to - nie ma co porównywać. Frodo - ciota. Bilbo - mężny, łebski i inteligentny. To tak tylko nawiasem
mówiąc. :DD
Frodo też jest genialnie zagrany, ale gra inny charakter. Bilbo jest bardziej swojskim chłopem, a Frodo to prawdziwy cierpiętnik i wcale mu się nie dziwię. Idealnie przedstawił ciężar pierścienia. Poza tym Tolkien pisał, że z wyglądu przypominał elfa, więc musiał wyglądać i być bardziej delikatny. Obaj są świetni, ale po prostu inni.
Bilbo jest faktycznie bardziej wymowny. Historia Bilba jednak w ogóle jest inna niż Froda, bo jak wiemy idzie na wyprawę w ciemno, niezdecydowany, trochę to komediowo wyszło. U Froda z kolei od razu jest powiedziane, co go czeka, co będzie niósł i to powoduje, że jego historia jest dużo bardziej tragiczna i pewnie dlatego cały czas jest smutny i przybity sytuacją. Uważam, że obaj dali radę świetnie, chociaż nie powiem Bilba lubię dużo bardziej.
Znowu 100% zgoda :-) Czytasz mi w myślach chyba :-) Ja też wolę Bilba, bo raczej każdy jakby miał wybór przygody, bez wahania wybrałby tę Bilba, bardziej rozrywkowa. Nikt nic chciałby być w skórze Froda. Najlepsza, w tym kontekście, jest ta scena z Druzyny Pierścienia gdzie Frodo rozmawia z Bilbem w Rivendell, że jego przygoda jest zupełnie inna od jego i że tego żałuje. Pierwszy raz zrobiło mi się szkoda Froda, po tej właśnie scenie. Była bardzo wymowna.
Faktycznie ta scena z Rivendell fajnie nawiązuje do tych różnic. U Froda cały czas się czuje to rozczarowanie życiem, ze to akurat na niego trafiło, że spośród tylu istot to on musi sprostać takiemu zadaniu. Ten wzrok mówi wszystko - muszę, bo to moja powinność, bo tak ma być, ale tak bardzo się boję i nie chcę tego robić, chciałbym, żeby to był tylko sen. Dla mnie to było bardzo wiarygodne, dosłownie odczuwałam to co on. Ile razy w życiu człowieka przecież zdarzają się różne straszne rzeczy, niezależnie od nas i tylko marzy się żeby życie potoczyło się inaczej. Dlatego Bilbo w Rivendell mówi te słowa do Bilba, że chciałby podróż pełną przygód, taką ,na którą dusza sama się wyrywa mimo zagrożeń, a nie taką jaką on dostał - prosto do piekła.
"Dlatego Frodo w Rivendell mówi te słowa do Bilba, że chciałby podróż pełną przygód, taką ,na którą dusza sama się wyrywa mimo zagrożeń, a nie taką jaką on dostał - prosto do piekła." Dokładnie. Poprawiłam z Bilba na Froda ;-) ale to zdanie jest idealne. Bilbo leciał cały podekscytowany ze swego Pagórka na swoją przygodę. A Frodo miał wyprawę do śródziemnego piekła czyli do Mordoru.
Bilbo i Frodo to najwięksi dzielniacy w Śródziemiu. Tacy mali niepozorni, a poradzili sobie. Frodo trochę gorzej, ale skończyło się pomyślnie. Uwielbiam obie postacie, ze wskazaniem na Bilba.
Ja tak samo uwielbiam ich obu. Ale jednak Bilba bardziej, taki kochany jest . On właśnie idealnie oddaje klimat książki.
