Wszyscy zagrali wspaniale, ale jeśli o Branagha chodzi - kilka słów. Jego Hamlet wydaje mi się w pewnych momentach trochę teatralny, ale to nie błąd - może zabrzmi to paradoksalnie teraz - ale dla mnie to i tak najbardziej wiarygodny, po prostu ludzki Hamlet. Bije od niego taka samotność - ale nie idiotycznie-patetyczna. To nie człowiek pogrążony w depresji i odcięty od wszystkiego, przeciwnie - to żywy człowiek w samym środku zawirowań. Gdybym miała powiedzieć z czym mi się kojarzy kreacja Branagha powiedziałabym, że z wielkim krzykiem, który nie może się przebić, z człowiekiem ktorego nikt nie słyszy i nie rozumie. Może to głupio brzmi, ale takie mam odczucia. Wspaniały film i bardzo pełny. Dzieło przez duże D od początku do końca.