Końcówka leje się jak krew z nosa tej dziewczyny, nic niewnoszące 1,2 h, chociaż zdjęcia i muzyka wspaniała. Co nie zmienia faktu ze
podziwiam osoby które potrafią zagrać tak otwarte sceny jak przykładowo początkowa.

Seks, seks, seks...podróż przez akrobacje, kraje, niestałość, upodobania, i tak upływa nam czas w towarzystwie Helem i Gijsa, relacja ojciec i córka, matka zbyt szybko odeszła...i tu zaczyna się mitologiczny kompleks Elektry. Oboje hedonistycznie odbierają egzystencję, nowy partner, nowe doznania, spróbować,...

Porównywanie tego filmu do Wstydu jest nietrafione. Tam bohater traktuje seks jako desperacką ucieczkę od pustki, seks daje mu ukojenie, jest jak zastrzyk heroiny. Hemel natomiast zaliczając kolejnych mężczyzn naśladuje swego ojca-playboya, zarazem swego idola. Naśladuje go, bo zawsze to jego najbardziej kochała....

chleją Wyborową :) Taki polski akcencik

Męczący, nie wnoszący nic poza nagością, przygodnym seksem, i szukaniem siebie. Nie sposób oceniać postępowanie głównej bohaterki, gdyż patrzy się na nią przez pryzmat poszukiwania siebie w kontaktach z mężczyznami. Film sprawia iż widz czuje się bezsilny i zmęczony..

Totalny gniot

Główna bohaterka jest rozchwiana uczuciowo ,sama nie wie co ma z sobą zrobić...dziwne relacje pomiędzy córką i ojcem...
Przydał by się dziewczynie psycholog ...

Film troche o niczym....

Czy ktoś orientuje się, jaką nazwę nosi piosenka, którą śpiewa Hemel? Pojawia się kilkukrotnie w
filmie.

Posiada ktoś listę utworów z filmu?

Film pokazywany na wielu festiwalach, miał też w marcu swoją premierę w Holandii. Stąd
pytanie dlaczego nie można go jeszcze tutaj oceniać? Bo jeżeli informacja "film czeka na swoją
premierę" ma wisieć aż do polskiego releasu to myślę, że możemy się nigdy nie doczekać..

Trudno uciec od tego porównania. Reżyserzy posługują się zbliżonymi środkami, a jednym z kluczowch tematów jest relacja rodzinna. Mnie bardziej przekonał film McQueena, niemniej jednak warto obejrzeć Hemel chociażby dla rewelacyjnej Hoekstry w tytułowej roli.

Zawsze się zastanawiam jakim cudem reżyser lub ekipa są w stanie sprokurować aktorów do tak
naturalnej gry. Rozumiem, kino europejskie, ale to co zrobiono w "Hemel" przechodzi pojęcie.
Film bardzo dobry.

Hemel jest młodą kobietą, wiodącą beztroskie, wypełnione przypadkowym seksem życie. Jedyną osobą, która się dla niej liczy, jest jej ojciec, Gijs. Pewnego dnia życie Hemel wywróci się do góry nogami, kiedy ta pozna młodą Sophie.

Porównywanie tego filmu do Wstydu jest nietrafione. Tam bohater traktuje seks jako desperacką ucieczkę od pustki, seks daje mu ukojenie, jest jak zastrzyk heroiny. Hemel natomiast zaliczając kolejnych mężczyzn naśladuje swego ojca-playboya, zarazem swego idola. Naśladuje go, bo zawsze to jego najbardziej kochała....

Porównywanie tego filmu do Wstydu jest nietrafione. Tam bohater traktuje seks jako desperacką ucieczkę od pustki, seks daje mu ukojenie, jest jak zastrzyk heroiny. Hemel natomiast zaliczając kolejnych mężczyzn naśladuje swego ojca-playboya, zarazem swego idola. Naśladuje go, bo zawsze to jego najbardziej kochała....

Moim zdaniem ten film, to dzieło artysty, jakich mało w dzisiejszym świecie. Piękny film, który zrozumiany, pokaże swoją magię w pełni. Miłość, konflikt, szacunek i jego rozbicie. Miałem przyjemność obejrzeć dzisiaj pokaz, z którego nie spodziewałem się dokładnie nic. I nie dziwi mnie w cale, że prawie 90% ludzi...

Sceny, dialogi, obraz... Film niesamowity.