Znowu się pod tym pospisuję :) Jakby spojrzeć na początek przygody każdego z bohaterów, to jest ona zupełnie inna - Bilbo jest bardzo hobbicki, ceni spokój i zacisze swojej norki i generalnie nigdzie go nie ciągnie - dopiero z czasem odzywa się w nim ta żyłka obieżyświata i przeżywa faktycznie niesamowitą przygodę, w której dodatkowo nie jest sam bo z zalożenia towarzyszy trzynastu krasnoludom (ze potem wysyłaja go do smoka samego, to już inna sprawa). Frodo z kolei wychowal się na opowieściach Bilba i jest zupełnie inny niż reszta jego pobratymców, właśnie ciągnie go na zewnątrz, jest marzycielem. Niestety już na początu okazuje się, że jego przygoda to tak naprawdę droga na niemal pewną śmierć, w dodatku będzie dźwigał na swoich barkach losy całego świata i wszystkich którzy są mu bliscy, a co najgorsze, będzie w tym wszystkim sam, bo swoim brzemieniem nie będzie się mógł z nikim podzielić. Do mnie ten tragizm naprawdę przemawiał i tak jak piszecie, niemal fizycznie czułam cierpienie Froda.
Dlatego wydaje mi się, że zarzucanie mu braku odwagi jest bardzo niesprawiedliwe, gdyby jej nie mial, nie uszedłby połowy drogi - ale ze względu na olbrzymi ciężar który niósl, musiał poświęcić mu wszyskie swoje siły, a Sam jako wierny przyjaciel i obronca dbał o to, co się dzialo dookoła - przynajmniej ja to tak widzę :)
No właśnie. Bilbo idzie na taką towarzyską przygodę, bądź co bądź tylko towarzyszy Thorinowi w jego misji. Ta wyprawa daje mu wiele satysfakcji, pomimo różnych perypetii. A Frodo jest całkowicie sam z tym zadaniem. Można by się nawet dziwić po co się zgłosił na ochotnika, ale tu wydaje mi się że juz Pierścień na niego wpływał. Niby nie chciał, a chciał. Frodo był juz świadomym jakim niebezpiecznym i zdradliwym jest Pierścień. Bilbo tego nie wiedział. Pomagał sobie nim w różnych akcjach ratowniczych. Nawet nie przypuszczał jakie zło mu się trafiło, Pierścień był dla niego czymś dobrym, pomocnym, traktował go z sympatią.
W sumie to nawet trudno powiedzieć, że Frodo się zgłosił na ochotnika, ta misja została mu powierzona przez Gandalfa a on się na nią zgodził...
Naprawdę tak sądzisz? Czy Gandalf na naradzie zwrócił się do Froda: 'Powierzam Ci tą misję. Podejmiesz się jej?'. A no nie. Zrobił tak w Shire, ale w Rivendell zostawił Frodowi wolną rękę, bo była to już droga na której czekało o wiele więcej niebezpieczeństw niż na drodze do Rivendell - bo w Shire Gandalf jeszcze nie wiedział, że Nazgule wyruszyły z Minas Morgul.
Frodo był wybrańcem, i jego los był przesądzony, ale tak czy siak to on podjął decyzję o wyruszeniu do Mordoru jako "ochotnik" i nie można mu tego odbierać. :)
Dokładnie. Zresztą czasy też były w ogóle odmienne. Froda od razu ścigały Nazgule, które były przerażające. Od samego początku miał całe zło na karku i musiał uciekać. U Bilba historia jest zupełne inna.
Nie zgodzę się, że Frodo podjął się misji, bo Pierścień na niego działał. Jeśli już ktoś miałby na niego zadziałać to Eru - ale tylko w pewnym stopniu, nie odbierając mu wolnego wyboru. Poza tym Frodo miał potem jeszcze dużo czasu, żeby się wycofać, bo zanim wyruszył z Rivendell minęło kilka tygodni. Ale nie zrobił tego.
Tolkien pisze, że Frodo podjął się swojej misji miłości, żeby własnym kosztem ocalić świat od zagłady. Więc podejrzewam, że P. miał tu bardzo znikony udział, o ile w ogóle jakiś miał. :)
Zgadzam się ze wszystkim. Dlatego też nie wyobrażam sobie, że Frodo idzie do Mordoru pewny siebie, z uśmiechem na twarzy i poklepujący sama po ramieniu. Miał prawo mieć depresję, miał prawo wątpić, miał prawo wzdychać, płakać i okazywać wszystkie słabości. Miał prawo w rozumieniu współczesnym być ciotą. Dopiero wtedy jego podróż jest wiarygodna, gdy przezywa te wszystkie rozterki. Po co nam kolejny wybraniec, który bez problemu ratuje świat? Ta postać byłaby płytka, miałka i sztuczna, gdyby nie okazywała słabości.
