ani nie znasz innego filmu niż Trędowata, a gdzie tu "Moi rodzice rozwodzą się"....

nowotworek123

Ty chyba trollujesz... albo jesteś pogrobowcem komuny, wychowanym na skróconych kursach WUML-u.

jak45

obstawiam jedno i drugie

ocenił(a) film na 1
Rittner

Zenujacy wpis. Wyynika, ze zobaczyles kilka komedyjek miedzywojennych z Dymsza/Bodo i myslisz, ze wiesz cos o kinie miedzywojennym. Porownaj sobie ekranizacje "Granicy" Nalkowskiej, "Profesora Wilczura" Dolegi Mostowicza zeby miec chocby minimalna probke jakosci kina miedzywojennego.

Ale nawet pod wzgledem samej realizacji - uwazasz, ze gra aktorska w "Gromadzie" jest lepsza niz w nawet najlichszej komedii XX-lecia miedzywojennego? Jesli tak, to dalsza wymiana zdan nie ma sensu - calosc sprowadza sie do herbertowskiej "kwestii smaku"...

ocenił(a) film na 6
chyrny

No ja pozwoliłem sobie zobaczyć sporo kina przedwojennego, może nawet większość pozycji co jest ogólnie dostępna i można je zobaczyć
Byłbym daleki od tego żeby wogóle porównywać kino przedwojenne z kinem po 1945.

Wiekszośc kina z okresu miedzywojennego to typowe produkcje robione dla dużej oglądalności i kasy, mało kto wtedy patrzył na przekaz filmu, film miał bawić i przyciągać ludzi do bardzo licznych kin w naszym kraju.
Wiekszość filmów z 30 lecia miedzywojennego składało się z 3 prostych elementów (naiwny wątek miłosny, wiodąca piosenka i mniej lub bardziej szczęśliwe zakończenie) film miał być prosty w odbiorze i dawać rozrywke, owszem pojawiały się dramaty i filmy o tematyce ojczyźniano-politycznej, jednak były nieliczne wyjątki.
Co wcale nie znaczy że filmy te były złe!!, wiele z nich to swoiste perełki z doskonałą grą aktorską ktorą do dzisiaj ogląda się z wielką przyjemnością.
(chwała decydentom że sporo z nich jest obecnie digitalizowana i obrabiana cyforowo)

Wracając do polskiego kina po II wojnie światowej, to wiadomo jakie były wczesno powojenne realia i tak naprawdę każdy film musial być zatwierdzony przez naszych "przyjaciół" za wschodniej granicy, mało było ogólnie chętnych żeby się wychylić do cenzury w naszym kraju, bo po prostu bali się żeby nie narazić się jedynej słusznej linii, czyli linii partii.
Do 1953 w PRL powstwało kilka filmow fabularnych rocznie, kilka dostało odrazu na stracie tytuł "pułkownika" i zaległo na półce na następne kilka dekad, dopiero jak zmarł "Nasz Ojciec Narodu" coś drgneło, wczesno PRLowski film to była fanebaria i wielki luksus, kraj potrzebował fabryk, nowych domów, szkół... film był stratą czasu i pieniędzy, przecież wiadomo że marzeniem każdego polaka było wtedy bycie traktorzystą, murarzem albo górnikiem :)
Powstajace filmy miały ich tylko utwierdzać w tych "marzeniach" ;)
Nie narzekajcie na te wszystkie produkcje, bo musiały być jakie były i powstać w takiej formie w jakiej powstały, nie było innej możliwości.
Jasne że można na nich wieszać psy i nazwać je "tendencyjnymi" "propagandowymi" itp itd, tylko po co?
I tak dobrze że nie kazali wtedy oglądać tylko kronik filmowych i "wspaniałych" epopei z bratniego kraju i była grupka zapaleńcow co próbowała coś robić i u nas w temacie filmu.
Ja te wszystkie filmy traktuje jak swoisty skansen, przesiąknięty klimatem tamtych czasów, jak również przymrużeniem oka i dużym dystansem, jednocześnie ogladając je trochę jak dokument, bo tak czy inaczej pokazywały spory kawał realnego życia i naszego kraju z tamtych lat.

Amen
6/10

ocenił(a) film na 2
Neuromer

Ciekawy wpis w którym zawarłeś wiele cennych uwag, ale koniec końców nie mogę się zgodzić z Tobą. Po pierwsze filmy te miały mieć w sobie potężny ładunek propagandy, w którym utwierdzano ludzi w walce klasowej, słuszności ówczesnego ustroju i zakłamywaniu historii ( wróg klasowy, zaplute karły reakcji z AK, robienie bohaterów z morderców). Tak więc nie można patrzeć na te filmy jak na skansen, tylko jak na jeden z elementów umacniania stalinizmu w Polsce, wg mnie nie można pobłażać czemuś, co w swym zamierzeniu było kłamliwe i złe.

Oczywiście nie można, tak patrzeć na wszystkie filmy z lat 40 i tworzonych do odwilży roku 1956. Celuloza Kawalerowicza czy Pokolenie Wajdy, to filmy tworzone w estetyce socrealizmu jednak znacznie wykraczające poza nią. Posiadające prawdziwą wartość artystyczną, w których propaganda była niechcianym dodatkiem, który jednak musiał się znaleźć. Nie można stawiać znaku równości między tymi filmami, a np. Żołnierzem zwycięstwa, Trzema opowieściami, Jasnymi łanami czy Gromadą, które moim zdaniem są po prostu czarnymi kartami polskiego filmu.

Kilinski

Jeśli zdejmiemy z "agitek" odium martyrologiczne, zbrodni PRL-u, to "Neuromer" ma w gruncie rzeczy rację - to skansen polityczny i obyczajowy. Z upływem lat wszystko staje się anegdotą. To smutne, ale za kilkaset lat Auschwitz bedzie podobnie traktowany jak rzezie dokonywane przez Hunów czy Mongołów.

ocenił(a) film na 6
jak45

Do wszystkiego trzeba mieć zdrowe podejście, jasne że można się wszędzie doszukiwać drugiego dna (bo jak najbardziej ono było), ale też nie popadać w skrajności.
Jest w kinie powojennym wiele paszkwilów na komunistyczną nutę, ale i wiele ciekawych i nie przesiąkniętych "jedynie słuszną linią" produkcji.
Wszystko jest ugotowane w niepowtarzalnym sosie tamtej epoki i moim zdaniem wręcz trzeba zobaczyć wiele produkcji z tamtych lat.
Zawsze będę powracał z sentymentem do lat 50 i 60 w kinematografi polskiej.
i w ogóle kina polskiego.

ocenił(a) film na 3
jak45

I słusznie.

Rittner

Co prawda, to prawda. Dobrze jest czasem przeczytać kilka zdań kogoś komu mózgu nie wyprała pisowsko-ipeenowska propaganda.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones