Jakby sobie przypomniała to byłby już to gwoźdź do trumny. Film bez tego jest przewidywalny, żadnego elementu zaskoczenia, ale mega prostota fabularna sama w sobie nie jest jakąś wielką wadą, tutaj po prostu jej przedstawienie powoduje niesmak, do tego lalusiowate, drewno Chatum. W ogóle takie to wszystko takie ckliwe, mdłe, a niektóre kwestie wygłaszane przez bohaterów to takie na siłę, że aż szkoda gadać. W ogóle nie widzę chemii pomiędzy postaciami, w ogóle to też brakuje spojrzeń, gestów, nic, w ogóle bez wyrazu to wszystko. Ta produkcja to taki odpowiednik naszych tvn-owskich wyrobów, dobrze że chociaż na urodzie Rachel można oko zawiesić heh. Btw. polecam bardzo film "Zakochany bez pamięci" na fw ma taką samą średnią jak ten, dla mnie jest to obraz o wiele, wiele lepszej jakości.

Przyznam rację, że są dużo lepsze filmy. Ten ma coś w sobie taki prosty....

A moim zdaniem własnie było widać tą ich miłość. Leo tak sie starał aby tylko ukochana do niego wróciła. Po prostu widziałam w jego oczach tą tęsknotę. W niektórych chwilach chciał ją pocałować, przytulić- cokolwiek, ale nie mógł, bo nie chciał jej wystraszyć i robić nic na siłę. Gdybym tylko ja spotkała kogoś, kto by sie dla mnie tak poświęcał. Film naprawdę świetny, tylko denerwowało mnie trochę, że to tak długo trwało. Że Paige taka trudno dostępna była. Przeciez miała dowody, a coś trudno chciała dopuścić do siebie ta miłość. Przecież ich pierwsze spotkanie, tam przy samochodzie, to zupełnie inaczej wyglądało.Jak miłość od pierwszego wejrzenia;) ale to tylko moje zdanie.

Z tym, że 'Zakochany bez pamięci' to pokręcona, psychodeliczna, fantazja, a 'The vow' pokazuje historię inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami.

Dla mnie tez film rewelacyjny :) swietni aktorzy i super historia :)