W żadnym wypadku nie można porównywać zachowania Bilba i Froda podczas ich podróży, nawet pomimo ich różnych charakterów bo to całkiem różne dwa kalibry.
piwo, again...
To jest pięknie nakreślona granica... bardzo romantyczna i tragiczna. Bilbo jako wesoły włamywacz i Frodo jako ktoś obciążony odpowiedzialnością... obydwie postaci zostały wg mnie nakreślone mistrzowsko - nie mówię tu o aktorstwie, tylko o ogólnym zamyśle :)
Dzięki, szkoda że wirtualne... :-)
Mi się też to podoba. Zupełnie inne postacie, dla zupełnie innych historii. A aktorzy są doskonali w tych rolach.
Nie wiem dlaczego wszyscy czepiają się Froda. Dla mnie był idealny. Cierpiący, biedny, żal go się robiło jak musi cierpieć z powodu pierścienia. Taki miał charakter też bardziej delikatny, ale Elijah zagrał pierwszorzędnie. Dlaczego jak bohaterowie męscy są bardziej wrażliwi, delikatni i uduchowieni to zaraz cioty? Elfy to cioty, Frodo to cioty.... szkoda słów.
Taa, i Sam to ciota, Merry i Pippin to ciota, Legolas to ciota, o Gandalfie też czasem ktoś napomkni, że ciota...
Wychodzi na to, że całe Śródziemie zamieszkują jakieś kryptocioty, ech. Paranoja po prostu.
Ogólnie elfy takie szlachetne i dobre to cioty są to musimy sobie zapamiętać raz na zawsze. Thranduil to w ogóle pierwszy pedał tego show. Gandalf też w sumie chodzi w sukience więc tez się zalicza. Frodo był taki dobry i wrażliwy, że praktycznie to baba. Sam robił do niego maślane oczy, pół filmu stekał i na koniec się popłakał, więc też zaliczamy na ciotę. Gollum w sumie cały czas biega prawie nago, więc na pewno coś musi z nim być nie tak. Ogólnie to roi się tam od zniewieściałych chłopczyków i ciot. Świat schodzi na psy.
,,Thranduil to w ogóle pierwszy pedał tego show." - HAHAHaHA padłam i nie wstaję. Najlepiej z wielkiej litery ,,Pierwszy Pedał Śródziemia".
Chyba na chwilę się zwinę z tego forum, bo wszyscy mnie dzisiaj rozwalają komentarzami:)
Pedały i cioty opanowują świat nie ma co. Nawet w fikcyjnym świecie jest ich mnóstwo jak naukowcy i eksperci udowadniają.
Stąd wiadomo dlaczego Tolkien nie dał więcej postaci kobiecych. Skoro co druga to nałożnica, ladacznica i po prostu dzi%ka, to nie ma się co dziwić:) Normalnie świat Tolkienowski to zaiste odbicie naszego świata:D
Kobiet było mało, ladacznic wcale, ale i tak ludzie wszędzie widzą jakieś zboczenia. PJ Lotr zrobił z sercem, pokazał prawdziwą przyjaźń, wartości i uczucia to i z tego musieli zrobić gejowskie podteksty. Podobnie w Hobbicie ludzie się doszukują podtekstów. Owszem, można pożartować, ale jak ktoś to traktuje na poważnie to dla mnie jest to przegięcie.
To ma być rozrywka przede wszystkim. Świat jest powalony i bez kłótni na temat ...filmów:)
"Thranduil to w ogóle pierwszy pedał tego show." i wyliczanka z Frodo-ciota na czele. Co tu się dzieję.
Mnie ani Frodo, ani Bilbo nie powala (zawsze lubiłam te drugoplanowe postacie), ale z tej dwójki to wolę Bilba. Frodo był takim męczennikiem cierpiącym za miliony.
Cóż, ja tylko przytaczam przykłady. Już chyba każdy facet w Śródziemiu został oskarżony o bycie ciotą. Czego ci ludzie nie wymyślą:(
Zgrywam się, ale szczerze to jestem zaskoczona, że ludzie naprawdę widzą w tych filmach albo cioty, albo zniewieściałych pedałów. Można sobie porobić jaja o Thrandym king party, albo jego studiu kosmetycznym, ale nie brać to na poważnie i twierdzić, że jest spedalony, czy coś takiego. Zdecydowanie jest to przesada.
Podobnie wątek Frodo-Sam. Jak oglądałam film to nawet przez ułamek sekundy nie pomyślałam sobie o nch jako o parze. Byłam zachwycona tym jak została pokazana prawdziwa przyjaźń i miłość do drugiej osoby. Dopiero potem zobaczyłam ile ludzie piszą komentarzy na forach o jakichś gejowskich podtekstach między nimi. Najlepsze jest to, że nawet Nostalgia critic opowiada, jakoby ich przyjaźń była zbyt dwuznaczna. ja tam absolutnie nic między nimi nie widzę. To jest już chore doszukiwanie się.
Tak samo patrzyłam i patrzę na relacje Froda i Sama nie trawię takiego wypatrzania, normalnej, zwykłej przyjaźni.
Jakieś obsesyjne doszukiwanie się wszędzie homo i robienie geja z każdego faceta, bo kumpluje się z drugim, bo poklepie go po plechach, bo ma długie włosy, bo jest blondynem itd. to już przesada.
"Jakieś obsesyjne doszukiwanie się wszędzie homo i robienie geja z każdego faceta, bo kumpluje się z drugim, bo poklepie go po plechach, bo ma długie włosy, bo jest blondynem itd. to już przesada. "
Dokładnie. Sedno sprawy - bo jest szczupły i ma długie włosy oraz gładką cerę to znaczy, że jest zniewieściały. Nie wiem naprawdę jakimi ludzie kategoriami patrzą na te postacie. Ja patrzę na nie jako po prostu na elfy, które były inne niż ludzie i nie muszę milion razy pisać jakie. Nie rozpatruję ich jako kogoś, rzyjącego w naszej rzeczywistości i oceniam jako ciotę na podstawie wyglądu.
PJ przedstawił ich w taki sposób i uważam, że zrobił to świetnie. Ktoś chyba ma duże kompleksy, skoro doszukuje się wszędzie gejów i sam chyba chce dowartościować tym siebie. Ja nie jestem w stanie tego zrozumieć. Jeszcze, żeby któryś faktycznie zachowywał się tam jak typowy zniewieściały, ale tam nie ma nikogo takiego. Jedyny co ten elf, który wpadł przez przypadek w oko Kiliemu. Tutaj myślę była fajna scena pokazująca, że twórcy jednak mają dystans do tego i sami zdają sobie sprawę, że co ładniejszy i bardziej delikatny elf, mógł powodować pewne skojarzenia. Ale nic poza tym, nic negatywnego.
Równie dobrze można narzekać na Galadrielę bo wygląda jakby była na prochach, albo nawiedzona. Po co to przerabiać na nasza rzeczywistość?
Ja w ogóle uwielbiam od czasu do czasu oglądac filmy z kręcenia LOTR - widać na nich że ta ciepła relacja istniała też między aktorami, dużo jest scenek w których się poklepują, przytulają, nawet calują (ponoc Viggo slynął z takich zagrań). Przyjaźń Doma i Billa przeszła do legendy... oczywiscie na youtube też można soptkać się z tymi głupawymi homokomentarzami, ale wg mnie tak zachowywać się może właśnie prawdziwy facet bez kompleksów i neurotycznego podejścia do własnej seksualności.
Hahahahah ;D – „ Thranduil to w ogóle pierwszy pedał tego show.” / "Gollum w sumie cały czas biega prawie nago, więc na pewno coś musi z nim być nie tak" - Masz najlepsze teksty na tym forum !!! ;)
Nie zapomnij że Thranduil to Pierwszy Mroczny Pedał Śródziemia. A to jest kolosalna różnica :D
Bo ten jest z Mrocznej Puszczy i pewnie jeszcze kryje jakiś mroczny sekret oprócz zjaranej facjaty :D